polega na usunięciu macicy wraz z płodami, które się tam znajdują. Maluchy odchodzą nie czując tego. zasypiają . Niektórzy lekarze nie wykonują tego zabiegu jeśli ciąża jest wysoka ( kilka dni , przed porodem) . Ja jestem zdecydowaną zwolenniczka tego aktu . Po pierwsze nie naraża się suki na ból porodu i rozstania z młodymi.Nie ma szansy na nawiązanie więzi. Sunia nie jest świadoma straty .
Już mam dosyć wożenia ślepych miotów do usypiania. Muszę zacząć myśleć o sobie. A że usypiać trzeba to już inna sprawa. Tym powinien zająć się opiekun, który dopuścił do tego że zwierzę zaszło w ciążę ale szczeniąt czy kociąt nie chce.
Czy jestem potworem. Nie , nie myślę tak o sobie i zupełnie mi jest obojętne czy ktoś tak o mnie myśli.
Zapraszam do odwiedzin w schroniskach przepełnionych do granic możliwości . Kolejne młode, ładne i puchate zwierzątka pogorszą tylko stan tych w schroniskach, których szanse na dom codziennie dramatycznie spadają .
To my wolontariusze musimy się głowić gdzie upchnąć kolejne wyrzucone szczenię lub kocię. To my karmimy oseski butelkami, nie śpimy po nocach , to my szukamy im domów.
Mówię stop kolejnym narodzinom bez względu na to gdzie się rodzą , czy w renomowanej hodowli czy w domu, czy w stodole. Mamy dość zwierząt, którymi nikt nie chce się zajmować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz