INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Cafe i Late i Rasti

      28 grudnia to był niezwykle napięty i owocny w niespodzianki dzień. Pewna baba umówiła się ze mną na odbiór Lelji jednak nagle jej się odwidziało i postanowiła jeszcze poczekać z adopcją, jednak nie miała postanowienia aby mnie o tym powiadomić. Czekałam więc tracąc czas i nerwy. Zdarzają się takie rzeczy. W ten też dzień pod mój dach trafiły trzy szczeniaki. Dwie siostry znalezione ( podobno) w parku przy ul. Szczcecińskiej oraz puchata kulka Rasti, ranny maluch z Pucic. Oj było gorącą przez chwilę - sześć psiaków w domu. Z pomocą przyszli Ola i Sylwek, którzy pod swój dach przyjęli Rastiego. Ja zostałam z Cafe i Late i resztą mojej bandy. Po zejściu na dół , po nocy na szczęście przespanej oczom moim ukazywało się prawdziwe pole minowe z odchodów różnej konsystencji. Widok mnie tak nie przerażał jak zapach piekący w oczy. Wietrzenie i sprzątanie trwało chwilę , jednak trud się opłacał gdyż po wykonaniu kilku prostych czynności ( dość mechanicznych) mogłam wreszcie odetchnąć pełną piersią a reszta rodziny mogła zejść na posiłek. Zaraz po ukazaniu się ogłoszeń w sieci rozdzwoniły się telefony i domki fajne udało się nam znaleźć. Dziękuje Marcie, Marzenie i Ewelinie za pomoc w poszukiwaniach :)
 Ewelina i Ola z Rastim w sobotę udaly się do lecznicy w Nowogardzie gdzie wykonano zdjęcie łapki Rastusia. Okazało się, że ma wybite biodro ( które nastawiono podczas narkozy) i ok. tygodniowe złamanie kości strzałkowej w tej samej nodze.  Złamana kość zaczęła się już sama zrastać i lekarz nie widział potrzeby wkładania jej w gips. Maluch dostał wapno, ma mieć ograniczony ruch ( co nie jest trudne, gdyż on po prostu uwielbia lenistwo i leżenie w piernatach ) i wszystko samo się naprawi. 
 Cafe i Late w niedziele otrzymały nowe domki, Rasti przechodzi rekonwalescencje u Oli i Sylwka :)




czwartek, 27 grudnia 2012

Bahama

  Młoda suczka owczarka niemieckiego podjęta w Budnie. Czekamy na właściciela !!!






Laki Luk

      Przesympatyczny mieszaniec begla trafił do Przytula z miejscowości Modrzewie. Płacze w kojcu z tęsknoty  za człowiekiem. Poszukujemy właściciela !!!!







Dwa psy

   Poszukujemy domu dla dwóch młodych psiaków. To rodzeństwo z Lubczyny, z posesji gdzie podejmowaliśmy interwencję. Właściciel zadbał odrobinę o poprawę dobrostanu zwierząt i poprosił nas o pomoc w znalezieniu dla młodzieży domów. Sunia i samczyk są towarzyskie i lgną do ludzi choć na początku są odrobinę  nieśmiałe. Wierzę, ze zasługują na lepszy byt i więcej uwagi.

Samczyk

Samiczka







środa, 26 grudnia 2012

Lejla ... ciąg dalszy

   Kosteczki drobne grzeje w mym domu mała czworonożna istotka, która czeka na tego jedynego , wyśnionego właściciela, który rozpozna w jej pięknym spojrzeniu przyjaźń i oddanie, chęć dzielenia się radością ze wspólnego przebywania. To szczenię jest doskonałym materiałem plastycznym skłonnym do nauki i w mig pojmującym zależności między światem człowieczym i psim. Lejla lubi gryźć i nie ważne co to jest, buty, skarpetki, części bielizny, wędzone ucha czy kurze stopy, też uwędzone. Psinka czerpie ogromną radość i satysfakcję z samego aktu gryzienia i nie można się tu doszukiwać cienia złośliwości ze strony tej istoty. Lejla przechodzi okres buntu i destrukcji. Od pewnego czasu powiększające się wciąż uszy zaczęły zwisać co jest zapewne spowodowane siłą przyciągania ziemskiego. Takie uszy nie mogą wiecznie stać bo zaraz zaczną o coś zaczepiać. W paszczy psiej zaczęło też brakować paru przednich zębów co oznacza, że psina  zakończyła trzeci  miesiąc życia. W stadzie naszym odnalazła się doskonale i uroki w nim przebywania odkrywa każdego dnia. Nie przejmuje się odsłoniętymi zębiskami Soni rezydentki, ogromem jej otwartej mordy, bez żenady, nie odczytując kompletnie sygnałów wysyłanych przez starszą psią siostrę, liże ją po faflach i zębiskach filuternie zaglądając w oczodoły. Luziu jest od czasu do czasu miejscem gdzie można wskoczyć, zarzucić łapki i pokłusować na plecach mini rumaka choć przez parę metrów. Luziu strząsa Lejlę pokracznymi ruchami, lata po domu jak poparzony. Uszy Luzika zostały przeżute kilkanaście razy od nasady po same koniuszki przez co nabrały jędrności i objętości !
Lejla nie przejmuje się zbytnio sprawami doczesnymi. Ma pełen brzuszek, siusia czasem gdzie popadnie a i twardszą niespodziankę potrafi pozostawić w miejscach niespodziewanych. Jakiś czas temu postanowiła zostać psem tropiącym ( ale nie strapionym ) bo skapnęła się, że ludzie potrafią wyrzucić na chodnik bardzo fajne rzeczy do pożarcia i wciągnięcia w otchłań przełyku ( nie wymienię jakie to rzeczy) . Rzeczy te są traktowane jak przystawka przed daniem głównym.
Ta mala istota jest niezwykle towarzyską przylepą. Najczęściej leży przylepiona do naszej Soni i nie ważne jaką częścią ciała, i czy akurat koniuszek jej ucha włazi w oko Soni- liczy się bliskość.
Przeżuwanie psich przekąsek odkryło przed Lejlą nowe możliwości wykorzystania pozostałego jeszcze w paszczy mlecznego uzębienia, odkryła też że zdobycz takową można przytrzymać przednimi łapkami - ona ma zajęcie a reszta stada święty spokój.
Telefony w sprawie jej adopcji nie urywają się. Tego zrozumieć nie potrafię. Może na zdjęciach wygląda na dużego psiaka. Nic bardziej błędnego. Jestem przekonana, że osiągnie wagę najwyżej 10 kilogramów i będzie poręcznym psiakiem naręcznym i nakanapowym.
Lejla to niezwykle mądry pies, potrafiący szybko dostosować się do rytmu stada, akceptuje zmiany, szybko się uczy. Kocha ludzi i resztę zwierzaków, choć koty uważa za doskonałe istoty do ganiania i męczenia. Czekamy na ludka, który dostrzeże drzemiące w niej piękno, odkryje ją dla siebie i pokocha miłością odpowiedzialną :)










piątek, 21 grudnia 2012

To zła kobieta była

  Jak niefajna kobietą trzeba być aby w piątek za dwadzieścia trzecia zadzwonić do mnie i zjechać mnie przez telefon ( nie przedstawiając się oczywiście z nazwiska) za to, ze nie odebrałam do dziś Paczki dla psiaków z Zespołu Szkół Specjalnych. Droga Pani , nie robię sobie kpin ja zwyczajnie nie jestem Robokopem , mam też życie osobiste i tysiące spraw na głowie. Koleżanka , która mogłaby za mnie to zrobić zajmuje się obecnie chorymi dziećmi a ja nie leżę brzuchem do góry. Cholera nikt nie ma do mnie takich pretensji a w kilku szkołach karma zalega nadal. Jak można zadzwonić do mnie w tak piękny dzień i tyle jadu z siebie wylać. Jest Pani niedobra i tyle ... Pożyczyłam Pani wesołych świąt  ale zastanowię się czy nie zmienię życzenia !!!

środa, 19 grudnia 2012

Życzenia dla.......

   Kolejny raz ( dla mnie już 47) nadchodzą święta. W pamięci wracam do tego co dał mi ten miniony rok- chyba wiele dobrego. Choć w zgiełku zakupowego szaleństwa  moich współbraci trudno jest mi się odnaleźć i zrobienie codziennych drobnych zakupów w tym czasie staje się zadaniem ponad siły, to mimo wszystko mam czas na zadumę i refleksję. Przypominam sobie wszystkich dobrych ludzi, których spotkałam, fajne rozmowy jakie miałam  okazję przeprowadzić, myślę o szczególnych dla mnie osobach - wolontariuszach, którzy nie szczędzą sil ani swego czasu aby być, działać i pomagać. staliśmy się dla siebie bardzo bliscy :)
Choć nie ma we mnie szczególnej radości z powodu tych świąt to jednak jakowaś iskierka w sercu kiełkuje. Lubię dziękować i odczuwać wdzięczność , to jest łatwiejsze niż przyjmowanie podziękowań i dowodów uznania. ( moja praca wydaje mi się taka normalna i codzienna, robię to co lubię i tylko czasem z trudem przychodzi mi pogodzenie codzienności z misją jaką sobie wyznaczyłam )
Za to, że jesteście ludzie kochani Bardzo Dziękuję:
 naszym przyjaciołom, którzy wspierają nas w dowolnej formie ( dla mnie każdy drobiazg, słowo- gest ,jest bezcenny),
 ludziom, którzy adoptowali z Przytula i naszych domów zwierzęta - daliście im tożsamość, dom, miłość- nie kupiliście , wzięliście od nas i wpuściliście do serc swoich !!!
 dziękuję rodzinom wszystkich wolontariuszy, za wsparcie rzeczowe i finansowe, za to, że są z nami przy każdej okazji, że często wbrew własnej woli znoszą towarzystwo kolejnej psiej czy kociej biedy, która akurat woli załatwiać się gdzie popadnie i nie traktuje poważnie uwag o zachowaniu porządku i czystości, 
ludziom, którzy trwają przy mnie znosząc mój charakter, cierpkie uwagi, durny dowcip czasem apodyktyczność - moim wolontariuszom - kochani bez Was nie ma sensu nic na tym świecie :)
Lekarzom i pracownikom  z lecznic, które udzielają pomocy naszym zwierzakom, za okazaną czułość pomoc i zrozumienie oraz rabaty ( kocham to słowo:)
Pracownikom UM w Goleniowie, z którymi się stykam , za życzliwość i zrozumienie dziękuję .
wierzę ( i nie wstydzę się tego ) w Opatrzność, Jestem wdzięczna za moje życie, które jest po prostu zajefajne !!!
 Na Święta Wszystkim życzę jadła dobrego ale spożytego z umiarem. Obyśmy jak najmniej musieli wyrzucić z tego co przygotujemy, dobrych i szczerych słów od ludzi, radości i uśmiechu ( zmarszczek od tego przybywa ale jak jest fajowo z bananem na gębie ) , Szczerości i otwartości - tylko one dają podwalinę autentycznej przyjaźni . radujcie się bez umiaru, wolnym czasem spędzonym z rodziną lub znajomymi. Dajcie sobie upust złym nawykom, pofolgujcie sobie .W Nowy Rok przyjdzie czas na podjęcie postanowienia poprawy a do tego czasu - Radujcie się Kochani !!!



                                                    Co to za psiak życzenia nam składa ?

Życzenia od......


Witam Pani Agato,
Z ogromną radością i szacunkiem dla całej Pani ekipy przekazuję gratulacje, podziękowanie za codzienną pracę i oddanie swojego osobistego czasu oraz swojego serca zwierzakom.
Udało się stworzyć TOZ, uzyskać dodatkowe wsparcie finansowe oraz wsparcie rzeczowe.
Blog i stronę TOZ-u śledzę z ogromną uwagą. Na facebook też upubliczniam wiadomości i co miesiąc wspieram konto zwierzaków. Chociaż tak mogę pomóc, więc to czynię z ogromną przyjemnością i satysfakcją.
Żałuję, że całe dni spędzone poza Goleniowem w pracy uniemożliwiają mi pomoc w większym zakresie ale wiem, że każda cegiełka przekazana na rzecz maluchów jest bezcenna, dlatego dzisiaj dorzucam swoją dodatkową pomoc w formie paczki:)
  Życzę Pani i całej ekipie wspaniałych Świąt a wszystkim podopiecznym, tym małym i większym znalezienia ciepłych, kochających domów. Dziękuje Pani za wielkie serce. Dziękuję za każdą pomoc naszym małym braciom:)
Pozdrawiam serdecznie,
Gosia R.
Za takie listy dziękuje. Są one dla nas niezwykle ważne. Podtrzymują na duchu, dodają sił, dają poczucie bycia w większej wspólnocie. Z niektorymi naszymi darczyńcami nigdy się nie zobaczymy, jest jednak między nami szczególny rodzaj więzi, która łączy nas dla dobra innych :)

Nie kupujcie karpia w worku

      W poniedziałek po raz pierwszy w życiu zwróciłam uwagę sprzedawcom karpi, że ryby mają za mało wody i, że cierpią dusząc się. Każdy z Panów staram mi się udowodnić, że przelewanie gęstej od śluzu wody z wiadra z powrotem do łódki, w której leżały ( już nie pływały)  to najlepsza metoda dotleniania wody.Jeden z Panów nawet zapytał mnie czy jestem ichtiologiem , odparowałam tym samym pytaniem. Pan, który sprzedaje ryby pod Intermarche w Goleniowie natychmiast poszedł z wiaderkiem po wodę i dolał.
Taka śmierć jaką fundują Polacy karpiom co roku to zwyczajne bestialstwo poparte wiekową tradycją. Ryba spożywana przy rodzinnym, świąteczny  stole musi cierpieć ! Dzielą się ludziska nad tym karpiem opłatkiem, życzą sobie wszystkiego dobrego /:
To nie musi tak wyglądać, nie trzeba taszczyć w foliowej torbie duszącej się ryby na chatę , dawać jej nadzieję na życie wpuszczając do wanny z woda później w łeb tłuczkiem naparzać w zaciszu domowym.
Można kupić już zabitego i podzielonego karpia i nie trzeba dokładać cierpienia do tego, które już jest na tym świecie.

Bałer -wieści z domku

   Na osłodę naszego trudu, łez wylanych i serc ciągle zatrwożonych :

Witam!
Chce  podzielić  się  z  Wami miłymi informacjami na temat jednego z Waszych
podopiecznych  -  psa  nazywanego  przez  Was  Bałer, którego w październiku
wzięliśmy z domu tymczasowego Pani Eweliny.
Runo  -  bo tak się teraz pies nazywa - wyrasta na dużego, silnego i mądrego
psa.  Świetnie  zintegrował  się z naszym psim stadem, jest wesoły, aktywny,
ciekawski,  czujny.  Bardzo szybko się uczy, na spacerach trzyma się zawsze
blisko.  Wyśmienicie  radzi sobie jako pies stróżujący: mieszka w ocieplonej
budzie,  tak  jak  nasz  drugi  wilczurowaty  pies, szczeka donośnym basem i
ogólnie  udaje  bardzo groźnego psa, choć wcale taki nie jest. Jednocześnie
równie dobrze radzi sobie w domu robiąc za przytulankę :) Nasz kot bardzo go
intryguje, ale bardziej chodzi mu o zabawę niż groźne gonitwy.
Runo  wazy  już  28  kg  (  gdy  go  wzięliśmy ważył 21kg ), urósł, ma gęstą
błyszczącą sierść i jest po prostu piękny.
Ja i moja rodzina chcemy podziękować wszystkim wolontariuszom za Wasza prace
na  rzecz  zwierząt. Myślę że fakt iż Runo jest zdrowy i szczęśliwy jest dla
Was  najlepsza  nagroda, ale i tak należą się Wam słowa uznania. Możecie być
pewni, ze zapewnimy Runo dobra opiekę aż do końca jego dni.
Przesyłam  kilka  zdjęć  Runo i naszych pozostałych psów. Już teraz widać ze
jest największy z nich, a on ciągle rośnie...:)
Jeszcze  raz  dziękujemy,  szczególnie  pozdrawiamy  Panią  Ewelięe, i życzymy
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Dorota




wtorek, 18 grudnia 2012

Majka - pożegnanie

    Jestem w środku wypalona i nie potrafię wypowiedzieć tego co czuje po tym jak wczoraj przeprowadziłam za tęczowy Most naszą ( bo to w zasadzie nigdy nie był mój pies)  dziewiętnastoletnią psinkę Maję.  Mała od kilku dni nie jadł i nie pila, gasła w oczach i bardzo chudła. Podtrzymywanie jej przy życiu przy pomocy kroplówek i zastrzyków wzmacniających wydało mi się bezsensem. Byłam przy niej do końca ,za co wdzięczna jestem lekarzowi, czułam jak wydala ostatnie tchnienie. Nie była sama w obcym jej miejscu z obcymi , choć bardzo czułymi ludźmi. Maja od kilku już lat ledwo widziała i nie słyszała. Przestała wychodzić na spacery z tata bo już jej sil nie starczało. Trafiła do mnie z ulicy ( czy to był zwiastun tego co będę robić?) Znalazłam ja pod byłym Pewexem jak krzątała się nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Zabrałam do domu. Niestety moje małe wówczas dzieci nie do końca ogarniały ideę posiadania zwierza w domu i w ten oto sposób Majka trafiła pod dach mojej mamy. Żyło jej się tam bardzo dobrze. Nigdy nie lubiła moich dzieci :) i naszego sąsiada Pana Zenka . tata nauczył ją szczekania na tego Pana, darła się w niebo głosy jak tylko pojawiał się na rogu, czuła, ze nadchodzi . Później przestała szczekać, nie dostrzegała jego sylwetki przemykającej drugą stroną ulicy. Po śmierci mojej mamy wróciłam na dawne śmieci, opiekę nad Majka przejął mój tata. Łazili sobie razem na spacerki do czasu aż Majce nogi odmówiły posłuszeństwa. Nie czułam się bardzo  związana z tym psiakiem a ona nie była związana ze mną.Żyłyśmy  obok siebie, ale to ja zawsze jeździłam kiedy trzeba było z Majką do weterynarza, kąpałam ją i strzygłam kiedy to wizyta u psiego fryzjera stawała się aktem okrucieństwa wobec tej starowinki.
To dziwne uczucie, czuć się takim pustym. Powinnam chyba czuć ulgę, że już nie cierpi, że jest szczęśliwa, że spotkała się moją mamą, którą kochała najbardziej na świecie. Nie czują nic- jest mi zwyczajnie smutno.

sobota, 15 grudnia 2012

Klusia

   Sporawy dwumiesięczny szczeniak w typie jag teriera znaleziony na ul. Rybackiej w Goleniowie czeka w DT na właściciela lub nowego opiekuna !!!




piątek, 14 grudnia 2012

Wystarczy chcieć

           Czasem tchu zaczyna mi brakować i argumentów aby ludzkie postępowanie wytłumaczyć sobie w sposób na tyle logiczny aby wydał mi się zrozumiałym. Ludzie dzwonią do mnie, że gdzieś tam zmarznięte koty siedzą i dra się z zimna . Opowiadam, że są to koty wolno żyjące, ze mają budki wystawione i takie tam i zaraz po odłożeniu telefonu do kieszeni lecę sprawdzić to miejsce. Idę i się zastanawiam jak można przejść koła zwierzaków i zadzwonić tylko do kogoś kto teoretycznie musi pomóc . Potem nachodzi mnie myśl, że w zasadzie to ja nic nie muszę- tylko mogę, że to mój wybór być powinien a nie przymus nagły. Jestem wolontariuszem- fakt- ale całej biedy tego świata na barki brać nie mogę bo załamią się me ramiona i upadnę. Ludzie kochani , zabierzcie od nas ten ciężar czasem tak przytłaczający, że wyć się chce. Pomóżcie nam pomóc. Jak że rzadko zdarzają się telefony typu - znalazłem kota, psa - dam mu dom na tę chwilę aż mi pomożecie w poszukiwaniu stałego domu dla niego. Balsam na moje serce. Kocham ludzi z inicjatywą. 
O losie każdy może ją mieć wystarczy tylko chcieć !!!
Ludziska z naszego miasta namiętnie dzwonią do SM aby zabierać koty z ulicy bo zimno, bo głodne. Kochani w Przytulu panują dokładnie takie same warunki - jest tam chłodno, ciemno  i do kitu. Kot wolno żyjący ma w mieście pozostać i radzić sobie . Takich kotów nigdzie nie przenosi się bo tu jest ich świat i ich trudne życie. Nie poprawiajmy natury na siłę, nie wyrywajmy półmartwych ptasząt z ich zaciśniętych szczęk , bo ptasię tego nie przeżyje a kot głodny pójdzie i ponownie zapoluje.
Mądrze opiekujmy się zwierzakami bezdomnymi, cichaczem otwierajcie okienka piwniczne, dokarmiajcie te koty, zgłaszajcie do nas , że są chore, leczcie je za nasze ( od Was ) pieniądze, wyłapujcie i zawóźcie na zabiegi kastracji i sterylizacji, sprzątajcie po nich tak aby nie przeszkadzał pozostawiony bałagan. Niech te działania mają ręce i nogi i korzyść wszystkim przynoszą.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Spinka

            Dramatycznie potrzebujemy nowego niepracującego DT dla Spinki. Sąsiadka naszej wolontariuszki złożyła skargę na nią bo sunia strasznie płacze pod jej nieobecność. Jeśli nic nie znajdziemy to Spinka trafi do przytuliska ):

Fibi



       Mala cudowna sunia z przyciętym ogonkiem podjęta w Białuniu czeka na ratunek przed zimnem, ciepły dom i ręce do głaskania !!!





Kasper

  Malutki, wychudzony psiak w typie jamnika( długaśny niskopodwoziowy ) przesympatyczny znaleziony w Goleniowie na ul. Kościuszki. Biedak marznie w przytulisku. Ma krótką sierść, ktora nie daje mu ochrony przed zimnem. Proszę o pomoc dla malca ):








wtorek, 4 grudnia 2012

Łoker ma się dobrze

    Nasz czworonożny kolega doskonale znosi chodzenie w gipsie. Już nawet biega podpierając się sztywną łapą. 11 grudnia jedziemy zdjąć gips. Dowiemy się jakiego rodzaju zabiegi będą mu potrzebne aby w pełni powrócił do zdrowia. Dzięki Wam czynimy cuda. Łączymy pragnienie , marzenia z pieniędzmi i umiejętnościami lekarzy,  co daje fantastyczną mieszankę  polepszającą jakość życia :) Bardzo dziękujemy za pomoc !!!


Tak wyglądała łapa Łokera przed operacją

teraz wygląda tak