INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

wtorek, 28 września 2010

BUNIA RZĄDZI

  Bunia rozgościła się u nas w domku na całego. Podbiła serca nas wszystkich. Każdy chce ją nosić na rękach, przytulać i pieścić. Ona oczywiście jest z tego bardzo rada. W czwartek jedziemy do Szczecina aby pokazać sunię zainteresowanym ludkom. Pragnę dla niej domku idealnego bo ta mała królewna zasługuje na niego ( tak jak wszystkie psie znajdy). Bunia ma doskonały charakter. Jestem pewna, że w nowym domu sprawi wszystkim wiele radości. Mi rozstanie przyniesie łzy.

Światowy Dzień Zwierząt tuż,tuż

    Kochani miłośnicy czworonogów, dwunogów, skrzydlatych, pokrytych łuskami, piórami czy sierścią - wszystkich nieczłowieczych istot obok których przyszło nam żyć, a które w większości nie są z tego zadowolone - nadchodzi  wielkie święto. Zastanówcie się proszę jak je uatrakcyjnić naszym braciom  mniejszym, tym w domach jak i tym nieudomowionym. Może należy zrobić laurkę, przejść się na daleki spacer, nakupować przysmaków a może zwyczajnie spojrzeć w oczy i powiedzieć - kocham cię. Zwierzakom nieudomowionym wystarczy po prostu pozwolić być przy nas i cieszyć się z nieustannej ich obecności. Nie ma to jak pobudka przy śpiewie ptaków czy chrobotaniu myszy. Tak naprawdę to one były tu przed nami, zanim pobudowaliśmy drogi i domy, zanim zgarnęliśmy dla siebie ich miejsca bytowania. Świat się rozwija i my rozwijajmy się z nim, dla nich i dla naszych dzieci. Budujmy świadomość humanitarnego traktowania wszelkiego życia sami dając przykład dla młodych, starych, wrogów, przyjaciół.

    To jak jest z szacunkiem dla zwierząt w naszym mieście widzę wielokrotnie napotykając na swojej drodze przeróżnych ludzi. Pijanego Pana, który po raz kolejne spuścił ze smyczy swojego psa choć doskonale wie, że to urodzony uciekinier. Gdy pies wreszcie wraca dostaje cięgi. Po co ma wracać skoro za każdym razem jest za to karcony? Młodych chłopaków, którzy popijają piwo pod mostem. jeden z nich rzuca na drugą stronę pusta butelkę, ta rozsypuje się z trzaskiem płosząc bezdomnego kota z ryneczku, który chciał napić się wody. Zdarzeniu towarzyszą salwy śmiechu. Wybieg przy ulicy Andersa. Szanowany i lubiany mieszkaniec z psem, który z powodu charakteru i specyfiki racy nie wraca na zawołanie tak jak inne psiaki. Pan musi się natrudzić aby chłopaka zapiąć na smycz. Gdy sztuka się udaje psiak jest bity cienkim kijem. W powietrzu rozchodzi się skowyt. Opowieść zasłyszana od znajomej. Dwie dumnie kroczące kobiety, obok nich dwa rude psiaki na czerwonych smyczach. Obraz sielankowy, który za chwilę przeradza się w sceny jak z horroru. Kobiety zaczynają krzyczeć i kląć na swoje pupile, kopia je i szarpią na pytanie dlaczego to robią? - Odpowiadają bo one się nie słuchają. 

    Jednak obrazków innego rodzaju spotykam więcej. To sceny gdy dumny pan kroczy obok dumnego psa a między nimi wyczuwalna jest magiczna nić porozumienia. Pies wie gdzie jest jego miejsce a Pan doskonale rozumie potrzeby swego przyjaciela. Widać miłość obustronną, bezinteresowną, oddaną gotową na wszystko. Psie oczy wpatrzone w tego jednego ukochanego człowieka a w nich radość i nieogarnięte psie szczęście.

      Dzień ten może być też tym pierwszym dla waszej rodziny, w którym przedstawiciel innego gatunku zawita w waszym domu. Jeśli będzie to świadoma i przemyślana decyzja to niech będzie to zwierz ze schroniska bądź przytuliska. To jest najdoskonalszy sposób aby uczcić to święto. Nie minie wiele czasu jak stwór wkradnie się do waszego serca i rozgości w nim na całego. Serdecznie wszystkich zapraszam na stronę www.toz.szczecin.pl do zakładki poczekalnia/adopcje. Tam rozwinie się taki fajowy pasek z różnymi napisami, kliknijcie na metamorfozy. Uprzedzam, że trzeba zaopatrzyć się w dużą ilość chusteczek higienicznych. Tam zawarty jest cały sens pracy wolontariuszy, jest tam miłość i wielkie szczęście nie tylko psie, kocie ale też ludzkie. Może zdecydujecie się aby kiedyś historia waszego pupila trafiła do tego działu.

     

Kocica z dziećmi w potrzebie

    "Dzień dobry. Wczoraj znalazłam koło lasu kotkę, z trzema kociakami 2-3 dniowymi, wygląda na to ze je ktoś wyrzucił z samochodu. to miejsce jest na ulicy Ogrodowej na starej drodze na Żdzary. Od wczoraj kotka jest dokarmiana prze zemnie i wygląda dobrze kociaki też są śliczne jednak nie mogę ich do siebie przygarnąć ponieważ sama mam psa, dlatego pisze do pani z prośbą o pomoc "

     Takiej treści wiadomość otrzymałam wczoraj. Niestety spodziewam się więcej takich apeli. Kochani niestety niewiele mogę zrobić. Sama mam dwa psy na stałe i kota, plus psa na tymczasie.

Nie prowadzę przytuliska ani schroniska. Pomagam tylko na miarę swoich możliwości. Dwa lata temu mój syn znalazł w lesie miot kociąt. Pojechałam po nie, odchowałam i sama poszukałam im domów. Nie mam możliwości reagowania na takie prośby, mogę jedynie podpowiedzieć jakie są możliwości zaradzenia takiej sytuacji.

1. Jeśli kocięta mają najwyżej dwie doby można je zanieść do weterynarza i poddać humanitarnej eutanazji ( lepsze to niż rozszarpanie przez psa, przejechanie przez samochód lub śmierć z głodu lub z powodu kociego kataru) Mamą się zaopiekować ( jeśli są możliwości finansowe to wysterylizować na własny koszt) zrobić jej zdjęcia i wystawić ofertę adopcyjną w paru dostępnych w sieci miejscach ( strona TOZ lub Miau )

2. Odchować miot ( leczyć w razie potrzeby,karmić, nauczyć załatwienia się do kuwety, oswoić) Po ok 6 -7 tygodniach porobić fajowe foty i wystawić kocięta do adopcji.

    Wierni czytelnicy doskonale wiedzą, że jestem samotnym żaglem na morzu zwierzęcych potrzeb i w większości przypadków mogę posłużyć jedynie dobrą radą a nie realną pomocą. Cóż mogę powiedzieć. Jest mi przykro:(

 Jeśli ktoś z was ma możliwość zabrania kotki z dziećmi z tego miejsca to bardzo proszę o ratunek!

York w przytulisku

      Gdy w czwartek z Alinką i Patrycją pojechałyśmy do Białunia naszym oczom ukazał się widok niezwykły. Przy ostatniej budzie po prawej stronie przykuty do łańcucha stał sobie piesek rasy Yorkshire Terrier. Nie musicie długo się zastanawiać jaka była nasza reakcja. Nie wiedziałyśmy czy śmiać się czy płakać. Szybki telefon do SM pozwolił mi ustalić, że psiak przybłąkał się do domu przy ulicy Grenadierów. Nie długo też trwały pertraktacje Aliny z mamą, która na szczęście dla Obiego wyraziła zgodę na stworzenie mu domu tymczasowego. Wobec  wyrażonej przez znalazcę chęci przygarnięcia pieska ( od chwili wyłapania musi minąć 7 dni ) jego tułacze życie szybo się zakończy. Chłopak trafi mam nadzieję do kochających ludków, którzy zapewnią mu wszelkie wygody!!!!

Murzyn

1.  IMIĘ: Murzyn 2. PŁEĆ: Samiec 3. RASA: MIX 4. WIELKOŚĆ : Średnia 5. UMASZCZENIE:czarny ,podpalany 6. WIEK: ok. 1 rok 7. STAN ZDROWIA:bardzo dobry 8. KASTRACJA/STERYLIZACJA:ni 9.9.UPODOBANIA I NAWYKI: Murzyn to średniej wielkości pies- mieszaniec wilczura. Patrząc na niego widzimy radość i chęć przebywania z człowiekiem. Jego piękne oczy patrzą radośnie z nadzieją na poprawę losu. Piesek przebywa w przytulisku w Białuniu. Mieszka w budzie na łańcuchu. Ktoś go kiedyś kochał i dbał, bo " chłopak" jest w doskonałej kondycji. Murzyn umie chodzić na smyczy i nie przeszkadza mu towarzystwo innych psiaków. Sam zabiega o kontakt z przedstawicielami swojego gatunku i z chęcią się z nimi bawi. Jego ogon jest w ciągłym ruchu a całe ciało wyraża ogromne zadowolenie. Murzyn to fantastyczny pies towarzyszący, oddany i wpatrzony w człowieka. Ten przeuroczy psiak powinien otrzymać szansę na spędzenie swego życia przy kochającym właścicielu. Czy to właśnie będziesz ty?

Gerda

Gerda Płeć: suczka Rasa: mieszaniec Wielkość: duża Umaszczenie: rude Wiek: 3 lata Stan Zdrowia: bardzo dobry Kastracja / Sterylizacja: nie Upodobania i nawyki: Gerda to przemiła odrobinę przytyta suczka o fantastycznym usposobieniu. Gdy wyprowadzaliśmy ją z przytuliska na pierwszy spacer strasznie ciągnęła, a że jest duża wydawał się to poważny problem. Jednak po paru metrach okazało się, że suczka doskonale reaguje na ściągnięcia smyczy i spokojnie kroczy przy nodze. Nie przeszkadzały jej inne towarzyszące nam psy. Ze spokojem znosiła przytulanie i lizanie mniejszych i młodszych towarzyszy. Gerda to duży piesek jednak ma łagodny charakter i spokojne usposobienie. Choć nie należy do szczupłych to potrafi jeszcze zerwać się do biegu i ma szansę na schudnięcie przy odpowiednim żywieniu. Psina zasługuje na lepszy los.

ALI

IMIĘ: Ali 2. PŁEĆ: Samiec 3. RASA: mieszaniec 4. WIELKOŚĆ : mały 5. UMASZCZENIE:rudo- biały 6. WIEK: ok.1 rok 7. STAN ZDROWIA:bardzo dobry 8. KASTRACJA/STERYLIZACJA:nie 9.UPODOBANIA I NAWYKI: Ali to przesympatyczny, radosny mały kundelek, któremu świat zawalił się na głowę. Z ciepłego mieszkania trafił do budy na łańcuch. Wraz z innymi towarzyszami niedoli trafił do przytuliska w Białuniu i oczekuje na cud lub gehennę w białogardzkim schronisku. Psiak dał się poznać jako miły i kontaktowy stwór, skory do zabawy i psich figli. Bez przerwy merda ogonkiem manifestując w ten sposób swoją radość psiej duszy. Nie wykazuje agresji do jakichkolwiek istot żywych. Kocha ludzi i pragnie z nimi kontaktu. Pokochaj Alego na zawsze i nie pozwól mu długo czekać na szczęście w Twoich ramionach.   

niedziela, 26 września 2010

Pracowita sobota

       Tak jak zapowiadałam w sobotę 25 września przeprowadziliśmy odkażanie terenu przytuliska dla bezdomnych psów w Białuniu. Było nas 10 osób. Najmłodsza Weronika ma 12 lat i na prawdę bardzo dzielnie machała łopatą . Przekopaliśmy ok. dwa ary ziemi wcześniej posypane wapnem gaszonym. Budy zostały oczyszczone z piachu, resztek kości i odkażone specjalnym środkiem. Wyścieliliśmy budy słomą podarowana przez Panią Helenę. Do bud przybito deseczki zapobiegające wypadaniu słomy. Do pracy przystąpiliśmy parę minut po 10, skończyliśmy  o 14.30.  Była oczywiście przerwa na posiłek, który zafundowała nam pizzeria Zakątek za co serdecznie dziękuję. Wypiliśmy dwa termosy dwulitrowe ciepłej kawy i herbaty. Jestem przekonana, że wszyscy uczestnicy akcji czują się dzisiaj dokładnie tak jak ja. Jestem cała obolała i zmęczona. Jednak ból przejdzie a satysfakcja z pracy pozostanie. Mam nadzieję, że oda się uniknąć dalszych śmierci w przytulisku. Akcje odkażania ( może nie aż tak rozległe) będziemy powtarzać. Na środę zapowiadamy koszenie chaszczy wokół ogrodzenia. Wiosną chcemy pomalować budy.

   Bardzo gorąco i serdecznie dziękuje wszystkim, którzy poświęcili swój czas i zechcieli mi towarzyszyć. Dziękuję  Markowi, Beacie, Michalinie, Wojtkowi, Mateuszowi, Alince, Patrycji, Weronice i Tomaszowi.

czwartek, 23 września 2010

Apel

  Jeśli ktoś z Was ma niepotrzebną GUMOWĄ  wykładzinę w sporych kawałkach to proszę ją przywieźć w sobotę do przytuliska w Białuniu. Będziemy mogli postawić budy na paletach. Może uda się załatwić na ten dzień kolejny ich transport. Zgłosiło się do pomocy już parę osób. Nie macie pojęcia jak te deklaracje gotowości do działania dają mi pozytywnego kopa. W jedności siła jak to mówią. Jak wszyscy zobaczą, że jest nas więcej to może jeszcze bardziej zaczną się z nami liczyć.

   Przy bloku ( a raczej w jego bliskim sąsiedztwie) staną ( jak tylko zostaną wykonane ) budki dla kotów wolno żyjących. Na zdjęciu przedstawiam prosty schemat. Budka ma dwa lokale , wysokość otworu wejściowego to ok.25 cm a szerokość  20 cm. Dach budki pokryty jest papą i jest otwierany do góry. Ułatwia to opiekunom społecznym sprzątanie w środku. Pierwsze budki wykona dziadek Alinki.

Jeśli ktoś będzie potrafił zrobić taką budkę to zapraszam do majsterkowania. Jeśli komuś zalegają deski to podam adres pod który można je przewieźć. Jeśli macie papę, gwoździe to też z radością przyjmę. Nadchodzi zima kociaki marzną, wiele zdechnie z powodu mrozów. Postarajmy się uratować choć parę.

środa, 22 września 2010

Mały

      Imię tego przesympatycznego psa zostało wybrane dość przekornie. Obecnie Mały waży 16 kilo, sięga głową ponad kolana i nadal będzie rósł i rósł. Psiak przybłąkał się na jedną z posesji na terenie Goleniowa. Zawiadomiona o tym fakcie straż miejska zabrała go do przytuliska w Białuniu. Mały nie długo musiał tam przebywać. Dom tymczasowy ofiarowała mu pewna dobra kobieta, którą Mały urzekł swoją nieprzeciętną urodą i czarem. Psiak dał się poznać jako typowy ( choć nie do końca ) szczeniak. Radosny, pełen ufności do ludzi, skory do zabawy z dumą kroczy w swoją, mam nadzieję, świetlaną przyszłość. Ponieważ jest szczeniakiem, potrzebuje dużo uwagi i zainteresowania ze strony opiekuna, dlatego nie spuszcza swojego człowieka z oczu. W nocy śpi grzecznie na swoim legowisku, koło łóżka. Sygnalizuje potrzebę wyjścia, nie zdarzyło mu się załatwić w domu..Mały szuka domu, w którym opiekunowie będą mogli zapewnić mu dużo ruchu, odpowiedni trening i wychowanie. Jest szczęśliwy, kiedy może przyjść i położyć się koło nóg człowieka. Nie wskakuje na fotele ani na tapczan. Nie chce zostawać sam w domu. Mały chciałby zamieszkać u kogoś, kto będzie jego przyjacielem oraz zapewni mu swoje towarzystwo. Ze względu na swoje rozmiary psiak potrzebuje domu z ogrodem lub dużego mieszkania i dużo ruchu dla zdrowotności.

Bunia

      Bunia to mała sierotka, która błąkała się po Goleniowie, ponieważ jej właściciel postanowił się jej pozbyć jak śmiecia. Zabrana przez Staraż Miejską trafiła do przytuliska w Baiałuniu. Tam spędziła dwie noce w małej klatce na dworze. Na szczęście zabrałam ją do siebie gdzie odsypia stres związany z porzuceniem. Na początku nieśmiała i przerażona z rezerwą    poznawała nowe lokum. Zapoznała się z dużą sunią i dziwnym futrzakiem, który gdy tylko do niego podejdzie to prycha. Bunia jednak się nie zraża i z coraz większą przyjemnością zaprasza kotka do zabawy. Bez efektu. Jak dotąd nie zdarzyło się jej nabrudzić. Na smyczy chodzi jeszcze dość niedbale, ale robimy postępy. Bunia to malutki, radosny szczeniak, który potrzebuje troski i opieki odpowiedzialnych właścicieli. Trzeba ją nauczyć pewności siebie lub rozpieścić na całego. Uwielbia się bawić zabawkami i biega z radości po całym mieszkaniu. Tyle radosnej energii potrafi objawić się w tym malutkim ciałku,że aż miło popatrzeć na jej wygłupy. Psinka jest niekłopotliwa i szybko uczy się czego jej nie wolno robić.

Wielkie odkarzanie

     Z uwagi, że nie znaleziono odpowiedzialnej i zaufanej firmy, która mogła by przeprowadzić dezynfekcję terenu przytuliska zgłosiłam się na ochotnika. Wiem, wiele osób popuka się w głowę. Trzeba  posypać wapnem  cały teren a później to wszystko przekopać i ubić, wyczyścić specjalnym preparatem wszystkie budy. Środki do tego celu zostały już zakupione i są na miejscu. Na ochotnika wciągnęłam w to Alinę. Proszę wszystkich, którzy mają szpadle,  dużo siły i chęć do pracy aby przyjechali do Białunia w sobotę na 10 rano. Weźcie też kalosze lub inne buty robocze i ubranie odpowiednie. Przydadzą się też rękawice robocze. Może ja się porywam z motyką na słońce, jednak same doszczepianie psiaków ( mamy to obiecane na okres dwóch miesięcy) może nie pomóc i nie powstrzyma dalszych zgonów. Na czujność i wzmożoną opiekę tych panów nie ma co liczyć.

piątek, 17 września 2010

W Baiałuniu pustki

   Niestety nie udało się uratować od schroniskowego losu w Białogardzie Saby i  Mopiego. Wraz z nimi w to samo miejsce trafił starszy brązowy, pręgowany bulowaty pies odłowiony dwa dni temu. Wszystko z powodu parwowirozy. Czas na dezynfekcję i zdecydowaną walkę z wirusem. 

czwartek, 16 września 2010

Dobre i złe wieści

    Z przytuliska w Białuniu zabrałam dziś dwa psiaki Lejdi i Amiego. Jazda do Szczecina gdzie otrzymały domy tymczasowe nie należała do przyjemnych. Psiaki wydaliły z siebie co miały w brzuchach wszystkimi otworami. Była to akcja ostatniej szansy gdyż po pierwsze w piątek miały być wywiezione do schroniska w Białogardzie po drugie w Białuniu panuje parwowiroza.

    Zagrożone zakażeniem są wszystkie młode psy, które tam trafią a nie zostały uprzednio zaszczepione na to paskudztwo. Starsze osobniki też mogą paść jeśli w porę nie nadejdzie pomoc. A wiemy, że nie nadejdzie bo nikt nie zwróci uwagi na to, że zwierzę jest smutne, wymiotuje i ma biegunkę. Z takiego miejsca jak Białuń nie ma szansy usunąć tego paskudztwa gdyż ziemi nie da się odkazić. Aż mnie głowa boli od myślenia co robić. Niemcy nie zabiorą bezpośrednio do transportu zwierząt z łańcucha obawiając się ( i słuszne) o los swoich. Ja nie mam domów tymczasowych aby psy mogły w nich przejść kwarantannę. Władze nie podejmą teraz decyzji ( jesteśmy przed wyborami) o przeniesieniu  przytuliska w inne miejsce. 

    Skąd o tym wszystkim wiem, trudno mi to pisać ale otrzymałam informację, że odszedł kolejny pies - Kaja. Wykonano testy i sekcję zwłok. Psinkę trawiła biegunka, która musiała trwać kilka dni. Ostatnio widziałam ją w niedzielę i wszystko wskazywało na to, że jest w dobrej kondycji. 

   Kaja za Tęczowym Mostem

Paco jak nowy

   Paco, którego odebraliśmy właścicielce ma się lepiej. Niestety u tego przesympatycznego psa wykryto gronkowca. Czeka go wielomiesięczne ( wersja optymistyczna) i kosztowne leczenie. Paco zdobył serca opiekunów i wolontariuszy z hoteliku przy schronisku w Szczecinku.  W wyniku leczenia i ogromnej troski odrasta na psiaku sierść a skóra już nie jest tak słoniowata i nabrzmiała. Wszyscy zgodnie twierdzą, że tak łagodnego i potulnego psa tej rasy jeszcze nie spotkali. Odezwali się też ludzie chętni ofiarować mu opiekę i miłość do końca życia. Nic dodać nic ująć.

środa, 15 września 2010

Pożegnanie z Ikarusem

     Pamiętacie tego zabiedzonego, skrajnie wycieńczonego szczeniaka, który cudem uniknął śmierci. Dzięki szybkiej reakcji wolontariuszy ze Szczecina, pomocy jaką zaofiarowali niemieccy wolontariusze i mojej współpracowniczce Alince Anorek dostał szansę na przepoczwarzenie. Z chucherka prawie bez sierści, drapiącego się do krwi ale mimo to bardzo grzecznego wyrósł zdrowy i szczęśliwy bardzo grzeczny piesek. Ikarus dostał nową rodzinę, fantastycznych ludzi, którzy obdarzą go miłością i opieką na jaką zasługuje. Na zdjęciu w wodzie Ikarys z Klaudią wolontariuszką z Niemiec, która pomaga w ratowaniu wszelkiego życia. Zdjęcie na samym dole przedstawia naszego podopiecznego z nową rodziną.

wtorek, 14 września 2010

Seti

          W tak zwanym międzyczasie z Białuna została zabrana ( przez wolontariuszkę TOZ) bardzo wychudzona sunia owczarka niemieckiego długowłosego. Piesek został znaleziony w Borzysławcu z grubym łańcuchem u szyi. Kobieta, która się nią zaopiekowała nie mogła jej zatrzymać. Seti trafiła do do Białunia, gdzie nie miała szansy przytyć. Na szczęście wypatrzyła ją mija koleżanka. Suczka dochodzi do siebie w Szczecinie, otoczona troską i miłością. 

Czekają na ratunek

     W piątek psy z Białunie zostaną zabrane do Bialogardu gdzie przepadną bez wieści. Szanse na znalezienie im do tego czasu domów są niewielkie. Nasi zachodni sąsiedzi póki co zastanawiają się nad zabraniem ich ze względu na zgony młodych psiaków. Prawdopodobieństwo przewiezienia choroby jest dość duże. Ważą się losy pięciu psów. Myślcie o nich. Mam nadzieję, że uda się je uratować.

niedziela, 12 września 2010

Mam zakaz wstępu

       Dzisiaj otrzymałam zakaz wstępu na teren przytuliska dla psiaków. Nie wolno mi ich zabierać na spacery. Wszystko w związku z pismem jakie wystosowałam do Pana B. , który sprawuje piecze nad bezdomnymi przebywającymi w ośrodku w Białuniu . Oto to pismo :

              Zwracam się z ogromną prośbą o zobligowanie swoich podopiecznych przebywających w Białuniu do wzmożenia czujności co do stanu zdrowia i kondycji psów czasowo przebywających pod ich opieką. W krótkim czasie doszło do sześciu zgonów młodych zwierząt przebywających w przytulisku w Białuniu. Do dnia dzisiejszego nie ustalono przyczyn tych śmierci. Ani razu mężczyźni opiekujący sie tymi zwierzętami nie podjęli próby powiadomienia kogokolwiek o złym stanie zdrowia psów. Wszystkie zdechły gdyż nikt nie udzielił (a nawet nie próbował ) im pomocy. Panowie tam przebywający maja bardzo trudną sytuację ,życiową jednak dzięki Pana trosce i zapobiegliwości ( oraz pieniądzom pochodzącym z podatków mieszkańców naszej gminy) mogą wieść w Białuniu dość bezstresowe życie. Nie kosztuje ich wiele wysiłku ani wyrzeczeń opieka nad psami tam przebywającymi. Zwierzęta powinny mieć stały dostęp do wody i być regularnie karmione. Po ocenie stanu wychudzenia suczki mieszańca wilczura przebywającej obecnie w Białuniu mam poważne wątpliwości czy jest w ogóle karmiona. Znacznie wychudła a nie ma problemów z brakiem apetytu.

Od dłuższego czasu wraz z wolontariuszami wyprowadzamy psy na spacery po lesie. Podczas moich wyjazdów robią to sami wolontariusze wraz z osobami dorosłymi, które im towarzyszom. Niestety podczas ostatniej takiej wizyty wolontariuszka nie została wpuszczona na teren gdzie przebywają psy i te nie zostały wyprowadzone na spacer. Pan sprawujący opiekę nad zwierzętami ( ten ,który rozdziela dyżury ) powiedział wolontariuszce,że Straż Miejska zabrania tych wizyt pod moją nieobecność. Nie pozwolono tym osobom nawet wejść na teren gdzie są budy i nakarmić zwierząt .Cała sytuacje jest bardzo oburzająca ponieważ okazało się ,że komendant ani żaden z pracowników Straży Miejskiej nie wydali takiego polecenia i nie rozmawiali z tym Panem o tym,że może decydować kogo wpuścić na teren przytuliska a kogo nie.

Nasza praca nikogo nie krzywdzi i nie przynosi szkody, ani ludziom ani władzy naszego miasta. Nie wtrącamy się wżycie tych ludzi, nie podważamy niczyich kompetencji. Naszym jedynym pragnieniem jest ( w miarę naszych możliwości) niesienie pomocy tym zwierzętom.

Bardzo proszę o rozmowę z podopiecznymi i nakłonienie ich aby nam w tym nie przeszkadzali.

Brak mi słów.

          Panowie poczuli się serdecznie dotknięci prawdą jaką zawarłam w piśmie. Nie wolno ich o nic prosić ani niczego nakazać bo to uwłacza ich godności. Wszyscy tam przebywający są na garnuszku nas, podatników z Gminy Goleniów. Mają wikt i opierunek i nie muszą robić nic aby żyć. Do tej pory nie stworzono żadnego programu wychodzenia z bezdomności więc wszyscy Panowie mogą tam przebywać do końca swoich dni i leżeć do góry brzuchami. Nawet z psami nie chce im się wychodzić..... bo mogą pogryźć.  Nie wszyscy jednak są tacy sami. Jest tam kilku, którzy z szacunkiem podchodzą do zwierząt i za to jestem im wdzięczna.

czwartek, 9 września 2010

Elwirka szczeniak z Białunia

       To jest Elwirka, szczeniak zabrany przez moja koleżankę. Agnieszka dała małej dom tymczasowy. Piękność ( nie ulega to wątpliwości) zamieszkała w Szczecinie.  Pod czujną i troskliwa opieką Agnieszki czeka na dom docelowy. O tej porze roku szczenięta to rzadkość jednak jakiś nieodpowiedzialny ....ktoś dopuścił do rozmnożenia. Elwirka też była przykuta do łańcucha jednak nie do buda a do klatki, w której był niedbale rzucony ręcznik. Sunia została zabrana we wtorek. Wszystkiego najlepszego cudowna panienko. Kto ma ochotę na odrobinę psich czułości i zapragnie ofiarować kruszynie swój domek i serce zapraszam gorąco!!!!!

środa, 8 września 2010

Duduś 2

   Duduś jest chory. Ma biegunkę i wymiotuje. Martwię się bardzo, czy nie złapał choroby, która panuje w Białuniu. Lekarz zalecił głodówkę. Jutro zrobimy badania krwi. Mam nadzieję, że to tylko zwykła niestrawność. Smutny jest chłopak okrutnie. Trzymajcie kciuki za psiaka!

Pytanie o Fado

          Pamiętacie Fado, mieszańca labradora, który trafił do schroniska w Bialogardzie. Odezwała się do nie kobieta zainteresowana jego losem. Podałam jej numer mikro czipa, telefon do właściciela schroniska. Ciekawe czy dowiem się o zmianach w życiu tego sympatycznego psiaka. Cuda się zdarzają.

Plany

     Jak wiecie planuję ułatwić trudny los zwierzaków z przytuliska w Białuniu. Wczoraj trafił tam pierwszy transport palet na których staną budy dla psów. Chodzi o to aby izolować budy od ziemi co zimą znacznie polepszy warunki bytowania piesków. Poprzybijamy tez poprzeczne deski do bud aby nie wysypywało się z nich sianko, które jest doskonałym izolatorem podczas mrozów. Za palety i transport dziękuję firmie MARBUD,  która obiecała kolejną dostawę. Do pełni szczęścia w realizacji projektu brakuje mi tylko wykładziny, rak do pomocy i dobrej pogody. 

    Tak tam jest. Psy mieszkają przy budach przypięte do łańcuchów. Gdy pada stoją w błocie a do ich misek pada deszcz. Karmione są suchą karmą ( raz dziennie) i mają podawany chleb namaczany w wodzie ( nie wiem dlaczego) i  gotowane kości z kuchni. Dieta ta kończy się przeważnie biegunką. Obecnie borykamy się z zakaźną choroba, która zabija młode psy ( 6 sztuk). Wstrzymane są adopcje zagraniczne aby nie zawlec choróbska do naszych zachodnich sąsiadów. Bardzo mi to utrudnia pracę. Brakuje mi rąk do pomocy, jednak jestem dobrej myśli( a jakie mam wyjście?) Całe szczęście optymizmu mi nie brakuje!!!!!!!!!!

wtorek, 7 września 2010

Duduś potrącony przez samochód

      31 sierpnia do przytuliska trafił piesek potrącony przez samochód na ul.Słowackiego. Obecnie Duduś przebywa u mnie w domku i ma się dobrze. Dzisiaj idę z nim na spacer w tamte rejony. Jestem przekonana,że na psiaka czeka ktoś i nie ma pojęcia o jego losie. Jeśli ktokolwiek rozpozna Dudusia jako czyjegoś przyjaciela dajcie koniecznie znać. Duduś to kolejny przedstawiciel rasy Gumbas ( Basia, Zuzia ), wymyślonej przez koleżankę Aśkę- nową mamę Basi obecnie Mesi.

Koniec wakacji

     Skończyły się wyjazdy, przynajmniej te zaplanowane ( bo jak z tymi, o których jaszcze nie wiem?). Gdy zażywałam odpoczynku na Warmi stała się rzecz niespodziewana- odnalazła się jakimś cudem właścicielka Czibio. Zadzwoniła do mnie z zapytaniem jak może go odzyskać. Pokierowałam kobietę do Straży Miejskiej, która adopcje przeprowadziła. Pańcia pojechała pod Kamień Pomorski i wraz ze swym partnerem. Po wstępnej awanturze wszyscy się uspokoili i Czibo wrócił do Goleniowa. Nie trzeba było wiele czekać jak spotkałam tego sympatycznego psiaka jak spacerował (sam) po skarpie za biblioteką. Zawołałam go ( pamiętał swoje imię) i zabrałam do domu. Zawiadomiłam SM o tym,że znów się włóczył bez opieki. Panowie przyjechali, sprawdzili numer mikro procesora i zawieźli psa do właścicielki. Tym razem nie obyło się bez mandatu.

     Podczas moich( za krótkich) wakacji na Warmi udało się też wyadoptować Korę, małą jamniczkę znalezioną na ryneczku w Goleniowie. Zgłosił się do mnie Pan Adam aż z Bielska-Białej, który zakochał się w naszej piękności. Cóż było robić do wyjazdu w Bieszczady i na Warmię mogę dołożyć krótki wypad do Szczyrku gdzie przebywałam po oddaniu Kory. Ta to będzie miała życie usłane różami  i wypełnione miłością i oddaniem nowych właścicieli. Jak dostanę jej zdjęcia z nowego domu to zaraz je zamieszczę.

Podczas pisania tego postu zadzwonił an Adam z informacją, że Kora czuje się wspaniale, że ich zaakceptowała i,że nie chce chodzić po schodach. To zapewne efekt sterylizacji, która została przeprowadzona w zeszły wtorek. Zresztą Kora to prawdziwa księżniczka i nie ma się co dziwć chwilowym kaprysom.