Kolejna śmierć w Przytulu. Miałam nadzieję, że nie nadejdą te śmierci tak szybko, że wirus nas nie doścignie. Myliłam się . Odszedł Forest, pies o cudownym usposobieniu, kochający ludzi i inne zwierzęta. Dwa tygodnie temu odchorowywał u mnie jakąś infekcje. Dzielnie opiekował się nim mój mąż..Nic nie wskazywało, ze odejdzie. Niestety pojawił się w Przytulisku agresywny wirus parwowirozy. 24 godziny i psa nie ma. Mercedes też tak szybko odeszła.
Co możemy zrobić . Niewiele. posypaliśmy jego kojec wapnem gaszonym, przekopaliśmy na głębokość szpadla , polaliśmy roztworem halamidu. Będziemy czekać.
W takich przypadkach zadajemy sobie pytania, na które nie możemy znaleźć odpowiedzi. Skąd przyszedł wirus, kto go przywlókł , gdzie doszło do zakażenia, ile jeszcze psów zachoruje, czy przeżyją ?
To sprytny drań, nie ma jak go przechytrzyć.
Winny jest człowiek, który nie zaszczepił psów wówczas jak były szczeniętami. Już pierwsze szczepienie potrafi je ochronić w przyszłości przeciw parwo.
Śmierć spowodowana tym wirusem jest straszna. Pies wymiotuje na początku wodą , którą pije ( niektóre przestają pić ) , przestaje jeść. Później pokazują się krwawe wymioty i krwawa biegunka. To rozkładają się kosmki w jelicie cienkim. Psa strasznie boli brzuch. Pojawia się gorączka. Psy są osowiałe, chudną bardzo szybko, tracą siły. Umierają z odwodnienia.
W jednej kupie psa jest tyle wirusów, że może się od nich zarazić pawie milion psów , wirus w temperaturze pokojowej przetrwa 6 miesięcy. Starsze psy potrafią przejść tę chorobę bezobjawowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz