Parwowiroza zbiera w tym roku wielkie żniwo. Zachorowało nam kilka psów , niektóre nie dały rady. Zaczyna brakować nam miejsca w domach tymczasowych. Moj dom jest już tak skażony, że przyjęcie kolejnego szczeniaka skończy się chorobą. Aby ustrzec Igraszki przed tą zarazą wczoraj podaliśmy im surowice pochodząca z krwi Pontiego. Jedna z nich niestety poczuła się gorzej. Zacznie się walka o jej życie, trudna i bardzo bolesna. Tak bardzo chciałam tego uniknąć. Niestety nikt nie mógł zabrać dziewczynek do siebie a do Przytula trafić nie mogły . Ważą po niecałe dwa kilogramy.
Błagam o domy tymczasowe dla szczeniąt i psów, które zachorują. Proszę ludzi o zrozumienie i poświęcenie swego czasu. Moja siła z każdym dniem maleje. Kolejna śmierć będzie ciężką próba.
W Przytulu, w warunkach jakie teraz na dworze panują żaden z psów , który zachoruje niema szans na przeżycie. Stracą siły na utrzymanie ciepłoty ciala.
Wiem, trzeba mieć siłę i ducha aby móc patrzeć na cierpiące zwierzę ale tylko w domu mają szanse na przeżycie.
Wiem trzeba mieć czas aby zaopiekować się szczeniakiem ale tylko w domach tymczasowych wolnych od parwo mają szansę na zdrowy start w życie.
Wiem , że proszę o wiele , ale właśnie skończyła mi się możliwość zrobienia uniku i przechytrzenia złego losu.