INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

poniedziałek, 29 lipca 2013

Bandi odszedł

  dzisiejszej nocy. Od środy chorował na nieznaną i nierozpoznaną chorobę. Stracił władzę we wszystkich kończynach. Jadł jednak i pił. Wczoraj zbudowaliśmy mu daszek aby nie padał na niego deszcz, wyczesałyśmy go z Eweliną, wygłaskałyśmy. Nie mam pojęcia czy był zadowolony. Nigdy nie pozwolił się dotknąć , pogłaskać. Taki miał już charakter. Szczekał jak nas widział merdając przy tym ogonkiem.
Żegnam cię piesku ..............................


Trudne wybory

      zawsze jestem daleka od snucia intryg, narzekania, jątrzenia, spiskowania i rozpowszechniania poprzez fejsa lub bloga informacji dramatycznych. Chronić ma to prywatność ( a do tego mają prawo nawet najgorsi z najgorszych) osób uwikłanych w wydarzenia, których świadkiem przyszło mi się stać z mojego wyboru lub mimo woli. Niczemu zaś nie posłuży nadmierne rozdmuchanie spraw. Przeszłości już nikt nie zmieni.
Ma teraz jednak zagwozdkę. Rzecz dotyczy sprawy wielkiej wagi i powagi. Choć dotknęła mnie osobiście i to do kości żywej , ma wpływ przyszłość wielu ludzi i zwierząt.
Czekaj mnie i innych podjęcie ważnych decyzji, osądzenie rzeczy, które w ostatnich dniach miały miejsce .
Człowiek do którego sukcesywnie, aczkolwiek z oporem, traciłam zaufanie dzisiaj dał wyraz swojej moralności i etyce a raczej ich braku.
Mogłam się tego spodziewać, wielokrotnie swoją postawą dawał wyraz podejścia jakie ma do spraw, które nas wiązały. Utrudniania związane z brakiem dokonywania wyborów sprawiały, że mimo licznych wątpliwości nadal nasze kontakty wyglądały poprawnie. Dużo dobrej woli było w tym z mojej strony.
Proces został już zapoczątkowany kilka miesięcy temu, kiedy to unikałam styczności. Każdy popełnia błędy , ale nie tyle. 
Estymą się cieszy wielką wśród ludzi ale tylko z pewnego kręgu. Mniema, że ma prawo mówić iż przez lata pracy zdobył doświadczenie i " markę" , że ludzie go szanują . Jak bardzo się myli .....................................

piątek, 26 lipca 2013

Więź nierozerwalna

     To szaleństwo tak się obnażyć ale widzę w tym cel i mam nadzieję , że to co napiszę otworzy choć kilku ludziom oczy. Moje wyobrażenie o " układzie " między psem a jego opiekunem znacznie się zapewne różni od tych jakie maja inni ludzie. Często zastanawiam się dlaczego ludzie mogą, potrafią i czynią to - porzucają swojego psa. Wiem już chyba dlaczego tak się dzieje. Nigdy między nimi nie powstała więź na tyle silna aby człowiek zechciał mimo przeszkód pozostać z przyjacielem. Ich relacje zawsze były płytkie i powierzchowne, nie miały znaczenia dla opiekuna.
Mam wielu znajomych psiarzy, opowiadamy sobie historie z życia z psem. Wielu zachowuje się podobnie - wszyscy zgodnie twierdzą, że psa nigdy by nie oddali . Ja im wierzę.
....gdy patrzę w oczy mojej suki widzę głębię i mądrość jej spojrzenia. Nie jest ona moim dzieckiem ale rozumiemy się bez słów. Ona wie czego od niej oczekuję i ja wiem czego ona pragnie dla siebie w danym momencie. Gdy dotykam jej sierści staram się zrobić to niezwykle czule, myślę wówczas o tym jak bardzo ją kocham. Często obejmuję ją z góry rękoma i przytulam się prawie całym ciałem. Nasze serca biją razem. Głaszcze ją po brzuchu , po jej tłustych cycuchach ...  mówię cicho dobra suka. Każda pieszczota nie trwa zbyt długo, nie chcę być namolna. Znam zapach jej stóp. Przednie pachną inaczej, tylne bardziej inaczej. Skóra pod pachami też ma swój specyficzny zapach, na karku. Każdy kawałek jej ciała jest inny, wyjątkowy, niepowtarzalny. Gdy leży na plecach z rozciągniętymi w górę przednimi łapami całuję jej brzuch, oglądam malutką bliznę po sterylizacji, dotykam miejsca w którym kiedyś była pępowina. Czyszczę jej uszy bo ma zwłaszcza z lewym ciągły problem. Czeszę gdy linieje. Ona tego nie lubi , więc staram się to zrobić szybko. Jej sierść się zmienia zależnie od pory roku i z upływem czasu. Gdy nadchodzi lato nos staje się ciemniejszy, zimą przybiera jaśniejszą barwę i widać na niem piegi :)  Na każdym spacerze prowadzę obserwację jej odchodów. Sprawdzam ilość i konsystencję - one częstokroć są objawem choroby. Są ważne dla psów i dla opiekuna.
Wiem jaki ma nastrój, na co ma ochotę, jestem jej przywódcą i opiekunką. Odpowiada jej taki układ , o nic nie musi się martwić. Czasem na nią krzyknę, bo szczeka niepotrzebnie , każę się jej przesunąć bo z upodobaniem wybiera sobie takie miejsca, przez które trzeba przejść dziesiątki razy. Wszystko z tych miejsc widać , a ona lubi wiedzieć czy czasem coś nie skapnie do jedzenia nieoczekiwanie i przypadkiem..
Musze ją zapamiętać, jej wygląd,  zapach i zatrzymać te wszystkie doznania głęboko w sercu na zawsze.
Tylko śmierć jest w stanie rozerwać to co nas połączyło przez te wszystkie lata. Jest jedynym powodem do rozstania.
Jeśli ktoś pozna swoje zwierzę w taki sposób jak ja to nie ma takiej mocy na tym świecie aby znaleźć w sobie siłę na dobrowolne i rozmyślne rozstanie. Nie ma takiej mocy..........................



poniedziałek, 22 lipca 2013

Na dokładkę - YOGA

  w czwartek SM do mojego domu przywiozła kolejne maleństwo. Przeurocza sunia Yoga zdobyła nasze serca. Malutka doskonale daje sobie radę w dorosłym świecie. zaaklimatyzowała się szybko i dokazuje razem z Poziomkami . nie potrzebuje telewizora . 







środa, 17 lipca 2013

Tri, Sza, Rumi

  Do naszego nowego Dt trafiły trzy kotki z Przytula. Małe są gotowe do adopcji . czekamy na Wasze oferty :)




Koty z Mickiewicza

  Poszukujemy pilnie domów dla czeredy kociaków zamieszkujących szopkę przy jednym z bloków na ul. Mickiewicza. Maluchy są zapchlone , część z nich choruje na koci katar. Właśnie zaczynamy leczenie. W tym tygodniu trzy dorosłe kocice zostaną poddane zabiegom sterylizacji. Proszę o domy dla kociaków. Tam ich szanse na radosne i bezpieczne życie są nikle.






Po i Ziomka

    Na spacerze w lesie otrzymały swoje imiona. To była ich pierwsza przechadzka na smyczach. Szybko skojarzyły, że zdecydowanie lepiej iść przodem niż być ciągnięta za pomocą jakiegoś sznurka. bez obaw krew się nie lala ani nikt się nie dusił. Potrzebowały dziewczyny odrobinę perswazji i cierpliwości. Teraz dają sobie doskonale radę bo kumate są bestie. Mój dom znów rozbrzmiewa tupotem małych stóp. Po kilku dniach nauczyły się chodzić po schodach i pełno ich wszędzie. Już wyraźnie widać różnice w charakterach, temperamenty maja podobne. Mniej siusiają w domu i raczej w łazience na płytki co jest wielka ulga przy drewnianych podłogach.. Częściej załatwiają swoje potrzeby na dworze. po prostu dorastają.
Uwielbiają pieszczoty. Gdy tylko wyciągam do nich dłonie kładą się na plecach i dają dotykać swoje nabrzmiałe od jedzonka brzuszki. Wiją się przy tym jak małe robaczki. Już samodzielnie wychodzą na podwórko i baraszkują w trawie . Przez to, ze są tak małe musiałam zabezpieczyć płot siatką ogrodniczą aby nie przelazły na ulicę. Teraz jestem dużo spokojniejsza. Pragnę dla nich opiekunów idealnych. Wysyłam więc dobrą energię w świat.







PO

Ziomka

niedziela, 14 lipca 2013

O Kapitanie

  Jak niesamowite postępy w tresurze można osiągnąć byłam świadkiem na wczorajszym spacerze. Rzecz będzie o Kapitanie, psie bez oka, niegdyś naszym podopiecznym, którego adoptowała Pani Halinka. Kapitan ze względu na swoja przypadłość stwarzał wrażenie psa agresywnego. Potrafił rzucać się na ludzi, psów nie cierpiał chronicznie. Zdeterminowana kobieta zgłosiła się do nas po radę. Wspominała o tym, że jeśli będzie gorzej to go może oddać. Pożyczyłam jej książkę, poleciłam znajoma behawiorystkę. Było coraz lepiej. Pani Halina postanowiła jednak pójść na całość i zapisała się na szkolenie z posłuszeństwa. Efekty jej pracy było widać gołym okiem. Pies bardzo był skupiony na swojej opiekunce. Od czasu do czasu zapominał się a Pani Halina gdy tylko zbliżały się do nich inne psy była poddenerwowana bojąc się o reakcję Kapitana. Mijały miesiące, już rok Kapitan grzeje dupsko na kanapie w przytulnym mieszkanku swojej Pani. Spotykamy ich na spacerach w lesie jak łazimy z naszym stadem, które wykazuje różny skład ilościowy i płciowy. W środę  byłyśmy w lesie z Parysem, Korbą, Sonią, Zulą i napatoczyłyśmy się na Kapitana, który swobodnie , bez smyczy biegał przy Pani Halince. Parys , niezwykle ciekawski pies natychmiast podbiegł do kolegi . Zamarliśmy wszyscy i..... nic się nie stało. Kapitan nawet nie zaburczał, przywitał się, powąchał i rozeszli się chłopaki. Była tam też suczka Tina więc sposobność do awantury większa mogłoby się zdawać. Pani Halinka niezwykle dumna była a radość jaka od niej emanowała rozświetlała leśna dróżkę.
Więź jaka powstała między nimi jest efektem miłości, determinacji i konsekwentnej pracy, gotowości do poświęceń dla dobra przyjaciela. Niesamowite było obserwowanie jak razem dochodzą do punktu , w którym obecnie się znajdują.
Można osiągnąć z psem wiele , potrzeba jednak chcieć :) 






poniedziałek, 8 lipca 2013

Powroty

  lobię je i jednocześnie nienawidzę. Po domu ( pomimo usilnych starań syna ) walają się kłęby kurzu, chata ma pachnie obcością a pościel choć wydawała się pozostać świeżą  przed wyjazdem tylko do pralki się nadawała. Kilka prań za mną, lifting domu i trawnika. Kocham mój dom, lubię go pielęgnować.
Trudno jest zachować ład przy ( obecnie) sześciu psach w domu. Na szczęście kot mój większość dnia i nocy spędza po za domem.
Człek wyjedzie się odprężyć i wraca w kierat zajęć, które z radością porzucił. Zajęć rzecz jasna jest więcej i co niemiara.
Trzy szczenięta : Salsa, Po, Ziomka - siostry znalezione wczoraj przy stawie za Biblioteką Miejską, Luzik, Sonia i rzecz jasna Gandzia.Moja wesoła gromadka . dzisiaj Wszystkie szczeniaki zabraliśmy do lasu na długi spacer. Maluchy muszą obyć się ze smyczą i obrożami. Dały wszystkie radę. Teraz śpią i mam nadzieję, że noc będzie też spokojna jak wieczór :)
Przedstawiam wam moje nowe nabytki 


Po i Ziomka

Po

Ziomka

Salsa

Placek Salsa



  Salsa wraz z mamą wyszła z lasu i postanowiła zamieszkać u jednego Pana w szopie. Pan zadzwonił do nas. Ewelina pojechała i zapakowała psią porzuconą ( teraz to wiemy na bank) rodzinkę.  Kaja ( mama Salsy) niestety miał ropomacicze i trzeba było psinki rozdzielić. Salsa zamieszkała na chwilę u Eweliny a Kaja pozostała u Marzeny. Dzis została przeprowadzona operacja Kai . Nie obyło się bez komplikacji. Kaja ma słabą krzepliwość krwi. Musiała powtórnie trafić do lecznicy w celu podania kroplówki i wzmocnienia opatrunków. Teraz już wszystko gra. Salsa na początku przestraszona i nieokrzesana poznaje na czym polega życie w ludzkim stadzie i doprawdy uczy się szybko. Nie piszczy na spacerze, idzie ładnie na smyczy. Po obcięciu pazurków nie drapie już tak bardzo. Nie za często poszukuje wsparcia w człowieku. zwyczajnie radzi sobie jak na szczenię przystało. Nie należę do ludzi nadmiernie rozczulających się . Daję psiakom szansę pozostania psami i radzenia sobie na miarę ich możliwości.  Miło patrzeć jak rozkwitają i wyrastają na psy pewne siebie i niezależne. mam nadzieję, że moje podopieczne takie właśnie będą.

środa, 3 lipca 2013

PILNE - Mała Salsa szuka domku

   Ja na urlopie a tu życie się toczy. Szczenię z mamą trafiło do naszego domu tymczasowego. Z powodu choroby mamy sunia musi znaleźć inny dom tymczasowy lub najlepiej stały. Historia ich losów jest smutna i dość zawiła. Apeluję z daleka o pomoc, o chwilowe poczucie bezpieczeństwa o ratunek dla psiej rodziny. Kontakt w sprawie Ewelina 691443921