strasznie dużo czasu zajęło mi dojście do tego wniosku. Oczywiście do tej to pory byłam naiwna i bardzo głupiutka . Łudziłam się ... na próżno.
Oprzytomnienie przyszło po pewnej rozmowie telefonicznej.
Władze naszego miasta traktują naszą organizację jak maszynkę do oszczędzania pieniędzy na wywozie psów do schroniska.
Nie liczą się z naszym zdaniem na większość tematów dotyczących utrzymania zwierząt, wydawania zwierząt do adopcji, odbierania zwierząt opiekunom, ponownego przejmowania psów od ludzi, którzy je adoptowali, przejmowania psów od osób, które z opieką już sobie nie radzą na czym cierpią obie strony.
W kwestii nowej wiaty ( jakże przecudnej zdaniem niektórych) dla psów odbyło się kilka spotkań z władzą . Byli na tych spotkaniach lekarze wet, bywałam ja, bywał przedstawiciel SM. Spisywano uwagi dotyczące jak ma ona wyglądać ( nigdy jednak nie padły słowa o wielkości kojców , ja przyjęłam , ze pozostaną one takiej samej wielkości jak w starym Pzrytulu ( myliłam się i tu zawaliłam konkretnie ) , zgadzaliśmy się co do ich ilości. )
Odnosiłam wrażenie ( jak bardzo mylne) , że mnie słuchano .
Podłożem miał być piasek, cztery kojce dla kopaczy miały być wyłożone płytami chodnikowymi - wykonawca zadecydował , że najlepsza będzie wylewka z betonu, którą tak wykonał, że nie ma spadu i woda w kojcach stoi razem z sikami psów - do poprawki.
Zaprojektowane odległości między prętami miały wynosić 12 cm , zmniejszono je , jednak nie na tyle aby nie wydostawały się z kojców małe psy i nie mogło dojść do pogryzień między psami.. Projektant nie przewidział, że maluchy też będą tam trafiały i że psy mogą usiłować się skrzywdzić .
Bramki od kojców , logicznym się wydało, że powinny otwierać się tylko do wewnątrz tak aby ochronić słabsze i drobne osoby od naporu dużych psów ( wszak jeżdżą z nami małoletni wolontariusze)
Zdecydowano inaczej. Bramki otwierają się w obie strony , to ma zapewnić bezpieczeństwo i swobodę rosłym i silnym mężczyznom, którzy psy przywożą i do kojców wkładają .Takie rozwiązanie zapewne przyczyni się do niejednego guza na czole.
Bezpieczeństwo wolontariuszy ważne nie jest.
My mamy zadbać i dopilnować aby żaden pies do schroniska nie taił , bo to narazi budżet gminny na poważne straty.
Wyraźnie widać rolę naszą jaką wytyczyły dla nas władze.
Połączono ze sobą dwa obiekty , w obu mieszkają wyrzutki wypchnięci na margines życia. Bliskość obu miała zapewnić zwierzętom stałą opiekę i darmową obsługę Przytula..Ludziom poczucie przydatności i możliwości odwdzięczenia się gminom za możliwość darmowego miejsca do mieszkania i wyżywienia. , z jakiś przyczyn stało się to niemożliwe.
Pomysł nie wypalił, pojawił się kłopot na który bardzo trudno będzie znaleźć radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz