INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

wtorek, 28 sierpnia 2012

Wybory- na co mamy wpływ ?

    Zdjęcia na fejsie bombardują mnie dramatycznymi scenami z uboju zwierząt, z farm hodowlanych gdzie żyją w niegodnych i skandalicznych warunkach, z transportów koni, krów i wszelkiego drobiu na rzeź. Komentarze pod fotami nie zawsze przypadają do gustu oskarżając ludzi jedzących mięso o to, że są mordercami w białych rękawiczkach, że stoją za plecami oprawców i rzeźników. Tak to popyt nakręca podaż. Sęk w tym, ze ja nie wierzę, że jeśli wielu ludzi zaprzestanie jeść mięso to mniej zwierząt w tym kraju umrze z rąk rzeźników. A jaki jest cel w byciu wege. Głownie stawia się na to, żeby nie cierpiały zwierzęta i nie musiały przed śmiercią przeżywać tego wszystkiego co muszą. Drugim i często pomijanym argumentem jest zdrowie.
Nie jem mięsa od czterech miesięcy i doprawdy nie potrafię sprecyzować dlaczego i jak długo ten stan potrwa. Nie czuję się lepiej ani gorzej. Nie czuje , że jestem lepsza od zjadaczy schaboszczaków. To jest mój przez nikogo niewymuszany wybór. To nie jest sposób na ratowanie świata.
Cynizmem ze strony walecznych bojowników o życie dla zwierząt potrafi być ogromny gdyż wielu nosi skórzane ubrania i buty. Moje pytanie brzmi - Czym nakarmimy nasze domowe zwierzaki jeśli zaprzestaniemy jeść mięso i je produkować ? Moja Sonia marchewki nie lubi , Luzik też z warzyw najbardziej kocha kotlety . Jedynie Czarek to je wszystko nawet śmieci :) Jeślibym mojemu Panu Kotu zaproponowała zielony groszek to popatrzyłby na mnie baranim wzrokiem i poszedł zeżreć kolejnego ptaszka.
Nie godzę się na niegodne warunki chowu i hodowli zwierząt, nie godzę się na przepełnione farmy - fabryki hamburgerów, na skandaliczne warunki przewozu żywych zwierząt na ubój,  na to, że patrzą jak ich towarzysze niedoli umierają. Najbardziej jednak  wkurzam się na to ile ludzie wyrzucają jedzenia jak marnotrawią to morze cierpienia, z którym wiąże się produkcja tego wszystkiego co ma pochodzenie zwierzęce a co powinno wylądować w naszych brzuchach a nie na śmietniku .
Kochani jak idziecie do sklepu po zakupy zastanawiajcie się nad ilością kupowanego jadła. Jeśli zaczniemy mniej kupować to zaczną mniej produkować i mniej tych śmierci niepotrzebnych będzie .

sobota, 25 sierpnia 2012

Święta prawda

Materiał pobrany ze strony TOZ Szczecin

Dlaczego powinniśmy płacić podatek od posiadania psa? - polemika z Wiadomościami TVP1

Dodany przez redakcję dnia 23.08.2012 o godzinie 08:57
 Dlaczego powinniśmy płacić podatek od posiadania psa?
  Polemika z „Wiadomościami” TVP 1 na temat społecznie szkodliwego materiału wyemitowanego 18.08.2012 o godz. 19.30

 Materiał wyemitowany w Wiadomościach w dniu 18.08.2012 (19.30) oceniliśmy jako społecznie szkodliwy i mogący przynieść szkodę zwierzętom w wielu gminach Polski. Reportaż został zrobiony tendencyjnie i nierzetelnie, zupełnie niepotrzebnie w prześmiewczym tonie, bez konsultacji z osobami zajmującymi się polityką gminną w zakresie programów zapobiegania bezdomności zwierząt oraz organizacji społecznych zajmujących się ochroną zwierząt. W materiale tym w bardzo ironicznym tonie mówiono o podatku od posiadania psa jako formie „ściągania” czy „wyciągania” pieniędzy przez gminę. Program czipowania psów został nazwany niewiarygodnym i nie spełniającym żadnego zadania w zakresie odnajdywania właścicieli zagubionych czy porzuconych psów. Prezenter prowadzący Wiadomości pytał kpiąco, czy będziemy płacić podatki również za koty czy świnki morskie? Odpowiadamy na to, że jeżeli zostaną wdrożone programy czipowania tych zwierząt, jeśli będą budowane dla nich specjalne schroniska, wybiegi – to dlaczegóż by nie? Bierzesz zwierzę do swego domu – bierzesz za nie pełną odpowiedzialność, w tym finansową.
  Obecnie większość Polaków jest wrażliwa na sprawy zwierząt. Domagamy się nowych programów ochrony zwierząt, spełniających standardy Unii Europejskiej, bezpiecznych schronisk dla zwierząt, nowoczesnych wybiegów dla psów, karania ludzi znęcających się nad zwierzętami, w tym również za okrutne porzucanie swoich podopiecznych. Żeby wywiązać się z tych zadań, gminy muszą mieć do dyspozycji różne narzędzia prawne i finansowe – w tym podatek od posiadania psów.

 Jest to podatek zwykle nie wyższy niż 5 zł miesięcznie – i pamiętajmy o tym, że idzie on właśnie na programy pomocy bezdomnych zwierzętom i uporządkowanie spraw zwierząt na terenie gminy, zgodnie z wymogami Ustawy o ochronie zwierząt. Osoby płacące podatek od posiadania psa powinny mieć świadomość uczestniczenia w programie pomocy zwierzętom w swojej gminie.
  • Podatek umożliwia prowadzenie bazy danych psów na terenie gminy, wraz z programem czipowania – w większości gmin bezpłatnym dla właściciela, ale kosztownym dla gminy (koszt czipa, zaczipowania psa, utrzymanie i aktualizacja bazy danych); umożliwia on bardzo szybkie odnalezienie właściciela zaginionego lub porzuconego psa, umożliwia uporządkowanie spraw psów mających właściciela, psów porzucanych przez właścicieli, oraz psów bezdomnych; pozwala na pewne i szybkie oszacowanie liczby psów w danej gminie;
  • umożliwia dofinansowanie prowadzenia schronisk dla bezdomnych zwierząt;
  • pomaga budować wybiegi dla psów;
  • jest cennym instrumentem polityki zapobiegania bezdomności zwierząt w gminie, na co nacisk kładzie znowelizowana Ustawa o ochronie zwierząt; np. w gminie Szczecin zwolnione z podatku są psy adoptowane ze schroniska i psy wysterylizowane, nie płaci się również za psy, których właścicielem jest starsza osoba lub inwalida;
  • podatek wpływa pozytywnie na świadomość właściciela psa, ponieważ zmusza do zastanowienia, czy stać go na posiadanie psa – a powinna to być naprawdę przemyślana decyzja – czy stać go na szczepienia, profilaktykę zdrowotną zwierzęcia, sterylizację, leczenie, zapewnienie przechowania w czasie wakacji; nie zaś na zasadzie: biorę psa od kogoś za darmo, nie mam żadnych obowiązków, mogę go wyrzucić w każdej chwili i będę bezkarny;
  • W Szczecinie gmina wspiera działania oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami – charytatywnej organizacji pozarządowej, poprzez powierzenie mu funkcji pobierania podatku od posiadania psa, dzięki czemu z 50 zł podatku – 20 zł wpływa na konto TOZ, co jest wykorzystywane przede wszystkim na sterylizacje suk (pochodzących z ogrodów działkowych, z działań interwencyjnych, z rodzin patologicznych, porzuconych lub zrzeczonych przez właścicieli w trudnych warunkach życiowych), na przeprowadzanie interwencji w sprawach niehumanitarnego traktowania zwierząt na terenie gminy oraz na opiekę zdrowotną porzucanych lub zrzeczonych zwierząt domowych – królików, świnek morskich, szczurów i kotów.

W czasach kryzysu na świecie, który i nas boleśnie dotyka, możemy być pewni jednego: z pustej kasy gminnej i król Salomon nie naleje. Nawet na rzecz bezbronnych zwierzaków.

Beata Więcaszek
Rzecznik prasowy TOZ i vice-prezes TOZ w Szczecinie

piątek, 24 sierpnia 2012

Dostałam to co chciałam

      Tak , nadeszła ta chwila. Dobrze, że w momencie kiedy blog stał się moją prywatną sprawą. Mogę sobie ulżyć. Zadzwoniła do mnie kobietka prosząc o rozwikłanie kłopotu. Otóż na terenie jej zakładu pracy okociła się kotka i są trzy małe trzytygodniowe kocięta no i trzeba by je było gdzieś zabrać. W myślach się zapytuje gdzie niby ? W realu odpowiadam, Ze nie mamy takiej możliwości, nie prowadzimy schroniska ani przytuliska. Sama w domu mam cztery psy i dwa koty, w tym jednego omal własna piersią nie karmię. No i doczekałam się pytania, które wiedziałam, że zostanie kiedyś  zadane
- To czy może mi Pani powiedzieć czym zajmuje się w takim razie TOZ ?
Odesłałam Panią na naszą stronę . Adres bloga zaczyna wydawać się już za długi :) Rozmowa toczyła się dalej prowadząc od dość niemiłego tonu , skończywszy na przeprosinach mojej osoby.
TOZ nie jest organizacją, która ma za zadanie załatwianie ludzkich problemów z nadpopulacją zwierząt. Zresztą dla wielu do pewnego czasu nie jest to problem. Dopiero jak się dowiadują, Że istniejemy to problem zyskuje na skali. Dziewczyny z pewnej fundacji też zapewne coś o tym wiedzą. Telefony się urywają z prośbami o załatwienie problemu. Wysterylizowanie kotki w ciąży jest niehumanitarne , oddanie kociąt czy szczeniąt do schroniska to szczyt ludzkiej łaski i dobroci serca. No wczasy ludzie tym zwierzakom fundują  przynosząc do tych miejsc gdzie padają jak kawki z powodu choróbsk przeróżnych!!!
Od prawie dwóch lat można kotkę wolno żyjącą wysterylizować w tym mieście za darmo, ale po co skoro można zadzwonić do mnie czy do innej kobitki i poprosić o załatwienie problemu z kocimi oseskami. Informacji o darmowej sterylce nie można nigdzie znaleźć ale telefony do nas to po prostu od reki się zdobywa . Dziwna to rzecz ...doprawdy  :/
NIE mamy schroniska ani przytuliska dla kotów. Nie poupycham ich sobie do kieszeni ani nie rozdam jak świeże bułeczki na mieście. Już czas skończyć z roszczeniową postawą wobec wszelkich instytucji i organizacji bo  nigdzie to nie prowadzi.
Co robi TOZ? Durne pytanie . Wystarczy tu zajrzeć. Czasem cuda czynimy :) Dzięki Wam Kochani !!!

Ja to maszcęście i jeszcze coś :)

   Miałam odpocząć, zrelaksować się a tu ma Babo placek. Plackiem jest maluszek koci chory, zapchlony, wyniszczony głodem, który grzeje się właśnie o moje ciało. Nie wiem ile ma tygodni. Wielkość wskazuje na dwa jednak jego zachowanie świadczy o czym innym. Dzidziuś łazi chwiejnym krokiem, bawi się i myje łapki mordkę. Drze się w niebo glosy i szuka pociechy przy innych zwierzętach  ( one niekoniecznie są skłonne przytulać małe rozdarte coś) . Mruczy i udreptuje wciskając w skórę maluteńkie ostre pazurki .Dwie noce przerywane karmieniem cosia  strzykawką. Nie mam już na takie manewry siły.
Cały czas zadaję sobie pytanie czy przeżyje. Z apetytem jak się okazuje bywa różnie. Je na raty i kaprysi trochu :) 
Dzieci znalazły podobno i przyniosły do SM . Lekarz dał antybiotyk i krople do oczu i kazał  trzy razy dziennie zakrapiać. Pojechał maluszek do przytuliska. Tm zastaliśmy go leżącego na krawężniku. Marian leci do mnie w dłoni trzymając krople . Czemu Marian nie może zakrapiać maluszka - Nie ma czasu, zarobiony jest gotowaniem , graniem w karty i pilnowaniem zgrai bezdomniaków. którzy mają wywalone na wszystko. Los ich tak doświadczył, że teraz przezywają te straszliwe doświadczenia. Smutne.
Zaglądamy do psów. W części misek zapleśniała psia karma. Ile dni musiała tam leżeć . Wystarczy, że od niedzieli bo byliśmy tam wtedy i dziewczyny pomyły wszystkie miski. W kojcach psie odchody i to nie z jednego dnia. 
Co my możemy w tej kwestii zrobić- NIEWIELE. Przytulisko dla psów  z założenia ma strat nie przynosić i nic nie kosztować. Jeśli zwierzętami opiekują się bezdomni za darmo to faktycznie nic to nie kosztuje ( jedynie utrzymanie ich w tym miejscu z naszych podatków) . Przemawiać do nich się da i nawet sprawiają wrażenie że słyszą co się mówi tylko nie słuchają i tak wsio po swojemu robią. Nie wolno za bardzo się unosić bo do obrazy majestatu dojść może i wtedy klapa.
W naszym mieście podobno problem bezdomności kotów nie istnieje. Skąd zatem w przytulisku znalazło  się dwadzieścia kocich osesków. Marian urodził?
Ludzie znoszą do SM całe mioty twierdząc, że znalezione a my wiemy, ze sterylizować się nie chciało za darmo wolno żyjącej kocicy i to był sposób na pozbycie się kłopotu, że trafiają tam kocięta od kocic domowych. W przyszłym roku będzie to samo. 
Co robić z maluchami skoro wywiezienie ich do przytuliska skazuje je na śmierć głodową, kto ma je ratować, dokarmiać i dbać o nie? Dlaczego nikt nie pomyli o zorganizowaniu przytuliska z prawdziwego zdarzenia, z miejscem dla kotów ?

czwartek, 23 sierpnia 2012

Sonda

   Mała sunia, mieszaniec jamnika z ratlerkiem . Chyba nie ma wątpliwości co ma po jakiej rasie ? Ma ok. 4 lata, jest przyjazna .




Hugo

   Hugo to maleńki, zapchlony i brudny kundelek, który z miłości do samiczki potrafi się wspinać po siatce. Psiak ma ok 3 lata, po kąpieli będzie wyglądał na młodszego :)




Kali

      Chyba to jest spaniel bretoński lub jego mieszanka. Młody, energiczny psiak. Trudno wyjść z jego kojca tak się pcha na zewnątrz. Odłowiony na ul. 11 Listopada.




środa, 15 sierpnia 2012

Wraz pyska szczęśliwiska


Atenka nasza

    Nasza owczarkowa piękność jest coraz ładniejsza. po wyczesaniu kudłów  i opadnięciu blota naszym oczom ukazała się w całej krasie. Atena to trochę przestraszona sunia. Być może nie była dobrze traktowana. Na szczęście nie ma w niej krzty agresji.









Kocie klimaty

       Podczas ostatnich kilku tygodni w mojej piwnicy miało miejsce kocie przesilenie. Najpierw osiem maluchów leczyłam na koci katar, Łapka na nieżyt gardła. Gdy łatek szczęśliwie znalazł dom  a ósemka trafiła do przytuliska okazało się, ze kolejne trzy potrzebują pomocy. Następne sześć dni z kociakami trzy wizyty u lekarza. Mam nadzieję, że koci katar nie powróci a maluchy nabędą odporności. Poddajemy koty obserwacji.
Zgłaszają się kochani ludzie, którzy przyjeżdżają do przytuliska i przygarniają kocięta. Zapraszamy z całych serc i prosimy o więcej rąk do przytulania :)




Dobre wieści

     Nareszcie doczekaliśmy się telefonów w sprawach adopcji naszych podopiecznych . Przeszliśmy obronna ręką chwilowy kryzys adopcyjny i ruszamy z wydawaniem psiaków. Milka, sunia ze spalonego domu w zeszły piątek udała się w podróż za granicę. Jej zabranie z pogorzeliska nie obyło się bez komplikacji. Milka mnie nie znała dość dobrze . To obie nasze Marty i Cyprian jeździli do niej na zmianę. Gdy wczesnym rankiem przyjechałam po nią ta nawet nie miała zamiaru do mnie podejść. Weszłam za nią do spalonego domu a tam na podłodze spał bezdomny. Ze strachu wycofałam sie  i zadzwoniłam po męża. W międzyczasie Milka zwiała w pobliskie krzaki. Pogoń za nią nic nie dała, tylko zamoczyłam sobie spodnie poranną rosą :) Mój Andrzej też nic nie wskórał a to on właśnie miał zwieźć ją do Szczecina. Poprosiłam żeby odjechał bo do pracy by się spóźnił. Na szczęście z  pomocą przyjechali Marta z Cyprianem. Milka poznała ich i podeszła. Założyli jej obrożę. Udało mi się złapać Andrzeja, który zawrócił i zabrał psinę. Milka bardzo fajnie zniosła podróż. Wielka to dla nas radość, ze sunia nie będzie musiała mieszkać na zgliszczach podczas słotnej jesieni i mroźnej zimy.
Swoją przystań znalazły też Rokus, Beti, Toni, Mojra. Na dzień dzisiejszy wiemy że do domu wróci Franki 
( ma właścicielkę, która twierdzi, że wydała go dalej do adopcji jednak nie ma na to żadnego dowodu ), dzisiaj przyjeżdża rodzina obejrzeć Pędzla, jutro do Komarowa wraca Manio.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Czarek prawda objawiona

     Cieszyłam się, ze w końcu Czarek odnalazł swoją przystań. Radość ma nie trwała jednak długo. Młodym ludziom zabrakło wytrwałości i cierpliwości. Zakiełkowała w nich obawa, że pies nie podoła samotności.kiedy oboje będą w pracy. Jak się okazało Czarek nie do końca dobrze znosi rozstania z opiekunami. Chłopak cierpi na lęk separacyjny. Pierwsza jego rodzina dokładnie spaskudziła psa i zmiana jego zachowania będzie kosztowała nowych opiekunów trochę pracy. Liczę na to, że Czarek po prostu spoważnieje i nabierze pewności siebie. W domu, w którym się wychował był już pies rezydent, który na każdy dźwięk za drzwiami podnosił okropny rwetes. Czaruś też szczeka ale daje bardzo szybko się uspokoić. On szczeka tylko dokładnie nie wie po co ? Pamięta zachowanie psiego kumpla z poprzedniego życia .Tak mu się utrwaliło i koniec. Teraz trzeba to odtrwalić :)
Idealnym miejscem dla tego fajowego pieska będzie dom z ogrodem, do którego będzie mógł wychodzić dość często, dom z dziećmi, które uwielbia i z psim starszym rezydentem, bo bardzo lubi inne psiaki. To niezwykle towarzyski i pełen radości psiak. To typ zawadiaki i szałaputa, który w spojrzeniu ma iskry, w sercu ciągle maj a w głowie zabawę. Sam sposób chodzenia wskazuje na jego niepoważny charakter. Każda noga chodzi zupełnie niezależnie zakręcając w powietrzu esy floresy. Jego umiłowanie  wody  ma kilka oblicz - lubi dużo pić, brodzić , rozchlapywać, łapać do mordki, przecedzać dolną szczęką. Nie odkrył jeszcze zalet pływania. Szaleje za patykami, kamykami, piłkami i wszelkimi innymi zabawkami . Tym zajęciom najchętniej oddaje się w towarzystwie człowieka angażując w zabawę każdą część swojego ciała, serce i umysł oraz ducha  przyjacielskiej rywalizacji .
 Czy kiedyś jego czlowieki go odnajdą. Jestem tego pewna. Jego niezwykła pogoda życia przyciągnie odpowiednich przyjaciół , którzy poświęcą mu czas i wykażą cierpliwość.

Wszystkim można się pobawić



Pędzel

  Kolejny maluch z krótkim ogonkiem, niezwykle sympatyczny :)



Franki

  Wybrałam najładniejsze jego zdjęcia. Mokry i ubłocony wygląda strasznie. jest fajnym zrównoważonym psem z Pucic :)






Oto nasz Franki po ingerencji Marzeny. Chłopak wyprzystojniał i stracił trochę niepotrzebnych włosów.




Toni

  Maluch w typie terriera , podjęty w Pucicach .



Manio

  Ukochany Ateny, gnany miłością i pożądaniem zaszedł razem z nią do kojca w przytulisku. Piękny to on teraz nie jest , ale jak się go wykapie i uczesze to świat ujrzy przystojniaka :)



Atena

To sunia w trakcie miłosnych uniesień, która w raz z lubym została podjęta w Komarowie. Mogła przywędrować zewsząd .






czwartek, 2 sierpnia 2012

Tycia

    To mała kotka, która niefortunnie złamała nogę w przytulisku. Zabrałam ją do siebie i jeszcze przed urlopem zawiozłam do lekarza. Złamanie okazało się nieskomplikowane i wystarczył sztywny opatrunek. Teraz Tycia mieszka u Marty i daje się poznać jako niezły gagatek. To radosny i energiczny kociak, skory do pieszczot i do szaleństw z zabawkami. Czy ktoś pokocha tego szałaputa? Opatrunek zdejmujemy w przyszłym tygodniu. Kotka jest gotowa do adopcji :)




 

Milka

   W sprawie Milki nic się nie zmieniło. Suczka nadal mieszka na pogorzelisku. Jej rodzina ponoć zagląda z rzadka. Psinkę odwiedzają nasze Marty na zmianę. Ktoś do mnie dzzwonil, ktoś był chętny....Wszystko rozwiało się w obłokach pobożnych życzeń.
Nie tracę nadziei, ze stanie się cud i Milka znajdzie dom przed zimą :)
http://www.youtube.com/watch?v=kNoDJIsqNGg&feature=youtu.be

środa, 1 sierpnia 2012

Koty story

   Kociaki z przytuliska nadal czekają na domy. Koci katar opanowany więc na co ludkowie czekają. Wiem tego skarbu kociego teraz dostatek i jest w czym wybierać. Dodatkowo na rynku ogłoszeniowym w bród ofert prywatnych. U naszej Patrycji trzy maluszki butelkowe i jedno juz odkarmione. Jak dorosną do przytuliska odwieziemy ):



Teraz o marzeniach

które są po prostu ogromne:) Czy się spełnią ? Tego nie wiem ale je mam i pielęgnuję je jak największy skarb. Pragnę milionów i nie wstydzę się tego. Co z robię z kasą. Ułożę sobie życie i ulożę życie zwierzakom z naszych okolic.
1. Kupię działkę zaraz pod Goleniowem ale w takiej okolicy co by ludziom nie przeszkadzać.
2. Pobuduję przytulisko z salą prelekcyjną i przepięknym i bardzo dobrze wyposażonym gabinetem weterynaryjny i szpitalikiem dla zwierzaków.
3. Kolejna działkę kupię pod cmentarz dla zwierząt bo zdaniem moim i wielu innych należy się im godny pochówek jak godne bylo ich życie.
4. Założę fundusz na rzecz sterylizacji wszystkich psów i kotów , nawet właścicielskich.
5. Dam pracę kilku fajnym ludziom, którzy zasługują na to aby godnie zarabiać są uczciwi i tak samo popaprani jak ja :)
6. Stworzę program edukacyjny, który będzie można wdrożyć w naszych szkołach tak aby dzieciaki kiedy dorosną nie podejmowały głupich decyzji.
7. Może wydam gazetę na temat opieki nad zwierzętami, będą w niej zebrane historie psio- kocio- ludzkie
...................... wiem, że to co robimy jest dobre i nikomu nie przynosi szkody . Może los się do nas uśmiechnie trochę bardziej niż do tej pory :)
Pozdrawiam wszystkich szalonych optymistów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dary losu :)

   Dzisiejszy ranek przyniósł poważanie rozważania na temat powodów dla których poświęcam się pracy na rzecz zwierząt. Pewna mila Pani stwierdziła ( słyszałam to nie po raz pierwszy) że ja to muszę kochać zwierzęta i to dlatego tak się dla nich poświęcam. Wracając do domu z torbą bułek zastanawiałam się jak to ze mną jest  ?
Kocham zwierzaki ale nie jakoś tak szaleńczo. Nie zapamiętuję się w pomaganiu ( choć mój mąż uważa inaczej) bo chcę mieć swoje życie, wakacje, spotkania ze znajomymi ( to nic, że moi znajomi robią to co ja :) Nie chcę skończyć jak znane Wam osoby z setkami zwierzaków bez środków do życia. Zajmowanie się gromada zwierząt wymaga czasu i energii a ja młoda to już nie jestem i czas na moim ciele odcisnął swoje piętno. Po miesięcznej opiece nad dodatkowym psem czuję się zmęczona i choć w przytulisku są psiaki do zabrania to tego nie robię. Potrzebuje odetchnąć, muszę nabrać sił.
Dlaczego pomagam? Chyba z poczucia wielkiej odpowiedzialności za wszystko niemal co żyje. Moje życie bez zwierząt nie byłoby pełne i dostatecznie dobre dla mnie. W moich wyobrażeniach o wspólnym z nimi bytowaniu nie ma miejsca na ból, samotność, porzucenie i brak empatii. Żałuję, że nie potrafię przekazać ludziom jak się czuję będąc blisko życia w każdej jego postaci, jak wyraźnie dostrzegam jego aspekty jak nauczyłam się stopniować moje potrzeby.
Świat ma czas na naukę ja już go nie chcę tracić. Otrzymałam od losu niezwykły dar ( wszyscy otrzymali jakiś) chcę go rozdawać i dzielić się nim. Nie wszyscy to zrozumieją.... i nie muszą :)