INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

środa, 25 września 2013

Mira - Mirabelka

  Malutka i delikatna jak śliweczka. Przestraszona, nie wychodząca na spacer. Mira to Jack Russel Terrier . Zamieszkała w kojcu z Niutkiem, który w dowód swej milości kopie dla niej ogromne dziury.







Zdrowy juz Marcepan

  Marcepan już zdrowiusieńki czeka u mnie na chętnego do adopcji. Kot jest mruczący, korzystający z kuwety. Chętnie korzysta z kolan ludzkich. Dłoń wyciągnięta w jego kierunku natychmiast wyzwala muzykę z organu mruczącego. Lubi pieszczoty i szalone zabawy. Przyniesie nowemu opiekunowi wiele radości . Kociak nie boi się psów.







poniedziałek, 23 września 2013

Dzięki

  Pięknie dziękuję za prezenty, niespodzianki i życzenia.  Urodziny to dla mnie dzień jak co dzień. Zasadniczo nie lubię absorbować moja osobą reszty świata, no chyba, że świat strasznie się dopomina. Na przykład jak mnie wkurzy. Daje wówczas odczuć, że jestem i nie podobają mi się pewne rzeczy.
To niezwykle miłe uczucie jest kiedy otrzymuje się coś od tych co pamiętają. Pretensji i żalu do tych co nie pamiętali nie mam , bo i nie ma o co się boczyć. Ja pamiętam o urodzinach ( i to nie zawsze tylko najbliższych znajomych ) Zawsze mam problem z prezentami dla nich . To nie jest łatwa sztuka dać coś z czego ludzie będą zadowoleni.
Kochani moi , to wielka radość i przyjemność mieć Was za znajomych , przyjaciół. To zaszczyt wielki, że możemy razem dzielić choć część życia.Trzymajmy się razem jak najdłużej się da bo w kupie siła, kupy nikt nie ruszy :)

środa, 18 września 2013

Leśniaki - Druzyna G

Pozostało 5 szczeniaków . Kto chce , kto chce ?












wtorek, 17 września 2013

Wiersz

Barbara Borzymowska
Rumunia. 2013

A gdy się wypełniły dni i umrzeć przyszło latem,
przez most tęczowy przeszły psy. - Równiutko. Łapa w łapę.
Od łap tysięcy dudnił most, deszcz krwawy smagał ziemię,
a one szły, i szły, i szły, ból niosąc i cierpienie.
Anioł zastukał w boże drzwi,:- „Mój Panie, już są blisko”-…
Popatrzył w oczy pełne łez, choć przecież znają wszystko.
U zejścia z mostu stanął Bóg- pobladły, wargi drżące-
-jak tu utulić wszystkie psy, gdy idą ich tysiące?..
Jakimi słowy błagać ma Bóg psy o wybaczenie
za to, że wierząc w obraz swój, dał człowiekowi Ziemię?

poniedziałek, 16 września 2013

Wierzę w cuda

  Trwoga wielka mnie zdejmuje gdy myślę o naszych psach w Przytulu. Kojce pełne, w paru po dwa psy siedzą . Jaki los czeka naszych podopiecznych, gdzie trafią i na ktore wypadnia? Logicznie rzecz biorąc powinny wyjechać te, które najdłużej przebywają. Ale do diabła z logiką skoro do niech właśnie przywykliśmy najbardziej. 
Ironia i przewrotność losu sprawiły, że po bataliach wielkich i trwających dwa lata nasza gmina nie podpisała umowy ze schroniskiem w Białogardzie a stamtąd właśnie najwięcej psów obecnie znajduje domy w Niemczech.
Prawdę powiedziawszy jego właściciel powinien oddawać opłaty za psy, które są wydawane do adopcji niedługo po tym jak przejdą kwarantannę. Tak powinno zasadniczo być w każdym schronisku. Co dzieje się z kasą, która pozostaje po zwierzaku. Trudno powiedzieć. Zabiegi sterylizacji i leczenia zwierząt nie maja tam miejsca. Psy jedzą jakąś brunatną bryję. Gdzie lądują pieniądze- nie wiadomo.
Żal mi naszych psów, najbardziej . Powód jest jeden . Patrzę na nie, chodzę z nimi na spacery, zbieram nieczystości z kojców. Widzę jak bardzo potrzebują towarzystwa ludzi, jak bardzo chcą mieć domy. Ludzie patrzą na fajne zdjęcia jakie robię i myślą sobie one maja tam dobrze , wolontariusze dbają o te pieski, rozejrzę się dalej. 
Jestem przeciwniczkom istnienia schronisk w jakiejkolwiek formie. Niech tam ściany ze złota będą a miski zawsze pełne. Miejsce psa jest przy jednym opiekunie, w domu, na kanapie , w obejściu . Nasze psy z Przytula też sługują na szansę. Nasza nie wiem jak troskliwa opieka nie zastąpi im przyjaciela na zawsze. Robimy już chyba wszystko aby zwrócić na nie uwagę ludzi.
Zwierząt w tym kraju jest za dużo, nie są szanowane należycie i często stają się zbędnym balastem . Ich cierpienie spada na barki wolontariuszy, troska o ich los spędza nam sen z powiek.
Nie odgadłam po dziś dzień co kieruje ludzkim wyborem . Natura ludzka jest nie do ogarnięcia.













Tak wygląda ich codzienność i rzeczywistość w jakiej przyszło im żyć. To jest prawda a nie piękne zdjęcia zrobione na łące. Taki los czeka zwierzęta wyrzucone w naszej gminie. Później schronisko w Kołobrzegu.

niedziela, 15 września 2013

PEGAZ

    Przepiękny Gryfon szorstkowłosy czeka w Przytulisku na właściciela. Zna komendy, kocha ludzi i nie złości się na inne psy. Gdzie został podjęty - tego nie wiem .






Kolejne kocięta pod mym dachem

  Usilnie wierzę, ze kociaki , które trafiają do dt mają większe szanse na znalezienie domów niż te , które pozostają w Przytulu. Jedynym znanym  mi odstępstwem od reguły jest Tycia, kot z piekła rodem, który nadal pozostaje u Marty. Tycia się rozbiesiła i rozbisurmaniła. Jest już dorosła i myśli, ze rządzi całym światem. Jeśli ktoś się na nią zdecyduje to będzie odważnym człowiekiem. Tycia potrzebuje wolności, swobody i wybieganie. Jestem przekonana, ze odmieni się wówczas nie do poznania i pokaże swoje łagodniejsze oblicze. Ufam, ze taki człowiek gdzieś dla niej jest i się znajdzie.
kolejnymi chwalebnymi wyjątkami są koty, które jednak zostały zabrane bezpośrednio z Przytula a takich przypadków mieliśmy ostatni dwa. Dwa kociaki z koszyka niebieskiego mają już swoich ludzi. Jeden z nich Marcepan - 


zachorował na koci katar i musiałam go zabrać do ciepłego domku. Od jutra zaczynamy leczenie. Mam nadzieję, ze po kuracji szybko znajdzie dom i nie będę zmuszona odwozić go do Przytula.

 Łazienkę naszą zasiedlił ( żeby się nie zarazić) maluteńki rudy kotek Maurycy. 






 porzucony przy ul. Armii Krajowej. Maluszek ma może ze cztery tygodnie. Sam już je i korzysta z kuwety. Spryciarz wie, że im szybciej się ogarnie tym szybciej znajdzie się ktoś , kto go pokocha i zechce zabrać. Maurycy jest niezwykły, zachęca mnie do zabawy, zaczepia łapką i mruczy cichutko.




sobota, 14 września 2013

Fajny dzień

  Dziś odwiedziła mnie fantastyczna dziewczyna, którą poznałam  na szkoleniach Sieci OFF. Justyna mieszka pod Barlinkiem i też pomaga ze wszystkich sił zwierzakom. Wymyśliła mobilną salę sterylizacyjna i ciągle poszukuje środków aby ona mogła jeździć po Polsce. Byłyśmy w Szczecinie na warsztatach z wypalania ceramiki. Piękne rzeczy się tam działy. Impreza umiejscowiła się w Muzeum Techniki. Moc starych samochodów tam była, starych motorów  i pięknych dzieł wykonanych przez fantastycznych ludzi. Nabyłam ceramicznego kota. Może kolejny etap mojego rozwoju to będą warsztaty ceramiczne. Jest w Szczecinie fajna grupa. Zobaczy się :)
 Gdzieś tam , czeka na mnie mały rudy kotek. Będzie u mnie w DT . Zdjęcia niebawem. Już doczekać się nie mogę. Mój Andrzej o niczym nie wie. Jak zwykle knuję przeciw niemu , taka rola żony :) Maluch wyrzucony na ulicę przez złego luda .

Drużyna G

Maluchy są już u Eweliny w kojcu.  Są przerażone i płochliwe. Socjalizują się u Eweliny w kojcu. Postępy w oswajaniu są zaskakujące. Szczenięta potrzebują szczególnego rodzaju troski. Muszą być brane na ręce , głaskane, przytulane wręcz na siłę. nie przychodzą do obcych z własnej woli. Jedynie jedzonko skłania je do kontaktu z człowiekami .
 Dziś pierwszy odnalazł swoich ludków, którzy nie bacząc na trudności podjęli trud oswajania dzikuna . Najbardziej wycofana sunia pojechała  w okolice Gdyni do domu tymczasowego doświadczonej opiekunki. Bardzo dziękujemy .
Psiaki będą gotowe do adopcji za dwa trzy, tygodnie.






środa, 11 września 2013

Wieści od Kspra niegdyś

 Mamy wieści z domku Kaspra, który trafił z przytula do DT Marty. Fajnych ludków dostał chłopak :)

Myślę, że Dino (vel Kasper) zadomowił się u nas już na dobre. Znamy już swoje zwyczaje i upodobania. Okazuje się, że psiak jest okropnym śpiochem i jedyne co wciąż staramy się opracować, to plan wyciąga go z kojca na poranny spacer. Na szczęście jest też łakomczuchem, więc smakołyki pomagają w rozwiązaniu tego problemu :)

Dino jest też niezłym podróżnikiem. W zasadzie zabieramy go wszędzie gdzie tylko my jedziemy. Łatwo przystosowuje się do nowych miejsc - jeżeli tylko widzi swój kojec, to wie, że dziś śpimy tutaj i nie stanowi to dla niego żadnego problemu. W sierpniu zabraliśmy go na urlop w góry - dzielnie schodził Karkonosze i Izery, oraz całą Pragę. Jeździł gondolą, wyciągiem krzesełkowym, PKS -em i tramwajem. Skradł też serce gospodyni naszego pensjonatu. Generalnie pies idealny :) W załączeniu przesyłam kilka zdjęć z wycieczki.

W załączeniu przesyłam też zdjęcie Dina i jego najlepszego przyjaciela - psa moich rodziców. Powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają w ich przypadku sprawdza się w 100%. Pomimo iż obcują ze sobą już pół roku, to obserwacja ich wspólnych zabaw jest dla nas zawsze niezłym widowiskiem.
Dodatkowo dorzucam zdjęcie z dzisiejszych zabaw - próbowaliśmy uchwycić go w locie, ale niestety refleks fotografa nie pozwala nadążyć za tempem psa :)

Mam nadzieję, że nasza nieobecność zostanie usprawiedliwiona, a my zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, żeby pojawić się na kolejnym spotkaniu.

Pozdrawiamy,

Alicja, Michał i Dino







wtorek, 10 września 2013

Maluszek z działek

    Znaleziony przez ludzi, przygarnięty na chwilę, wystraszony i zgłodniały. Nabiera sił i odwagi w domu tymczasowym . Nie pozwólcie mu zbyt długo czekać na dom. Kontakt do opiekunki :791-399-983 - Anna