INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

czwartek, 30 grudnia 2010

Podsumowanie roku

    Zamykam rok pracy, rok wielu szczęśliwych chwil, wielu łez radości i smutku. Rok nadziei pokładanych w ludzi, od których zależy tak wiele. Rok zmagań z psim i kocim nieszczęściem, które w większości miało dobre zakończenia. Wszystkie nasze sukcesy i porażki znajdziecie na stronach bloga, wszystkie mem głęboko w pamięci.





             Zaraz minie równo rok od tego jak sama zdecydowałam się dołożyć starać by pomóc pierwszemu psu z przytuliska w Białuniu. Tym psem był Caro, który 1 stycznia przybłąkał się do mojego kolegi Tomka gdy ten wracał do swego domu. Pies trafił na parę godzin do znajomych, jednak nie mógł pozostać tam dłużej. Jedynym rozwiązaniem okazał się Białuń. Moja Sonia akurat miała cieczkę i nie mogłam pomóc nieszczęśnikowi. Zadzwoniłam do mojej koleżanki Małgosi, która wcześniej wyrażała chęć wzięcia psa. Tak zguba trafiła na pięciodniowy tymczas . Małgosia zafundowała futrzakowi wizytę u psiego fryzjera co znacznie poprawiło jego wizerunek. Zrobiłam zdjęcia pięknisia i wysłałam do TOZ. Odzew był natychmiastowy.Nasi zachodni sąsiedzi wyrazili chęć pomocy w poszukiwaniu domu dla Caro. Pies nie mógł dłużej pozostać w domu koleżanki a ja myślałam, że poradzimy sobie z nim pomimo pewnych trudności. To były najbardziej koszmarne dwa dni i dwie noce. Pies musiał być ciągle przywiązany, w nocy mieszkał w łazience gdzie robił totalne kongo, wył ,szczekał, drapał gryzł. W domu panowała naprawdę nerwowa atmosfera. Po takim tymczasowiczu powinnam zrezygnować na zawsze. Mieliśmy jednak świadomość, że przyczyna jego zachowania były hormony. U Małgosi był idealny. Caro pojechał do Niemiec, gdzie w bardzo krótkim czasie znalazł dom a u mnie rozwiązał się worek z psiakami .
         Przez nasz dom przewinęło się ponad dwadzieścia psów, które trafiły do nas z Białunia. Jedne na jedną noc, inne na parę godzin, jeszcze  inne na tygodnie. Najdłużej, z dwoma przerwami, zabawiła u nas Zuzia i to ją wspominamy najbardziej. W tym małym ciałku bylo tyle pozytywnej energii, tyle radości życia, że starczało na obdarowanie nas wszystkich i jeszcze zostawało.Ta mała istota promieniała miłością i oddaniem dlatego szybko wybaczaliśmy jej niesforne zachowanie. Nasz dom podczas jej obecności tętnił życiem po stokroć, ciągle się coś działo a gdy Zuzia zasypiała zmęczona harcami zastanawialiśmy się czy nie jest chora. Wszystkim dała się we znaki. Nie potrafiła się powstrzymać przy powitaniu i skakała po nas z tego psiego szczęścia, że nas widzi. Szalała w mokrej trawie, ślizgiem wpadała w błotne kałuże, z lubością pochłaniała ludzkie odchody. Ciągle musiałam ją kapać bo nie wiadomo było w czym się wytarzała. Jadnak jej największy wariactwem była zabawa ze zraszaczem. Woda lała się pod naprawdę mocnym ciśnieniem a ona rozdziawiała swoją mordkę i usiłowała ją złapać. Dziwiliśmy się z mężem , że strumień nie przelatuje przez nią i nie pojawia się u wylotu pod ogonem. Cała rodzina twierdzi zgodnie, że to właśnie ona jest i pozostanie królową naszych serc.
      


          Dziękuję wszystkim wiernym czytelnikom za odwiedzanie tych stron, za wszelkie wsparcie za miłość do zwierząt. Jedak musicie wiedzieć, że nie zawsze to wystarcza. Czasem trzeba się zaangażować by świat dowiedział się, że nie godzicie się na krzywdę zadawaną naszym mniejszym braciom. Milczenie i stanie z boku to nie jest najlepsze wyjście a gra uników nie prowadzi do satysfakcji i szczęścia.
          Dziękuję Opatrzności za ogrom satysfakcji, która była moim udziałem w tym roku, dziękuję za wszystkich znajomych, których poznałam dzięki temu co robię, dziękuję za siłę i determinację i za to, że się nie poddałam. 
Życzę wszystkim wielu radosnych i podniosłych chwil w nadchodzącym Nowym Roku. Oby był pomyślny dla wszystkich pozytywnie nastawionych i zwierzkowo nakręconych. Nie zwalniajcie, niech energia was rozpiera. Przystawajcie tylko wtedy gdy na waszej drodze stanie ktoś potrzebujący- człowiek lub zwierz. 
Wyciągnięcie dłoni nic nie kosztuje!!!
Wszystkiego Najlepszego!!!!

wtorek, 28 grudnia 2010

Gary





        27 grudnia do przytuliska trafił przepiękny psiak. Przypuszczam, że jest to pies myśliwski rasy wyżeł niemiecki szorstkowłosy lub gryfon szorstkowłosy. Psiak ma poranione koniuszki uszu i drobne ranki na ciele. Gary został podjęty przez Straż Miejska w miejscowości Krępsko. Przedstawiam wam Garego
1. IMIĘ: Gary
2. PŁEĆ: pies
3. RASA: Wyżeł niemiecki szorstkowłosy lub gryfon szorstkowłosy
4. WIELKOŚĆ : duży
5. UMASZCZENIE: czekoladowe
6. WIEK: ok. 4 lata
7. STAN ZDROWIA: bardzo dobry
8. KASTRACJA/STERYLIZACJA: nie
  1. UPODOBANIA I NAWYKI : Gary to pies rasowy. Wiele osób pomyśli co taki pies, robi w takim miejscu? No właśnie. Co? Marznie, tęskni, cierpi. Nagle z domu, gdzie był pan, jedzenie o każdej porze, spacery, może polowania jest tylko buda, słoma w budzie, miska i śnieg. Jest pusto, rzadko ktoś głaszcze, rzadko bierze na spacery. Gary jest bardzo wystraszony nową sytuacją. Pewnie długo tułał się po tej wielkiej krainie, pokrytej białym puchem. Jest pozbawiony agresji do ludzi. Bardzo ładnie chodzi na smyczy. Ma kilka drobnych ran na ciele, co pewnie spowodowane jest jego tułaczką i zmaganiem się z wieloma przeszkodami . Gary czeka, aż ktoś znowu pokaże mu co to jest miłość, dom i dobre serce. Pies czeka na łańcuchu, przy budzie... samotny. Może Ty pokażesz mu, że są ludzie, którzy znajdą dla niego miejsce przy domowym ognisku?

sobota, 25 grudnia 2010

Balbinka mała śnieżynka


        Balbinka to mała ok. 4-5 letnia sunia, która dwa dni czekała pod sklepem na ul. Sportowej na dobrą duszę , która zapewni jej ciepełko w świąteczny czas. Godziny mijały ale nikt się nie ulitował a małe ciałko marzło i traciło nadzieję .Dobry los sprawił, że pojawili się przy sklepie moi sąsiedzi i postanowili sierotce ofiarować dom tymczasowy na święta. Los uśmiechnął się do pieska a znajomi zyskali przy wigilijnym stole zbłąkanego wędrowca. Sunia okazała się ideałem psa, spokojna, zrównoważona i zakochana w swoim nowym panu. Podejrzewamy, że jej dotychczasowym opiekunem był mężczyzną. Balbinka jest pieskiem kanapowym, nie brudzi i nie hałasuje.Wie w jakim celu wychodzi się na dwór.Spuszczona ze smyczy nie ucieka, ciągle sprawdza czy jego człowiek jest blisko czy jej znowu nie porzuci. Suczka nie ma czipa. Ktokolwiek rozpozna psinkę proszony jest o kontakt.

czwartek, 23 grudnia 2010

Świeta trwają cały rok

    Jutro wigilia Bożego Narodzenia i tak sobie myślę kiedy ten nasz Jezus narodzi się dla zwierząt i przyniesie im wreszcie nadzieje na lepsze życie. Dla nas ludzi rodzi się od ponad dwóch tysięcy lat i patrząc na to wszystko co się wokół dzieje,  nic z tego faktu nie wynika. Święta miną , ludzie wrócą do pracy a świąteczna euforia odejdzie w niepamięć i obietnice zmian na lepsze i wszystkie postanowienia. 
    Nie za bardzo czuję te święta i zachodzę w głowę dlaczego. Dzisiaj to odkryłam. Dla mnie święta są cały rok, każdego dnia postanawiam sobie i bliskim, że będę lepszym człowiekiem. Boga widzę w każdym żywym stworzeniu, w każdej roślinie i nawet staram się dostrzec Go w każdym napotkanym człowieku- czasem przychodzi mi to z trudem. Świat niezmiennie mnie zachwyca i raduje mnie wszystko to co wokół się dzieje.  Nadzieja towarzyszy mi w tym co robię a Boże Narodzenie jest zawsze gdy kolejny pies znajdzie dom. 
Jezus ginie na krzyżu za każdym razem gdy ktoś wyrzuca i krzywdzi swego zwierzęcego przyjaciela. Jezus umiera częściej niż się rodzi.
Moje święta trwają cały rok. Gdy jadę na drugi koniec Polski z moim ukochanym mężem aby przekazać dobrej duszy przyjaciela na zawsze, gdy odbieram telefon i głos w słuchawce mówi mi - chcę tego psiaka, już go kocham- gdy odbieram karmę z koszy wystawionych w sklepach i szkołach, gdy poznaję ludzi mądrych wrażliwością i zrozumieniem dla psiej i kociej krzywdy, gdy dzwonię do mojej przyjaciółki  Asi, która została "mamą"  Basi-Mesi, gdy jadę z moimi wolontariuszkami Alinką i Patrycją  do psiaków w Białuniu, gdy jadę z nowo poznaną kobietą do schroniska w Bialogardzie po psa, którego wybrała a ta podróż łączy nasze losy na zawsze. 
 W tym roku przeżyłam już mnóstwo świątecznych dni a każdy z nich jest niepowtarzalny i świętych w tych dniach świątecznych było wielu- ludzi i zwierząt.
Czuje w sercu duży niepokój i nie mam pojęcia czy to rozbuchana nadzieja na zmiany na lepsze czy strach o przyszłość tak się telepie we mnie. Spotkałam na swojej drodze wielu ludzi kochających zwierzęta co dało mi przekonanie i pewność, że nie jestem odmieńcem, że świat zaczyna dostrzegać coraz wyraźniej krzywdę tych co głosu nie mają i że mówienie w ich imieniu nie jest niczym wstydliwym ani upokarzającym.
    Wszystkim zwierzkolubnym życzę radości w sercach z powodu narodzin Jezusa. Niech te narodziny będą szczególne. Zdrowia życzę i pogody ducha bo bez tego żadne marzenie się nie ziści. Miłości życzę wszystkim, bo miłość ogrzewa nas od wewnątrz i chroni przed chłodem złych ludzkich spojrzeń i uczynków. Przytulajcie się kochani do siebie jak najczęściej i zwierzęta tez przytulajcie bo dotyk to wyraz miłości i troski .
Wszystkiego najlepszego !!!!!!!!!!!!!
   

wtorek, 21 grudnia 2010

Podziękowania

           Dzisiaj pozbierałam karmę , która zalegała w koszach wystawionych w sklepach zoologicznych. Bardzo serdecznie dziękuję za te odruchy serca. Dziękuję  darczyńcom, którzy trafiają z darami bezpośrednio do mnie. Mamy kogo obdzielać jedzonkiem. Wspieramy bezdomne koty w Stepnicy, koty z ulicy Sadowej, koty w przytulisku w Białuniu, psiaki z Białunia ( w miarę możliwości), ludzi kochających zwierzęta nie zawsze mających pieniążki na jedzenie dla nich. Nic się u nas nie zmarnuje i zawsze znajdzie się jakiś potrzebujący zwierz. Gorąco dziękuję za datki pieniężne, które zasilają nasze subkonto w TOZ. Szczególnie dziękuję dzieciom ze szkoły podstawowej nr 4 , które uzbierały całkiem pokaźną sumę. Każda złotówka jest cenna, każda na wagę złota.

Nasza mała LILI





       W Niemczech otrzymała kolejne tymczasowe imię- Elfi. Z opisów wynika, że nie sprawia żadnych kłopotów i zachowuje się dokładnie jak przystało na szczeniaka. Z Białuna trafiła do domu Alinki, gdzie przebywała trzy dni i troszeczkę nabroiła ( podrapała nowa tapetę) . Mama Alinki- Ania po każdym tymczasowiczu mówi, że to już ostatni. Na szczęście daje się złamać urokowi Aliny i godzi się na następnego. Każdy taki gest jest równy uratowaniu życia psiakowi. Dziękuję Pani Aniu z te gesty i za Pani cierpliwość. Dziękuję Alinie, że pomimo licznych obowiązków godzi je z opieką nad maluchami.


  Tak było

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Romes wyjechał



           Wczoraj przewiozłam Romesa do Szczecina, skąd pojechał w dalszą drogę do Niemiec. To był szczególny psiak, pomimo swego podeszłego już wieku ma w sobie dużo energii i nie jednego psa potrafi przegonić. Najbardziej był zawzięty w stosunku do Badusia, psa mojej koleżanki- sąsiadki. Nic się nie działo do momentu przekroczenia przez psy bramki wybiegu. W Romesa wstępował duch bojowy i nie odpuścił żadnej okazji aby podgryźć Bademu skarpetki. W domu pies nie sprawiał żadnych kłopotów, po prostu ideał.Oto zdjęcia z nowego domu tymczasowego gdzie będzie oczekiwał na adopcje docelową.

Gofer ma dom

       Nasz mały Gofer wygrał los na loterii życia. W sobotę dostał wspaniałą rodzinę na całe życie. Państwo przyjechali ze Stepnicy z dwójka dzieci- Paulinką i Kubą. W oczekiwani na przyjazd Straży Miejskiej towarzyszyli nam podczas spacerów z psiakami.Gofer zostanie Goferem. Psiak spełnił oczekiwania i na dobre zadomowił się w pieleszach cieplutkiego domku
" ....... z Goferem wszystko dobrze nawet lepiej ;) Nie sprawia żadnych problemów. kąpaliśmy go wczoraj to siedział w wannie nawet nie chlapnął,. nogę podniósł. Umie już siad , leżeć . powoli podaj łapę . Wczoraj jak byłam z nim na spacerze to jacyś głupki. strzelali petardami . i Goer szczekał i nie chciał odejść z tego miejsca to normalne . Szczeka na psy małe i duże . ale to tez raczej normalne . Dzisiaj spał wszędzie po kolei , tata go szukał a on u Kuby pod tapczanem się schował. potem u mnie . i rodziców. rano tylko zawołałam Gofer to przybiegł zaczął skakać lizać mnie , cieszył się :)byłam z nim rano na spacerze . też był grzeczny . Potem stanął pod drzwiami i zaczął drapać . to znowu z nim poszłam . | on był domowym pieskiem , bo do wszystkiego jest przyzwyczajony , nie nasikał ani razu . kąpiel też zniósł świetnie . A jeszcze uwielbia się bawić kładzie się na dywanie do góry brzuchem . i chce żeby go łaskotać :) wczoraj po kąpieli tak samo zaczął się czochrać o dywan . o wszystko .:D Fajnie to wyglądało . To chyba wszystko :) "
To relacja na goraco z nowego domu. Żyć nie umierać...........

środa, 15 grudnia 2010

Gordon

Nowa sierotka została znaleziona w Marszewie jak błąkała się przy kościele. Pies do złudzenia przypomina Strzałkę i jest w podobnym wieku. Możliwe, że to jej brat. Może ktoś z was go rozpozna i zawiadomi właściciela gdzie jest jego czworonożny przyjaciel

wtorek, 14 grudnia 2010

DINO


W Białuniu jest jeszcze jeden pies. To Dino mieszaniec wilczura. Przez nieporozumienie jego oferta do dnia dzisiejszego nie ukazała się nigdzie. Do wczoraj żyłam w przekonaniu, że psa odbierze właściciel. Niestety tak się nie stanie. Zdjęcia nie należą do doskonałych ale przy ruchliwości tego psiaka trudno o lepsze. Zrobiłyśmy sobie z Dinusia psa pociągowego. Bieg z sankami dobrze mu zrobił. Nie martwcie się sanki nie były przytroczone do obroży tylko do szelek. Zdjęcie Dina w biegu nie wyszło.  
1. IMIĘ: Dino  
2. PŁEĆ: pies
  3. RASA:mieszaniec wilczura
4. WIELKOŚĆ : bardzo duży
5. UMASZCZENIE: jak widać
6. WIEK: ok. 1 roku  
7. STAN ZDROWIA:bardzo dobry
8. KASTRACJA/STERYLIZACJA:nie
9. UPODOBANIA I NAWYKI : Z czym kojarzy się Dino? Pierwsze skojarzenie: dinozaur. Tak! Takie oto imię otrzymał nasz psiak, ze względu na swoją wielkość. Jest bardzo dużym psem, ale jego masa jest równa miłości jaką może okazać. Dino na spacerach ciągnie, lecz pod okiem konsekwentnego opiekuna szybko się dostosowuje. Jest jeszcze młody więc nauczenie go dobrego zachowania oraz podstawowych komend nie powinno być bardzo trudne. Jest zazdrosny o człowieka, stara się zwrócić jego uwagę, np. łapiąc za rękę, lecz nie jest to w żadnym wypadku oznaka agresji, gdyż robi to bardzo delikatnie. Nadaje się na psa stróżującego, gdyż donośnie szczeka widząc człowieka lub inne zwierzę, ale także na pewno odstraszy swoja posturą niejednego złoczyńcę. Dino nie lubi innych psów. Nie wiadomo jak reaguje na suczki i inne zwierzęta. W stosunku do dzieci nie jest agresywny. W żadnym kontakcie z ludźmi nie wykazuje agresji, także podczas posiłku. Tak więc jeśli szukasz kompana na parę dobrych lat i masz odpowiednie warunki na posiadanie psa sporych rozmiarów albo potrzebujesz stróża posesji lub „prywatnego ochroniarza” poznaj DINA!
MIEJSCE POBYTU : Przytulisko w Białuniu pod Goleniowem
TELEFON KONTAKTOWY:608020331
ADRES E-MAIL: yabadu.gold@vp.pl

niedziela, 12 grudnia 2010

Przytulisko ?

Siedząc w zaciszach swych cieplutkich mieszkanek, pijąc gorącą herbatę z cytryną rzadko myślimy o tych, którzy o takich wygodach mogą jedynie pomarzyć.I nie ma się co dziwić bo trudno nam wyobrazić sobie zgoła inny stan rzeczy niż ten przez nas posiadany. Są tacy, którzy kiedyś w swym życiu dokonali takich wyborów, które sprowadziły ich na ścieżkę bezdomności, są tacy, którzy z winy okoliczności życiowych przez siebie niezawinionych bezdomnymi się stali. Jednak ja chcę pisać o tych istotach, które na swoją bezdomność zostały skazane przez swych " przyjaciół", które nie są zrzeszone i głosem ludzkim nie przemówią o ratunek prosząc. Tak teraz wygląda przytulisko w Białuniu ( niektórzy twierdzą , że to w Miękowie). Roztopiona bryja, w której stoją zwierzęta, wilgotna słoma w budach ( trudno w takich warunkach o to aby pozostała długo sucha) i nieodłączne łańcuchy. Obraz naszego humanitaryzmu wobec zwierząt. Za każdym razem gdy myślę w taką pogodę o tym miejscu skóra mi cierpnie a serce ściska się z bólu i niemocy. Nastanie czas zmian na lepsze i mam nadzieję , że będę tego świadkiem a Wy ze mną.

sobota, 11 grudnia 2010

Bafi


1. IMIĘ : Bafi
2. PŁEĆ:suczka
3. RASA: mieszaniec
4. WIELKOŚĆ : będzie średnia
5. UMASZCZENIE: ruda z białymi akcentami
6. WIEK: ok.3 miesięcy
7. STAN ZDROWIA: bardzo dobry
8. KASTRACJA/STERYLIZACJA:nie
9.UPODOBANIA I NAWYKI : Bafi , małe psie ciałko na metalowym łańcuchu. Zziębnięta przestraszona sunia, która nie wiedzieć czemu znalazła się w przytulisku w Białuniu. Ktoś nie miał serca skoro dopuścił się porzucenia takiego malucha. Bafi nie wie co się z nią dzieję, na spacerze ufna i otwarta, przypięta do łańcucha ze strachu nie chce wyjść z budy. Tak jak typowy szczeniak potrzebuje wiele czułości i rąk ludzkich do przytulania. Z radością przyjmuje pieszczoty, głaskanie i drapanie. Potrafi chodzić na smyczy. Z ufnością psiego dziecka patrzy w oczy prosząc o to aby ktoś zabrał ją z tego strasznego miejsca. Doskonale czuje się w towarzystwie dzieci. Wobec większych psiaków odrobinę nieufna. Nie podgryza i nie podszczypuje.Psinka jest oazą spokoju i cierpliwości. Choć jeszcze bardzo młoda to życie dało się jej we znaki. Mimo to nie zatraciła do końca wiary w ludzką dobroć. Jeśli pragniesz przyjaciela na zawsze nie zwlekaj, daj szansę na lepsze życie temu małemu psiemu futrzakowi. MIEJSCE POBYTU : Przytulisko w Białuniu
TELEFON KONTAKTOWY: Staż Miejska 914698292
ADRES E-MAIL: yabadu.gold@vp.pl

piątek, 10 grudnia 2010

Zastanów się zanim............

Nadchodzą święta( jak co roku, żadna to odkrywcza myśl) i w głowach nas wszystkich kołaczą się pytania co kupić najbliższym pod choinkę. Wszyscy wiemy, że prezenty przynosi Święty Mikołaj i jestem przekonana, że te od niego są naprawdę trafione. Znajduję się jednak tacy sprytni ludkowie co świętego chcą wyręczyć i od tego wyręczania tylko kłopoty sprowadzają na siebie samych lub na obdarowanych. Biada tym, którym w głowie myśl się pojawi aby podarować komuś w prezencie żywe stworzenie, biada stworzeniom, które jako prezenty wylądowały pod drzewkiem zielonym. W większości obdarowanymi takim prezentem są dzieci, istoty zgoła nieodpowiedzialne i przeważnie nieprzygotowane do sprawowania odpowiedniej opieki nad zwierzakiem. Z reguły kończy się na tym, że pieczę nad stworem muszą przejąć rodzice dziecięcia. W wielu przypadkach stwór ląduje na ulicy lub w schronisku.Łaskawszy jest los gdy zwierze jest małe i mniej wymagające niż pies ( chomik,świnka morska, myszki). Kończy się czas świąteczny, kończy się miłosierdzie a psi żywot toczy się jeszcze długie lata w samotności i cierpieniu. Pomyślcie zanim kiedykolwiek pojawi się w waszych głowach pomysł na zakup żywego prezentu z jakiejkolwiek okazji. Euforia u obdarowanego trwa krótko, do czasu pojawienia się pierwszej kupy w kapciu,lub siuśków w aktówce lub butach z 500 zł. Kończy się miłość gdy trzeba z pupilem wyjść w mroźny poranek, gdy trzeba wstać pół godziny wcześniej, gdy nie ma go gdzie zostawić jak chcemy wyjechać na ferie, gdy pogryzie nam ulubione buty, gdy zniszczy pazurami sofę.Decyzja o pojawieniu się zwierza w domu powinna być przemyślana, przedyskutowana, nie podjęta z powodu emocji, przede wszystkim powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego jak zmieni się nasze życie gdy w tomu pojawi się futrzane coś. Jeśli jednak wiemy, że ktoś przegnie dostać taki prezent, jest nań przygotowany, jest człekiem odpowiedzialnym i poważnie podejdzie do swych obowiązków wobec stwora NIE KUPUJMY tylko WEŹMY ZE SCHRONISKA. Tam też są szczenięta!!!

Zachęta do tworzenia domów tymczasowych.

„Nie godzimy się na schroniskowe warunki opieki nad zwierzętami. Stanowczo protestujemy przeciwko przyjmowaniu do schroniska zwierząt posiadających właściciela, bo wiele z nich szoku między kanapą a zimną klatką nie przeżywa. Największa śmiertelność w schroniskach dotyka kocięta i szczenięta. Zalewie 24 godziny spędzone w schroniskowej klatce to dla małego zwierzęcia prawie wyrok śmierci. I żadne cuda współczesnej weterynarii już nie pomogą..... ” Jeżeli masz chęć zaopiekować się jakimś bezdomnym czworonogiem, potrzebującym ciepła, troski i bezpieczeństwa zostań wolontariuszem prowadzącym DOM TYMCZASOWY. Polega to na stworzeniu domowych warunków zwierzętom skrzywdzonym przez los, potrzebującym opieki i pomocy, do czasu znalezienia im docelowego odpowiedzialnego właściciela. To prawdziwa alternatywa dla schronisk, pozwalająca na dokładne poznanie zwierzęcia i znalezienie mu docelowego opiekuna, bez narażania go na zagrożenia towarzyszące opiece schroniskowej, tj.: choroby, dziczenie czy ataki agresji współbraci.
Twoje zadania to: * nakarmić i napoić,
* wykąpać, wyszczotkować,
* oswoić,
* nauczyć zachowania czystości psa lub kota,
* nauczyć podstawowych komend,
* w razie potrzeby podać leki,
* stosować się do zaleceń lekarza weterynarii w przypadku zwierząt chorych oraz informować o niepokojących objawach,
* przygotować ofertę adopcyjną (zdjęcie + opis zwierzaczka), którą zamieścimy w naszej internetowej poczekalni oraz na www.adopcje.org,
* udzielać informacji osobom zainteresowanym adopcją podopiecznego i pokazywać im zwierzątko,
* wydać psa lub kota osobie adoptującej go po podpisaniu umowy adopcyjnej z TOZ.

Oferujemy : * bezpłatną opiekę weterynaryjną,
* bezpłatną sterylizację i kastrację zwierzęcia,
* karmę, żwirek, potrzebne opiekunowi do właściwej opieki,
* użyczenie na czas opieki kuwety, klatki transportowej itp.,
* na czas opieki użyczenie smyczy, obroży itp.,
* upowszechnienie informacji o poszukiwaniu domu dla zwierzęcia przebywającego w domu tymczasowym,
* pomoc behawiorysty (czyli zwierzęcego psychologa)
* wsparcie doświadczonych wolontariuszy w zakresie postępowania ze zwierzaczkiem,
* szkolenia i potrzebne informacje dotyczące sprawowania właściwej opieki,
* pomoc przy transporcie na wizyty adopcyjne, do weterynarza, czy psiego fryzjera. Czy to trudne zadanie?

„Patrząc na kolejnego (chyba dwudziestego:) kociaka pensjonariusza w moim domu uważam, że jest to zadanie łatwe a nawet bardzo przyjemne. To ciekawe doświadczenie, uczące pomagania z jasno określonymi zasadami przy pełnej świadomości, że jestem tylko tymczasowym opiekunem i moje zadania polegają na socjalizowaniu kociaka,, uczeniu go higieny, dbaniu o niego tak aby przekazać go w ręce docelowego opiekuna z pełnym przeświadczeniem dobrze wykonanego zadania. Potrafię nowemu właścicielowi lub kandydatom na niego, przekazać pełną gamę informacji o zachowaniach kota w stosunku do ludzi dorosłych, dzieci i innych zwierząt.”
Czy trudno się rozstać z podopiecznym?
„Myślę, że wiele zależy od założenia, że pobyt ma charakter tymczasowy. Wydając kota, który przebywał u mnie tydzień lub dwa, myślę o kolejnym, któremu mogę uratować życie. Cieszy mnie także późniejszy kontakt z ludźmi, którzy przejęli opiekę nad moimi pensjonariuszami. Bo zwierzęta w Domu Tymczasowym trzeba tak kochać żeby się nie zakochać ale nauczyć kochać dla kogoś innego. Warto spróbować!!! To pozytywnie uzależnia.” Anna Kiepas-Kokot
Materiały pochodzą za strony TOZ oddział Szczecin

środa, 8 grudnia 2010

Metamorfoza

Pamiętacie zapewne Anorka , szczeniaka,który z ledwością był w stanie udźwignąć ciężki łańcuch. Który stał przy budzie jak skazaniec, nie mogąc się ruszyć, smutny, zrezygnowany gotowy na śmierć. Ten widok tak bardzo utkwił mi w pamięci, że nie mogę go zapomnieć i zawsze będzie symbolem naszego przytuliska. Tego jak nie jest ono gotowe na przyjmowanie szczeniąt, psów chorych a na pewno takich ja Anorek. Ten pies obecnie wygląda zupełnie inaczej i nie można się w nim dopatrzeć podobieństwa do tamtego cienia szczeniaka. Jedynie biała smuga na nosie zdradza, że to ten sam pies ale jakże odmieniony. Obecnie nasza sierotka ma na imię Poldi. Przedstawiam wam relację nowych właścicieli : W załaczniku przesyłam zdiecie naszego Poldiego, jak się wspaniale rozwinął. Stal się pełnowartościowym członkiem naszego stada. Jesteśmy przekonani ze czuje się tez fantastycznie. Towarzyszy nam na każdym kroku. Najchętniej poszedłby z nami też do toalety. Próbujemy mu dać do zrozumienia ze już wyrósł z wieku szczęniecego, ale nie za bardzo to funkcjonuje. Czasami pokazuje swój charakterek. Inne psy lubią go tez. Talko raz został przestraszony przez starszego owczarka niemieckiego, ale udało nam się go przegonić. Do następnego. Pozdrowienia od Doris i Peter z Schuenfliess i glosne Wuff od Poldiego

poniedziałek, 6 grudnia 2010

W Białuniu nowe psiaki

Staruszek Zenio Młodzieniaszek Gofer

Zdjęcia z Mikolajek w TOZ ciąg dalszy

Był też reniferek Darów ciagle przybywało Zaczęliśmy liczenie i liczyliśmy, liczyliśmy.........

Zwierzakowy Mikołaj przyjechał do Szczecina

Poczatek 9 rano To my z naszymi darami Prezentów przybywa Przybywa też Mikołaj 4 grudnia- wielkie święto w naszej siedzibie, do zwierzaków przyjechał Mikołaj z workami pełnymi prezentów. Wśród nich znalazły się karma, koce, kołdry, podusie, posłania, smycze, obroże, kagańce, zabawki, smakołyki, kolorowe kocyki, preparaty witaminowe. W miarę upływu czasu prezentów pod choinką przybywało a nam z zachwytu serca rosły. Mieliśmy też gości, którzy byli przez Alinkę i Patrycję częstowani kawą i herbatą, mogli ogrzać się przy nieustająco płonącym ognisku, upiec sobie kiełbaskę, wyjść z psiakami na spacer i porozmawiać o stosunkach zwierzęco ludzkich. Przyjechały do nas dzieciaki z kilku szkół i przedszkoli, byli tez dorośli, którzy zostali wydelegowani przez Mikołaja aby pod naszą choinką dary od niego złożyć. Wolontariusze TOZ nie zawiedli i już przy wejściu pięknie gości witali. Nie wszyscy zaproszeni zdołali dotrzeć w ten dzień aby nas swą obecnością i darami uradować. Czekamy na dalsze paczki i życzenia dla zwierząt.Wynik na dziś to 1838 kilogramów karmy ( wersja nieoficjalna). Mam nadzieję, że na całą zimę starczy dla wszystkich potrzebujących.

Finał akcji Paczka dla Zwierzaczka

Tak jak przewidywał kalendarz imprezy 3 grudnia nadszedł finał Paczki dla Zwierzaczka. Dzięki pomocy Straży Miejskiej do mojego garażu trafiły dary od mieszkańców naszego miasta. Do akcji zgłosiły się SP nr 2, SP nr 3, SP nr 4, Zespół Szkół Prywatnych Szkolna 13, Prywatna Szkoła PROMYCZEK , Gimnazjum nr 1, Gimnazjum nr 2 , Urząd Gminy i Miasta Goleniów oraz Biblioteka Miejska. Zebraliście moi kochani: 258 kg suchej karmy dla psów, 78,30 kg mokrej karmy dla psów, 55 kg suchej karmy dla kotów, 34, 80 kg mokrej karmy dla kotów- razem 426kg, 5 preparatów witaminowych dla zwierząt, mleczko z butelką dla szczeniaka, dwa legowiska, smycze, obroże, miski, zabawki, smakołyki, koce, ręczniki, kołderki.W tych wyliczeniach nie jest jeszcze podana karma, która została w bibliotece. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim dzieciom, opiekunom, rodzicom, mieszkańcom naszego miasta, strażnikom miejskim za serce okazane zwierzakom. W piątek wraz z moją rodziną posegregowaliśmy karmę. Cała kocia karma i wszystkie puszki dla psiaków,smycze, zabawki i smakołyki pozostają u nas do dyspozycji zwierzaków z terenu naszego miasta i okolic. Suchą karmę dla psiaków zawiozłam wraz z Alina i Patrycją do Szczecina dla zwierząt będących pod opieką wolontariuszy.W razie potrzeby zawsze możemy sobie czerpać z zasobów magazynowych TOZ.