INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

sobota, 29 maja 2010

Podrzutki

Oto dwa porzucone szczenięta, które czekają na nowy dom w przytulisku w Białuniu. Ten na górze pochodzi z miotu Biby, która znalazła dom tymczasowy w Szczecinie. Właściciel suki chodzi po mieście i podrzuca szczeniaki na posesje. Porzucanie zwierząt jest karalne. Jeśli ktoś zna tego szczeniaka proszę o kontakt.

Zdjęcia na dole przedstawia malucha znalezionego w jednej z okolicznych miejscowości.

Szczenięta czekają na swoją szansę. Bardzo pragną ludzkiej miłości i wsparcia.

czwartek, 27 maja 2010

Tolek

Tolek pilnował komuś obejścia, leżał na betonie, o czym świadczy typowy odcisk na psim łokciu. Złapany w Lubczynie trafił do przytuliska w Białuniu skąd są dwie drogi. Jedna do nowego opiekuna gdzie dostanie miskę jadła i wodę, a druga do schroniska w Białogardzie gdzie świat o nim zapomni. Tolek to przymilny i łagodny pies o radosnym usposobieniu przeuroczo patrzący na człowieków. Uwielbia głaskanie i wszelkie pieszczoty. Nie gardzi psimi smakołykami. Na pewno nadaje się na psa pilnującego, jak i do domu z ogrodem. Stosunek do kotów i dzieci nieznany.

środa, 26 maja 2010

Powrót Zuzi

Niestety Zuzia wróciła do mnie wczorajszego wieczora. Jej oferta adopcyjna została wznowiona. Opiekunowie Zuzy nie dawali sobie rady z tak żywiołowym psiakiem, który wymaga zdecydowanego prowadzenia i jasnych, czytelnych zasad. Do tego wszystkiego doszła nowina o poczęciu dzieciątka. Nie chcę oceniać takiego podejścia. Nie potrafię go zaakceptować. W naszym społeczeństwie spotyka się jeszcze zbyt wiele postaw tego rodzaju, gdzie los zwierzęcia jest przesądzony w momencie pojawienia się nowego życia. Dla mnie to życie za życie.

poniedziałek, 24 maja 2010

Kocia sprawa

25 maja doszło do pierwszej interwencji TOZ na terenie naszego miasta dotyczącej dzikiej, kociej rodziny. Poproszono mnie o wyłapanie zwierząt. To nie było łatwe i nie obyło się bez ran. Trzy maluch znalazły dom tymczasowy a ich mama zostanie poddana zabiegowi sterylizacji i powróci na swoje miejsce bytowania. Jeśli się uda to kastracji doczeka się też jej brat. Takie działania skutecznie zapobiegają niekontrolowanemu rozmnażaniu się kotów.

Skąd W Goleniowie tyle skupisk wolno żyjących kociaków. Możemy podziękować za ten stan rzeczy nieodpowiedzialnym właścicielom niewysterylizowanych kocic. Maluchy są od lat porzucane w przeróżnych miejscach, bo ludzie wychodzą z założenia, że jakoś sobie poradzą. No i radzą sobie zasiedlając piwnice i przestrzeń pod kontenerami na rynku. Wiele osób o dobrym sercu dba o te bezpańskie niezależne zwierzęta, które niestety nadal się rozmnażają. Są też takie miejsca, gdzie nieludzie radzą sobie z tym problemem w inny sposób, a mianowicie wytruwają wszystkie koty zamieszkujące ich piwnice. Wiadomość dla myślących inaczej- są dwa sposoby na takie kłopoty- sterylizacja ( tylko kto pokryje koszty ) lub humanitarne uśpienie ślepych miotów ( za to też trzeba zapłacić)

Goleniowska Uchwała Rady Miasta o zachowaniu porządku nawet nie wspomina o kotach..... W Goleniowie nie uznaje się ich za zwierzęta. Sterylizacja i kastracja to jedyny słuszny i najbardziej skuteczny sposób na tułaczy i bezpański los kociej populacji. Może władze naszego miasta powinny zapoznać się z rozwiązaniami, dotyczącymi tej kwestii, funkcjonującymi w Szczecinie. To miasto finansuje zabiegi dla wolno żyjących kotów, które są wykonywane w lecznicy TOZ, a liczne spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe zezwalają na stawianie na swym terenie budek dla kociaków. Tam gdzie są koty tam nie ma szczurów i innych gryzoni a ich obecność obok nas nie będzie kłopotliwa gdy ograniczymy ich rozród.

niedziela, 23 maja 2010

Czekają na nowy dom

Obecnie w przytulisku przebywają dwa duże psy, które oczekują na adopcję. Rudy Muniek został schwytany w Goleniowie na ul. Maszewskiej w piątek 21 maja. W pierwszym kontakcie pies nie zdradza oznak agresji.Dobrze reaguje na pieszczoty i głaskanie. Na razie jest trochę apatyczny po podaniu środków uspokajających.
Pancho jest rezydentem przytuliska ok. dwa tygodnie. Przy pierwszym kontakcie pokazuje pełen zestaw swych psich zębów, jednak panowie opiekujący się nim bez stresu podchodzą i karmią tego ważniaka. Być może jego zachowanie wynika z sytuacji w jakiej się znajduje (opuszczony przez dotychczasowego właściciela, na łańcuchu).

Oba psiaki czekają na swoją drugą szansę. Na pewno doskonale sprawią się jako psy stróżujące. Stosunek do dzieci i do innych zwierząt nie jest znany.

piątek, 21 maja 2010

Jak możesz pomóc?

Parę osób zapytało mnie czy mogą mi w jakiś sposób pomóc w tym co robię.TAK,TAK ,TAK

Takich sposobów jest parę. Począwszy od tych wymagających czasu i poświęcenia do tych prostszych ale dających poczucie spełnienia dobrego uczynku.

1. Załóż dom tymczasowy.Jeśli masz już psa to co za różnica czy na spacer wychodzisz z jednym czy z dwoma. Jeśli nie możesz mieć czworonoga na stałe to będzie fajna alternatywa. Jeśli jesteś samotny, opieka nad potrzebującym wypełni ci czas.

2.Pomóż mi zamieszczać oferty psiaków na portalach adopcyjnych.

3.Załóż i poprowadź stronę internetową dla zwierząt z naszej gminy i dla człowieków też.

4.Jeśli kochasz koty załóż dom tymczasowy dla przedstawiciela tego gatunku.

5.Pomóż w transporcie do Szczecina psów wysyłanych na adopcje zagraniczne.

6.Prześlij choć niewielką kwotę pieniędzy na konto TOZ odział w Szczecinie ( koniecznie z dopiskiem w tytule przelewu Goleniów ) 63 1020 4795 0000 9402 0103 5419.

Mamy tam swoje subkonto. Pieniądze przydadzą się na wiele rzeczy.

Posprzątaj po swoim psie

Psie kupki to temat powracający jak bumerang - zawsze po zimie. Gdy śnieg stopnieje obnażana jest naga prawda o zachowaniach właścicieli psów. Brakuje nam w tym względzie obycia i kultury a przede wszystkim świadomości, że kupa ukochanego pupila może komuś autentycznie przeszkadzać. Są miejsca w naszym mieście, gdzie znajdują się najprawdziwsze pola minowe z psich odchodów. Bo w psim wydalaniu jest swoista filozofia - czyje na wierzchu i jak najwyżej ten w okolicy jest najważniejszy. Psinki nie załatwiają się gdzie chcą, tylko tam gdzie właściciel je zaprowadzi. Te wypuszczane samopas radośnie roznoszą swe "znaki rozpoznawcze" po całej okolicy. To, że właściciele czworonogów nie zbierają psich kupek rzutuje na stosunek innych współobywateli do psiaków. Zależność jest prosta, pies narobił - uśpić psa. Ile jadu nienawiści płynie nieraz z ust ludzi obruszonych takim stanem rzeczy. Oni mają rację, tylko sposób wyrażania opinii o tej sytuacji nie jest adekwatny do problemu.

Zbieranie odchodów do worków foliowych z punktu widzenia ekologa jest totalnym nieporozumieniem. Pozbędziemy się nieczystości na teraz, ale zostanie ona przechowana dla dalszych pokoleń na długie lata( super spuścizna ). Alternatywą wydają się być woreczki papierowe. Można je pozyskać bezpłatnie w następujących miejscach: biuro Straży Miejskiej w UM Goleniów, sklepy zoologiczne i z czasem u wszystkich weterynarzy.

Zachęcam właścicieli czworonogów do pokonania obrzydzenia, czy wstydu. Sprzątając po ukochanym przyjacielu przyczynimy się do pozyskiwania coraz większej sympatii wśród przeciwników naszych zwierząt a i świat będzie pachniał inaczej.

środa, 19 maja 2010

Nie porzucaj!

PRZYTULISKO W BIAŁUNIU

to tu trafiają wszystkie psiaki wyłapane na terenie naszej gminy

Od początku tego roku przez przytulisko w Białuniu "przewinęło" się ok. czterdziestu psów. Wszystkie miały swojego pana, dom, miskę karmy. Niektóre zwyczajnie odeszły gnane pożądaniem i gorącym uczuciem do suczki, czasem mieszkającej perę kilometrów od domu. Inne z powodu swych myśliwskich instynktów pognały za zwierzyną lub samym jej tropem. Większość jednak została porzucona lub podrzucona. W kilku zaledwie przypadkach właściciel szukał swego pupila i dołożył wszelkich starań aby pies wrócił do domu.

Moje poczucie odpowiedzialności za istotę, którą sprowadziłam świadomie pod swój dach nie pozwala mi nawet myśleć o tym, że mogłabym się z rozmysłem jej pozbyć. Czym kierują się ludzie biorący swojego psa na ostatnią przejażdżkę samochodem, przywiązujący psa do drzewa( niejednokrotnie skazując go na śmierć głodową),wrzucający szczenięta na posesje gospodarzy. Dla takich nieludzi pies jest rzeczą, czymś co nie odczuwa bólu rozstania i samotności.Jak bardzo się mylą......

Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś i to na tobie spoczywa obowiązek opieki nad twoim przyjacielem. Jeśli nie chcesz lub z jakiś przyczyn nie możesz już się nim opiekować to poszukaj mu domu. W sieci jest wiele miejsc, gdzie można umieścić ofertę adopcyjną. Dzięki takim działaniom od stycznia 2010 szesnastu psom z naszego przytuliska udało się znaleźć domy.

Porzucenie psa jest w naszym kraju karalne, ale wykrycie sprawcy takiego czynu jest prawie niemożliwe. Wiem, że dużo czasu upłynie zanim to się zmieni. Koszty porzuceń ponoszą gminy, czyli wszyscy podatnicy( utrzymanie psa w przytulisku, opieka weterynaryjna, przewóz psiaka do schroniska).To są sprawy finansowe o aspektach moralnych nie potrafię pisać zwięźle, bo emocje biorą górę. W tej kwestii potrzeba wielu działań na paru płaszczyznach, zaangażowania nie tylko wolontariuszy organizacji pomagających zwierzętom ale szerokich akcji uświadamiających prowadzonych przez placówki oświatowe a koordynowanych przez władze gmin.

wtorek, 18 maja 2010

Dary od człowieków

17 maja w Bibliotece Miejskiej w Goleniowie doszło do uroczystego przekazania ok. osiemdziesięciu kilogramów karmy dla psów i kociaków , które są pod opieką Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oddział Szczecin. Dary trafią do domów tymczasowych gdzie wolontariusze TOZ opiekują się porzuconymi zwierzakami oczekującymi na nową szansę i kochających właścicieli.

„Nie godzimy się na schroniskowe warunki opieki nad zwierzętami. Stanowczo protestujemy przeciwko przyjmowaniu do schroniska zwierząt posiadających właściciela, bo wiele z nich szoku między kanapą a zimną klatką nie przeżywa. Największa śmiertelność w schroniskach dotyka kocięta i szczenięta. Zalewie 24 godziny spędzone w schroniskowej klatce to dla małego zwierzęcia prawie wyrok śmierci. I żadne cuda współczesnej weterynarii już nie pomogą..... ”

Jeżeli masz chęć zaopiekować się jakimś bezdomnym czworonogiem, potrzebujący ciepła,troski i bezpieczeństwa zostań wolontariuszem prowadzącym DOM TYMCZASOWY Polega to na stworzeniu domowych warunków zwierzętom skrzywdzonym przez los potrzebującym opieki i pomocy, do czasu znalezienia im docelowego odpowiedzialnego właściciela. To prawdziwa alternatywa dla schronisk, pozwalająca na dokładne poznanie zwierzęcia i znalezienie mu docelowego opiekuna, bez narażania go na zagrożenia towarzyszące opiece schroniskowej, tj.: choroby, dziczenie czy ataki agresji współbraci.

Zbieranie karmy dla zwierząt to jedna z form niesienia pomocy , to także sposób na uwrażliwienie ludzi i zmianę ich stosunku do zwierząt.

poniedziałek, 17 maja 2010

Dlaczego piszę?

Chyba już czas napisać dlaczego zdecydowałam się na prowadzenie bloga. Od paru miesięcy współpracuję z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami w Szczecinie. Zanim poznałam zasady działania towarzystwa usiłowałam dowiedzieć się czegoś na temat sytuacji zwierząt w naszym mieście.Chodziłam do UM ,rozmawiałam z wieloma ludźmi, zadawałam pytania. Znalazło się paru takich ,którzy uważali ,że swoje wysiłki powinnam skierować na pomoc potrzebującym..... ludziom.Zaczęłam się zastanawiać, czy to co chcę robić jest niegodne i niepotrzebne, czy w związku z tym ,że interesuje mnie los pokrzywdzonych zwierzaków mam się czuć gorsza od tych co pomoc niosą ludziom? W Goleniowie jest ponad 50 organizacji pozarządowych zrzeszających w swych szeregach ludzi działających na rzecz ludzi ( nie licząc miłośników rzeki Iny ) i nie ma żadnej , która pomaga zwierzętom. Ludziska w Goleniowie nie mają wyboru , jeśli zapragną pomagać zwierzętom w formie szerszej niż adopcja psiaka z przytuliska czy ze schroniska , to szansy u nas nie mają.Leży mi też na sercu edukacja młodszego pokolenia , zaszczepienie w nich poczucia odpowiedzialności za to co człowiek oswoił , humanitarnego traktowania wszystkich zwierząt tak aby psich, kocich ,końskich ......zwierzęcych tragedii było coraz mniej. Pomaganie zwierzętom nie jest zajęciem wstydliwym wprost przeciwnie przynosi wiele dumy , satysfakcji i nie wyklucza z grona pomagających ludziom. Utwierdzam się w tym kiedy oglądam zdjęcia zwierząt ,którym udało się znaleźć nowe domy , na których są ze swoimi nowymi właścicielami... kochane, otoczone dobrymi ludzkimi dłońmi.....a człowieki na tych zdjęciach mają na twarzach wyraz ogromnej szczęśliwości!

niedziela, 16 maja 2010

Zuzia

Historia tej psinki jest dość tajemnicza .Do końca nie wiem gdzie została znaleziona, wiem tylko ,że trafiła na długi i ciężki łańcuch przy budzie w przytulisku w Białuniu. Szarpała się na nim okrutnie i wiedziałam ,że nie przystosuje się do tej sytuacji tak szybko jak pozostałe psy. Postanowiłam ją zabrać i dać dom tymczasowy w którym będzie oczekiwała na nowego właściciela. Na swoje imię zaczęła reagować natychmiast więc może to był strzał w dziesiątkę. Zuzia to pełen pozytywnej energii, zakręcony ,szczęśliwy piesek.Uwielbia gonitwy po mokrej trawie, zabawy z pluszakami i bieganie za piłką lub patykiem. Toleruje inne zwierzęta i jest bardzo towarzyska.Zuza to psinka dla aktywnych lub bardzo cierpliwych. Nowemu właścicielowi ofiaruje dużo miłości a codzienność rozweseli podskokami i pogodą psiego ducha.

sobota, 15 maja 2010

Cud w Azylu

Zjawił , się Człowiek

Może cud się zdarzy?

Serca zadrżały nadzieją....

Tak już bywało

Nawet kilka razy

Różne tu rzeczy się dzieją

Zobaczył Człowiek smutne kocie oczy

a w jednych swoje odbicie

Ciepłymi dłońmi wybrańca otoczył

i nowe darował mu życie.

Temu jednemu.

Bo jeden był Człowiek,

więc z jednym był tylko sumieniem.

A reszta kotów?

Nic o nich nie powiem ,

bo reszta jest tylko miauczeniem....

Franciszek J. Klimek

piątek, 14 maja 2010

Mesia która była Basią

Tak naprawdę wszystko zaczęło się od psinki ,która jest na banerze bloga. Oto nasza historia . Opowieść o dwóch rodzinach , których losy połączył nierozerwalnie jeden mały kundelek.

Basia trafiła pod nasz dach 22 września 2009r. dzień po moich 4 4 urodzinach. Mój móż znalazł ją w krzakach siedzącą na stercie śmieci i reklamówek. Przejeżdżając obok niej pierwszy raz nie mógł się zatrzymać ,wracając modlił się aby tam jeszcze była. Psinka dała się zwabić jedzeniem. Dziewczyny w TOZ powiedziały ,że jak jej nie przechowamy to mała trafi do schroniska ( dziś jestem pewna,że to był blef ). I tak po spędzeniu całego dnia w samochodzie służbowym mojego męża Basia trafiła do Goleniowa, gdzie miała czekać na nowy dom, nową szansę , lepsze życie.

Sunia w wyniku tułaczego życia jakie wiodła do tej pory była bardzo wychudzona, jej oczy nie miały wyrazu a cała sylwetka wyrażała smutek i zmęczenie. Na początku karmiłam ją kilka razy dziennie podając jedynie garstkę karmy aby nie spowodować problemów z brzuszkiem. Jedzenie znikało jak wsysane odkurzaczem. Moją sukę -rezydentkę i kota musiałam karmić osobno bo Baśka pożerała każdą ilość jedzenia. Piesek na spacerach sprawiał wrażenie niepewnego, cały czas próbował wdrapać się na mnie i prosił o wzięcie na ręce. Jej głowa obracała się dookoła a oczy wypatrywały zagrożenia. Na wybiegu w kontaktach z innymi psami wykazywała spory dystans i strach. Na większe psy kłapała zębami jak pirania z kreskówki. Każdy kolejny dzień przynosił zmiany w zachowaniu i przybór wagi. Basia odkryła ,że Sonia ( moja suka) jest od niej dużo większa, a że razem chodziły na spacery to Sonia doskonale “ robiła “ za parawan i podporę w trudnych chwilach. Natomiast Sonia pies kompletnie antyspołeczny ( jej cały świat to aport i ptaszki latające po jej niebie) odkryła w sobie pokłady cierpliwości i opiekuńczości ( nie mylić z uczuciami matczynymi).Basia gdy czuła się zagrożona ocierała się o bok Soni a ten dotyk sprawiał ,że naprawdę czuła się lepiej .Naszą główną troską był stan zdrowia psinki. Niepokoiła mnie ogromna ilość wypijanej wody i częstotliwość wydalanego moczu. Badania krwi i siuśków wykazały ogólnoustrojowe zapalenie spowodowane silną robaczycą. Podjęliśmy leczenie , które powoli zaczęło przynosić efekty. Po tygodniu ( tyle czasu jej dałam na dojście do siebie) zaczęłam szkolić Baśkę aby w świat nie poszła i wstydu mi nie narobiła. Ten Potworny Potwór ( pseudonim)bardzo szybko kojarzył komendę z nagrodą, chodzenie na smyczy też w końcu dla naszej trójki stało się przyjemnością. Cudownie było patrzeć jak jej sierść nabiera blasku a wyraz pyska ( siłą woli powstrzymałam się aby nie napisać twarzy) pewności psa ,który jest pewien swojego miejsca na ziemi. Z dnia na dzień widzieliśmy jak przybiera na wadze a skórę na żebrach wygładza warstwa tłuszczyku. Gdy Basia trafiła do nas ważyła 10 kg po trzech tygodniach już prawie 16. To była ogromna przemiana. Brak proporcji w budowie tego psa wzbudzał w nas ciągły śmiech. Długie, pałąkowate ,cienkie nogi żyły własnym życiem radośnie przemierzając drogę na wybieg czy biegając po naszym ogrodzie. Gdy Baśka się kładła to z nóżek układała przedziwne figury a jej wielkie ( przeogromne wręcz ) poduszki na stopach wyglądały jak nadmuchane balony. I ten tupot. Po raz pierwszy słyszałam żeby psie stopy tak tupały. Zawsze ta czarna bestia korzystała z okazji aby wdrapać się na kolana i zwinąć się na nich w kłębek , tylko tych nóg nigdy nie mogła ogarnąć.

Pewnego dnia zadzwonił telefon z Warszawy , gdzieś ktoś daleko stąd odnalazł przyjaciela na zawsze. Kobieta ,która odnalazła Baśkę na jednym z portali adopcyjnych ( dzień po swoich urodzinach) płacząc powiedziała ,że dwa tygodnie wcześniej straciła bardzo podobną suczkę i jest zdecydowana adoptować naszą pociechę. Nie było rady na tę miłość od pierwszego wejrzenia .Zapakowaliśmy psisko do samochodu i pojechaliśmy do Konina. Tam spotkaliśmy sie z nową rodziną Basi i pożegnaliśmy naszą pupilkę. Wracając do domu płakaliśmy jak dzieci i do tej pory bardzo za nią tęsknimy.

Mesia ( od słowa międzymiastowa) dostała dom na jaki zasługują wszystkie zwierzęta. Kochający czuły i mądry. My zyskaliśmy fantastycznych znajomych.

Bycie domem tymczasowym daje ogromną satysfakcję. Wiem ,że pomogłam nie tylko psu, mam świadomość ,że ten pies zmienił mnie i dał wielkie szczęście swojej nowej rodzinie. Rozstanie było bardzo trudne ale umożliwiło mi pomaganie innym zwierzakom i innym ludziom.

czwartek, 13 maja 2010

Witam na nowym blogu dla zwierząt

To jest blog dla zwierząt , które żyją w moim mieście , w domach, na podwórkach , na ulicy .Dla tych które wylegują się na kanapach w ciepłych domach, tych mieszkających w budach , na łańcuchach ,wreszcie dla tych ,które domu nie mają ale marzą o nim .Wierzę ,że zwierzęta mają marzenia, że pragną i czują podobnie jak my i dlatego winniśmy im opiekę aż po kres życia.Blog będzie też historią zwierząt , które dzięki społecznej pracy wielu ludzi znalazły domy i kochających właścicieli a ich losy powiązane są z naszym miastem lub gminą . To tu zostały porzucone lub podrzucone przez nieodpowiedzialnych właścicieli, dla których opieka nad nimi stała się zbyt kłopotliwa.Wyłapane trafiły do azylu w Białunia skąd ( jeśli nie znajdą nowego właściciela) są wywożone do prywatnego schroniska w Białogardzie gdzie stają się anonimowe .

Psom i kotom nikt nie dał wyboru, nikt nie zastanowił się czy pragną udomowienia z którym nierozerwalna jest odpowiedzialność za ich życie.Godne życie.

Zaglądajcie , czytajcie , wzruszajcie się lub złośćcie .Jest wiele sposobów na jakie można pomóc zwierzętom co nie jest śmieszne ani niegodne a przed wszystkim nie wyklucza pomocy ludziom.W tym blogu poznacie wszystkie z możliwych !