INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

sobota, 30 kwietnia 2011

Ratujmy Rockego







    Półtoraroczny ONek pilnie potrzebuje nowego domu. Jego młody 34 letni  właściciel zmarł nagle. Tylko on zajmował się psiakiem. W domu pozostały małe dzieci i owdowiała żona, która musi sobie poradzić z wieloma problemami. Pies wychował się z dziećmi lecz teraz jest w takim stanie, że szukamy mu domu stabilnego, bez stresów i bieganiny małych nóżek. Rocky bardzo cierpi po stracie pana i kompletnie nie wie co się stało. Jego świat się zawalił. mamy czas jedynie do 4 maja. Pomóżcie !!!!!
Telefon kontaktowy w sprawie choć domu tymczasowego dla Rockego 517680264 Marta

piątek, 29 kwietnia 2011

Kot Miłek szuka domku







Imię: Miłek
Płeć: kot
Rasa: europejska
Wielkość: jak widać
Umaszczenie: jak widać
Wiek: 4-5 lat
Stan Zdrowia: dobry
Kastracja / Sterylizacja: tak
Upodobania i nawyki: Miłek to wyjątkowy kot.Jest bardzo dzielny , odważny  i samodzielny a za razem uwielbia towarzystwo ludzi , głaskanie i pieszczoty. Potrafi sie tego bardzo domagać i chodzi za swoim opiekunem jak pies:)Jest kotem , który lubi przebywać na dworze w związku z tym szukamy dla niego domu z możliwością swobodnego dostępu do ogródka i nowego Pana /Pani , którzy zrozumieją i uszanują jego kocia naturę . MIłek ma jedna wadę - toleruje inne koty ale jest agresywny w stosunku do psów - wynika to z zazdrości - atakuje kiedy poświęca się uwagę innym zwierzętom nie jemu:)Jest zdrowy i wykastrowany . Z niecierpliwością czeka na nowy dom!
Miejsce pobytu: dom tymczasowy
Uwagi: oferta TOZ Szczecin
Kontakt: Ala 501264932

Oferta Groszka

Imię: Groszek
Płeć: Pies
Rasa: Mieszaniec
Wielkość: Mały pękaty
Umaszczenie: Brązowo-czarne
Wiek: 3 - 4 lata
Stan Zdrowia: bardzo dobry
Kastracja / Sterylizacja: Nie
Upodobania i nawyki: Groszek to piesek składający się głównie z tłuszczyku i miłości. Dlatego tak komicznie wygląda. To piesek w typie owczarka tylko z krótkimi nóżkami. Jego błoga mina wyraża miłość do wszystkich istot i braterstwo z całym światem. W ciepłe dni niechętnie idzie na spacer. Nie wykazuje agresji w stosunku do innych zwierząt. Najchętniej leżał by na swoim posłaniu i marzył o pełnej miseczce. Groszek to niekłopotliwy, spokojny psiak, dość powolny przez swa budowę, niewymagający. Jeśli nie lubisz zbyt dużo ruchu to Groszek będzie wdzięczny za spacery.

Oferta Alfiego

ALFI
Płeć: Pies
Rasa: Mieszaniec
Wielkość: Średni
Umaszczenie: czarny z białym krawatem
Wiek: 10 miesięcy
Stan Zdrowia: Bardzo dobry
Kastracja / Sterylizacja: nie
Upodobania i nawyki: Młody Alfi został podjęty przez straż miejską jak wraz ze swym kompanem przemierzali świat. Jak znaleźli się w pewnej miejscowości pod Goleniowem tego nie wiemy. Zły los skazał ich na budę i łańcuch. Alfi to pogodny i radosny psiak. Szybko się uczy. Na początku nie potrafił chodzić na smyczy teraz spacery dają mu wiele radości. Niestety to tylko dwa spacer y w tygodniu. Alfi nie jest kłopotliwy, lubi towarzystwo innych psów, koty mu nie przeszkadzają. Nie wykazuje agresji w stosunku do małych dzieci. Lubi się bawić i oglądać świat u boku opiekuna. Jest przyjacielski a jego oczy wypełnia oddanie i ufność, że los się do niego uśmiechnie.

Oferta Sali

mię: Sali
Płeć: Suczka
Rasa: mix (mała mieszanka labradora)
Wielkość: Średnia
Umaszczenie: Biszkoptowe
Wiek: ok. 1 roku
Stan Zdrowia: Bardzo dobry
Kastracja / Sterylizacja: Nie
Upodobania i nawyki: Wielkie serce w małym ciałku. Tak można określić naszą Sali. Psinka jest młodą sunią, niespełna roczna.Nniestety w swoim życiu przeżyła już sporo złego. Straciła dom, "pana", ciepłe legowisko, miseczki i spacerki. Wszystko zostało zamienione na budę i 2 zakurzone miski. Sali jest wspaniała towarzyszką człowieka. To chodząca oaza spokoju i delikatności. Nie przeszkadza jej towarzystwo innych psiaków. Idealnie chodzi na smyczy nawet z innym kompanem. Spacery z takim psem to sama przyjemność. Co było powodem, że ta urocza psina trafiła do przytuliska ?. Może właściciel wyjechał, zapomniał o niej, a może po prostu zrobił "wiosenne porządki"? Może po świętach okaże się , że masz w sercu miejsce na psiego przyjaciela. Nie zwlekaj - zadzwoń, ofiaruj Sali dom na jaki zasługuje.

Oferta Remiego



Imię: Remi
Płeć: samiec
Rasa: mieszaniec
Wielkość: średni
Umaszczenie: rude z białymi akcentami
Wiek: 1,5 roku
Stan Zdrowia: bardzo dobry
Kastracja / Sterylizacja: nie
Upodobania i nawyki: Remi jest typem obserwatora. Patrzy uważnie na towarzyszy niedoli i zrozumieć nie może co oni wszyscy robią w tym smutnym miejscu. Czas upływa mu na krzątaniu się wokół budy, do której przykuty jest łańcuchem. Dwa razy w tygodniu przyjeżdżają do niego dobrzy ludzie i biorą wszystkie psiaki na spacer po lesie. Remi trochę ciągnie na smyczy, po prostu lubi być blisko swych towarzyszy. Nie wykazuje cienia agresji wobec psów i ludzi. Jest radosnym i zrównoważonym psiakiem, któremu w życiu się nie poszczęściło. Jesteśmy przekonani, że potrafi zachować się w warunkach domowych. Remi czeka na ratunek w przytulisku. Będzie doskonałym towarzyszem spacerów i zabaw na świeżym powietrzu.

Matylda



      Kochana Matylda, psi ideał. Spokojna, zrównoważona, kochająca świat cały w swej okazałości i wszelkie stworzenie po nim stąpające. Lubi zabawy z patyczkiem. Musiała być wychowywana w domu z ludźmi. Znaleziona w Kliniskach. Matylda ma ok. 6 lat, posiwiałą brodę ale jest pełna wigoru i wdzięku psiego. Przed nią jeszcze kilka wspaniałych lat życia..... tylko gdzie ?

Się narobiło :)

     W dniu wczorajszym szczęście uśmiechnęło się do naszego chudzielca Pepera, który swój dom otrzymał w Kołobrzegu. Rodzina zachwyciła się jego niepowtarzalną urodą.Przed świętami dom otrzymała dzeta. Domy tymczasowe otrzymali dziś Sali ( pojechała do miejscowości pod Szczecinem) i Alfi, który trafił do DT naszego kolegi z TOZ Tomka. Zostały w Bialuniu trzy psiaki. Staruszka Matylda, pękaty Groszek i gibki Remi. Trzymajcie kciuki za nich, niech szczęście tez się uśmiechnie do nieszczęśników na łańcuchach.

Goście, goście

         W minione święta gościliśmy naszych przyjaciół z Warszawy, obecnych rodziców Basi-Mesi. Po niedzielnym śniadanku udaliśmy się wszyscy nad nasze przepiękne acz chłodnawe morze. Uciecha dla Mesi była to przeogromna gdyż piesek ten uwielbia wodne uciechy. Nie bacząc na chłodny i dość porywisty wiatr sunia używała naszej solanki do woli.Biedny luzik krótkonogi nie miał szans przy jak dla niego przeogromnej Mesi. Jej wzrost go nie zniechęcał do okazywania gorącego uczucia jakim zapałał. Wszyscy doskonale się bawiliśmy. Zajodowane psiaki po powrocie legły pokotem gdzie popadło. Mesia tradycyjnie wykopała pod schodami tarasu dół chłodzący. Aby zwiększyć szanse Luzika  u  Mesialinki przyozdobiłam go przepięknymi spineczkami. Podobało mu się i wybrance jego serca też :)
 




Jak za dawnych czasów

   

wtorek, 26 kwietnia 2011

KITA - Pożegnanie

    Dziś rozstaliśmy się z naszą kocicą, która przeżyła obok nas 15 długich i spokojnych lat. Trafiła do naszego domu jako trzymiesięczna szalona, pełna życia koteczka. Otrzymałam ją od mojej koleżanki Ani. To był mój pierwszy zwierz, którym musiałam opiekować się samodzielnie. Zwierz na dorosłe i odpowiedzialne życie. W kotach zawsze pasjonowało mnie to, że są tak niezależne. Kita była bardzo niezależna. Rzadko pozwalała się głaskać, nie przychodziła na kolana zawsze chodziła własnymi drogami. Jednak gdy stawała się starsza jej charakter łagodniał a nasze kontakty były coraz częstsze. Siedem lat swego życia spędziła jako kot niewychodzący. Gdy przeprowadzaliśmy się do innego domu bałam się jak przystosuje się do nowego życia. Doskonale dała sobie radę. Nie odchodziła daleko, nigdy nie przeszła na druga stronę ulicy dzięki temu nie zginęła pod kołami samochodu.Nie była kotem wymagającym, zbyt kapryśnym, niszczącym lub brudzącym. Po prostu kot idealny. Staraliśmy się wszyscy uszanować jej indywidualizm a ona odwdzięczała się nam nie narzucaniem swego towarzystwa. Zawsze wiedziała czego chce. Nie tolerowała innych kotów. Wszystkie tymczasowe kocie znajdy obchodziła szerokim łukiem. Bla najprawdziwszym kocim samotnikiem. Psów się nie bała i doskonale radziła sobie z próbami zaczepek z ich strony. Nie miała problemu aby spać wraz z jakimś psiakiem na jednej kanapie. Zachorowała na nowotwór trzustki, który wyniszczył ja tak bardzo, że w ostatnich dniach z ledwością się poruszała. Gasła z godziny na godzinę. Kita patrzyła jak się starzeję, jak dorastają moje dzieci, jak zmienia się nasze życie. Była świadkiem wszystkich wydarzeń jakie maiły miejsce przez ostatnie piętnaście lat. To szmat czasu. Niemal każdy dzień zaczynałam od jej nakarmienia, bo rano stała przy lodówce czekając na porcję smakowitej karmy. Nigdy jej nie zapomnimy. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Trzy miesiące temu

sobota, 23 kwietnia 2011

A już było tak dobrze

   Tak się ostatnie dzieję, że gdy uda się nam wyciągnąć jakieś psiaki z Białunia to zaraz na ich miejsce trafiają następne i to w zastraszającym tempie. Wczoraj swoje miejsce na ziemi dostały trzy kolejne, wcześniej trafił jeden. Na dziś w Białuniu jest sześć psów.
Przywiązany do drzewa przy gimnazjum nr 1 Peper . Cudowny, pełen energii młody wychudzony pies.

Mieszaniec labradora , spokojna i miła sunia Sali.Jest nieduża i bardzo zrównoważona.Znaleziona w Przemoczu lub Podańsku.

Pulpet, krótkonogi Groszek. Troszkę przytyty ale bardzo sympatyczny.Podjęty na ul. Lipowej



 Rudzielec Remi spacerujący po Modrzewiu



czwartek, 21 kwietnia 2011

Laki



    Laki to czteromiesięczny szczeniak, mieszaniec wilka z labradorem ( tak przypuszczam). Udał się nam umieścić go w domu tymczasowym u Ingi, której już brakowało włochatego podopiecznego. Psiak ma potencjał, urośnie dużutki. Jest przemiły . Bawi się zabawkami, ma zabójczy apetyt, nauczył się chodzić po schodach. Kupa śmiechu.

Święta

     Kolejne święta Wielkiej Nocy przed nami. Składamy sobie życzenia, wierząc w ich spełnienie, przyjmujemy je z ufnością że są szczere. Nie lubię tych świąt bo od dwudziestu jeden lat kojarzą mi się z bardzo smutnym wydarzeniem w moim życiu. Cokolwiek jednak by nas nie dotknęło święta nadejdą i trwać będą.
     Jezus co roku umiera za nas na krzyżu, Umiera za nas ludzi a nie za zwierzęta. One nie grzeszą, Nie czynią nic złego, nie planują zemsty nie knują one nie zdradzają. Bóg nie musi im niczego wybaczać, za to jeśli chodzi o nas do wybaczenia jest wiele. Śmierć Jezusa na krzyżu i jej rok roczne celebrowanie to ( moim zdaniem) taka furtka do popełniania złych uczynków. Za rok znów powiesimy Syna bożego na krzyżu, popatrzymy w skupieniu na jego mękę i pomyślimy- mam czystą kartę, mogę robić wszystką ON mi znów wybaczy. Kochany jet ten Jezus. Cudowna jego cierpliwość.
    Dziękuję Wszystkim, za życzenia świąteczne. Dziękuję za kibicowanie naszym poczynaniom. Życzę światu, znajomym, przyjaciołom i wszystkim czytelnikom Pogody Ducha, miłości w sercu do wszelkiego stworzenia, szacunku do siebie ( od tego mały kroczek do szacunku dla reszty spraw, rzeczy, ludzi i zwierząt), zdrowia i sił do pracy jakkolwiek byłaby ona prosta. Nie bójcie się zmieniać świata to jest na prawdę proste.

Wiosene porządki

      Wczoraj była środa i jak zwykle w tym dniu tygodnia wypada pójść z psami na spacer. Tym razem towarzyszył nam jeden z panów zamieszkujących przytulisko. Dla Alfiego był to pierwszy spacer na smyczy. Pogoda dopisała. Na ten dzień zaplanowałyśmy tez porządki w budach. Zgrabiłyśmy słomę spod podestów, posprzątałyśmy trochę w budach, pomyłyśmy miski. W porządkach pomógł na kolejny pan. Jako, że Junga jedzie dziś do nowego domku w Drawsku Pomorskim Alina zabrała ja do siebie na jedną noc. Z nowymi właścicielami spotykamy się w Chociwelu.
      We wtorek rano tez byłyśmy w przytulisku. Tak się złożyło, że żegnałyśmy psy, które odjeżdżały do Białogardu. Było trochę łez i lekkie pogryzienie - to od Staruszka na pożegnanie. Nie mam mu za złe, był przerażony :(
     Zastałyśmy też  w klatce malutką niespodziankę






       Zabrałyśmy sunię bo moja koleżanka  Maruda zgodziła się ofiarować jej dom tymczasowy w Szczecinie. Jacky została wykapana i zaszczepiona. Spędziła w moim domu jeden dzień i noc. Rozrzewniłam się. Jest cudownym maluchem z bokobrodami.

Kiciuś MILI


       W pobliżu miejsca zamieszkania Aliny ktoś podrzucił kociego maluszka. Alina nie mogła pozwolić aby zwierzowi coś się stało i za zgodą mamy zatrzymała kotka na jedną noc. Znalazła tez dla niego dom tymczasowy. Mili pojechał  do Szczecina we wtorek. Przekazanie kota nastąpiło na pasch na przeciwko KFC . Śmiesznie to wyglądało - dwie kobitki z torbą do przenoszenia kotów  na wysepce między ulicami, obie w ciemnych okularach. Do nich podchodzi dwóch młodzieńców.  Jedna sięga ręką do torb i wyciąga włochate , wąsate coś. Jeden z mężczyzn przytula żyjątko i cała czwórka cieszy się jak by świat cały właśnie uratowali :) Misja wykonana !

środa, 20 kwietnia 2011

Alfi

 Przepięknej urody 10 miesięczny szczeniak. Dziś po raz pierwszy wyszedł na spacer. Chłopak kompletnie nie potrafił chodzić na smyczy. Na początku trochę go niosłam, później trochę ciągnęłam aż wreszcie zrozumiał o co w tym chodzi. Bardzo mu się podobało. Zero agresji w stosunku do innych psiaków. Przepiękny puchaty przyjaciel na lata.



poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Oferta adopcyjna Dżety


 1. IMIĘ: Dżeta
 2. PŁEĆ: suczka
 3. RASA: mieszaniec owczarka niemieckiego
 4. WIELKOŚĆ : średnia
 5. UMASZCZENIE: Szaro czarnrna
 6. WIEK: ok. 1 roku
 7. STAN ZDROWIA:bardzo dobry .
 8.KASTRACJA/STERYLIZACJA:nie
9. UPODOBANIA I NAWYKI : Dżeta to młoda spokojna sunia, odrobinę przestraszona warunkami w jakich na tą chwilę przyszło jej żyć. Przyczepiona łańcuchem do budy z utęsknieniem czeka na przyjazd wolontariuszy, którzy wyprowadza ją na spacer. Towarzystwo ludzi uwielbia, toleruje samce i duże suki, nie potrafi się powstrzymać przed obszczekiwaniem małych suń. Na smyczy potrafi chodzić a idąc popiskuje ( juz coraz mniej) jak by się chciała pożalić na swój los. Łasi się do kolan opiekuna a podczas głaskania kładzie się na plecy z ufnością pokazując brzuch. Toleruje wszelkie zabiegi pielęgnacyjne. Ma ogromny potencjał co do możliwości nauki komend. Kocha dzieci. Na smyczy nie ciągnie i zachowuje się bardzo poprawnie. Jeśli przypadła Ci do gustu, nie zwlekaj i zadzwoń

sobota, 16 kwietnia 2011

JUNGA






1. IMIĘ: Junga
 2. PŁEĆ: suczka
 3. RASA: mieszaniec owczarka niemieckiego
 4. WIELKOŚĆ : duża
 5. UMASZCZENIE: czarno brązowe
 6. WIEK: ok. 1 roku
 7. STAN ZDROWIA:bardzo dobry
8. KASTRACJA/STERYLIZACJA:nie
9. UPODOBANIA I NAWYKI : Junga wybrała się na przechadzkę, po której nie trafiła do domu. Podjął ją patrol straży miejskiej i zawiózł do przytuliska pod Goleniowem. Na spacerze sunia dal się nam poznać jako bardzo spokojny psiak. Jest zrównoważona, bez cienia agresji, zarówno do ludzi jak i do zwierząt. Jej zachowanie wskazuje, że była karcona. Za co można bić takiego pieska ? Junga spokojnie kroczy przy opiekunie, nie ciągnie i nie szarpie się na smyczy. Z lubością poddaje się pieszczotom. Podczas głaskania jest jak zaczarowana, nie rusza się aby ta chwila szczęścia mogła trwać jak najdłużej. Jest w doskonałej formie, jej sierść lśni w promieniach słońca a przepiękne oczy patrzą ze smutkiem za utraconym domem. Jeśli pokochasz naszą podopieczna - zadzwoń

piątek, 15 kwietnia 2011

Konferencja w Zgierzu

 Przepraszam Was za te epistoły na blogu ale muszę zamieszczać takie info. Niech Goleniów się dowie,że gdzieś tam jest cywilizacja, że można, że wystarczy dobra wola, że można wziąć przykład i zapytać o radę.

„Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” . To zapis ze Światowej Deklaracji Praw Zwierząt, powstałej w Paryżu w 1978 roku. A jak wygląda psia rzeczywistość w kraju nad Wisłą? Szacunkowe dane statystyczne podają, że w Polsce żyje od 8 do 10 mln bezdomnych zwierząt. Niewysterylizowana suka i jej partnerzy są w stanie w ciągu sześciu lat spłodzić 67000 potomków!

Podczas konferencji pod hasłem „ Zadania samorządu w zakresie ochrony zwierząt w świetle obowiązujących przepisów i proponowanych zmian ustawowych”, zorganizowanej przez poseł Agnieszkę Hanajczyk i Starostę Zgierskiego Krzysztofa Kozaneckiego dyskutowano o tym, jak odmienić los bezdomnych, pokrzywdzonych często maltretowanych stworzeń.
 - Przeważająca część schronisk prowadzi działalność gospodarczą. Jest więc to biznes nastawiony na czerpanie zysków – podkreśla Krystyna Sroczyńska z Fundacji dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych „Emir”. - Zwierzęta trafiające do takich schronisk są pozbawione nie tylko opieki weterynaryjnej, ale też bardzo często trzymane w strasznych warunkach, głodzone lub nawet celowo zabijane, po to by zrobić miejsce nowym. Nagminne jest, że gminy zobligowane prawnie do zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom płacą za odłowione na swoim terenie psy czy koty, umieszczają je w schroniskach oddalonych najczęściej o dziesiątki kilometrów i nie mają wiedzy, co dalej dzieje się z tymi stworzeniami. My jako fundacja wiemy, jak wyglądają schroniska, które zamiast dawać faktyczne schronienie są miejscem masowej eksterminacji zwierząt. Walczymy z ich założycielami w sądach i coraz częściej wygrywamy.

- Proszę sobie wyobrazić, jaka jest skala problemu, skoro w samym województwie łódzkim odławianych jest kilkanaście tysięcy psów rocznie, a jedno ze schronisk w Łodzi ma podpisane  umowy z 98 gminami na zapewnienie opieki tym zwierzętom – mówi Katarzyna Śliwa-Łobacz z „Emira”. - To „schronisko” zarabia na tym, że statystycznie gmina licząca 40 tys. mieszkańców wydaje rocznie średnio 200 tys. zł na pozbycie się problemu bezdomności zwierząt.

Na szczęście są kroki, które można podjąć, by polskie schroniska faktycznie były bezpiecznym miejscem, gdzie bezdomne zwierzę znajdzie pomoc i opiekę. Zgromadzeni na konferencji samorządowcy, posłowie, przedstawiciele Straży dla Zwierząt i organizacji non-profit działających na rzecz ochrony czworonogów wskazali zmiany, które trzeba wprowadzić w życie.

Konieczne są:
ujednolicony, ogólnopolski system oznakowania zwierząt (poprzez czipowanie lub tatłowanie),
efektywne, przestrzegane prawo surowo karzące za znęcanie się nad zwierzętami,
obligatoryjne sterylizowanie bezdomnych suk,
program tworzenia tzw. „kocich gniazd”,
program mający na celu zwiększenie wskaźnika adopcji tych zwierząt,
likwidacja nielegalnych hodowli.

Znakomitym rozwiązaniem jest zakładanie przez gminy własnych, niewielkich schronisk. Wielkie wrażenie na zebranych zrobiło wystąpienie burmistrza Szczecinka Jerzego Hardie-Douglasa (woj. zachodniopomorskie), który w 2009 roku doprowadził do budowy takiego miejsca w swojej gminie. 100 psów i 10 kotów żyje tam w bardzo godnych warunkach. W opiekę nad zwierzętami zaangażowani są oprócz pracowników także liczni wolontariusze, więźniowie oraz uczniowie Technikum Weterynaryjnego. Dzięki wysiłkom ludzi dobrej woli i operatywności kierownictwa schroniska, co roku udaje się znaleźć nowy dom dla 180 psów i 80 kotów. Chociaż gmina ponosi wysokie koszty utrzymania przytułku, bo aż 660 tys. zł rocznie, to ma pewność, że panuje nad rozrostem populacji bezdomnych zwierząt na swoim terenie i chroni mieszkańców przed zagrożeniem ze strony bezpańskich, często agresywnych psów. .....
Artykuł pochodzi ze strony
http://www.wirtualnyzgierz.pl/aktualnosci/1238

Ratunek dla Hadara

     Jutro ( sobota) Hadar zostanie przewieziony pod Gorzów Wielkopolski. Tego heroicznego czynu dokonają moje dwie koleżanki z TOZ Agnieszka i Justyna. Ta pierwsza miała kilka naszych szczeniaków na tymczasie. Stała się ' mamą' jednego z nich- Elwirki. Druga - Justyś wyratowała z Białunia ( dzięki swoim kontaktom i miłości do tej rasy) parę hasiorów. W całą zadymę z Hadarem jest też zaangażowana Małgocha, która nawiązała kontakt z Fundacją ratującą malamuty. Jedno psie życie a tylu ludzi pragnie je ratować. Dla tylu ludzi jest ono cenne i warte poświęcenia - czy my jesteśmy normalni ? Czy może ten cholerny świat ku upadkowi zmierza skoro głuchy jest na szczekanie i miauczenie o pomoc. Kolejne zaoszczędzone dla miasta 430 zł .
Dziękuję dziewczynom za pomoc, gdyby nie one zapewne z mężem musiałabym jechać :)

Fundacja Czarny Kot

    Chciałabym Was poinformować , że na naszym terenie rozpoczęła działalność ( pełna parą)  Fundacja Czarny Kot zajmująca się szeroko pojętą pomocą dla bezdomnych kociaków. Jestem niezmiernie uradowana z tego powodu, nareszcie jest jeszcze ktoś kto pomaga zwierzakom. Jestem przekonana, że dzięki temu ubędzie mi pracy :) Zapraszam Was na przepiękną stronę fundacji  http://www.fundacjaczarnykot.pl
   W razie gdy spotkacie na swej drodze potrzebującego kociaka można do nich napisać, zadzwonić. Świetny pomysł, fantastyczna inicjatywa.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Przytulisko - kolejna odsłona

             
Zalegające odchody


Dodaj napis




W budach brakuje słomy



Monster przywiązany do płotu     




        Czym jest twór, który utworzono przed laty w Białuniu trudno powiedzieć. Ani to schronisko ani przytulisko. Obiekt nie spełnia podstawowych norm weterynaryjnych. Urzędnicy od tego miejsca odwracają głowy i z niechęcią myślą o wprowadzeniu nawet najdrobniejszych zmian w celu polepszenia warunków bytowania zwierząt. To wiązało by się z zaangażowaniem, dodatkową pracą, dokumentami, załatwianiem, chodzeniem, a na to czasu brakuje. Nie dziwi mnie taka postawa. W naszym magistracie nie ma " komórki" która zajmuje się zwierzęcą sprawą. Kiedyś, poprzednie władze zrzuciły to na SM i Ochronę Środowiska, które to jednostki mają już zdecydowanie dość na głowach. Niefrasobliwi właściciele psów, którzy zapomną o swym przyjacielu, zagubią go lub zwyczajnie porzucą kompletnie nie zdają sobie sprawy do jakiego " raju" trafiają ich pupile. Moi Państwo Białuń to nie sanatorium. Wasz przyjaciel trafia do budy, w której już nie ma słomy ( bo zwyczajnie nie ma jej kto przywieźć, moje źródełko już wyschło), gdzie psie odchody sprzątane są od święta, na podwieczorek czworonogi otrzymują chleb namaczany w wodzie, miski nie są nigdy myte a woda nalewana  nich jest raz, dwa razy dziennie. Panowie bezdomni starają się jak potrafią ale de facto nikt nad ich staraniami kontroli nie sprawuje. Po co psy przetrzymywane są w tym miejscu? Odpowiedź jest jasna - po to aby nie wałęsały się po ulicach i nie stanowiły zagrożenia dla ludzi. Tak rozumie nasze miasto zapis w ustawie o ochronie zwierząt i tak go realizuje. Utrzymanie tego stanu rzeczy nie jest zbyt kosztowne. Bezdomni nie otrzymują gratyfikacji za " opiekę", karma.... najmniejszy koszt, opieka weterynaryjna ( dokąd ja się nie pojawiłam polegała tylko na zaczipowaniu i zaszczepieniu przeciw wściekliźnie).
     Obecnie zwierzęta poddawane są zabiegom ( np. nastawiania łap) pod warunkiem, że zabiorę je do domu tymczasowego ( po zabiegu nie mogą powrócić do takich warunków), psy do trzeciego miesiąca życia są szczepione na nosówkę i parwowirozę, zwierzęta wywożone za granicę otrzymują szczepienia dodatkowe i paszporty, zwierzęta przebywające w domach tymczasowych na terenie Goleniowa  ( w niektórych przypadkach) są leczone na koszt miasta. Najzabawniejsze jest to, że pieniądze na te wszystkie rzeczy pochodzą z podatków od posiadania psa. Na wywóz do Białogardu również. Jestem za znakowaniem psów, jestem za opodatkowaniem właścicieli psów- sprzeciwiam się ciągłemu powtarzaniu , że na nic nie ma kasy. Z podatku od posiadania psów do budżetu miasta trafia ok. 75 tysięcy złotych, plus mandaty za nie sprzątanie nieczystości, mandaty za niedopilnowanie czworonoga, który uciekł i trafił do Białunia.
  Zapytana urzędniczka w magistracie - na co przeznaczony jest podatek od posiadania psów ? Odpowiedziała- na sprzątanie po psach ( to po co mam po nim sprzątać skoro płaciłam podatek?), utrzymanie wybiegów- na czym ono polega ? Jeśli sama nie zgłoszę, że kosz na wybiegu przy Andersa jest pełen to nikt go nie opróżnia, wybiegi nie są systematyczne sprzątane, na utrzymanie przytuliska ( jakie utrzymanie ?)