Ostatni weekend spędziłam na szkoleniu, w Poznaniu. Fajowo było, choć frekwencja była taka sobie- wolontariusze to też ludzie i chcą mieć prywatne życie. Lubię spotykać się z ludźmi, którzy czują i w większości myślą tak jak ja ( to chyba naturalne) Poczucie wspólnoty daje kopa na dalsze tygodnie pracy. Wychodzę z założenie, ze nie każdy musi mieć takie zdanie jak ja - od każdego oczekuję szacunku. Rozmawialiśmy o dyskryminacji i wykluczaniu ludzi ze względu na różne czynniki. Co mi dało szkolenie a no refleksję : Dlaczego praca wolontariuszy organizacji pro zwierzęcych jest wiecznie pomniejszana i naznaczona mniejszym szacunkiem niż praca na rzecz ludzi, idei, religii, sportu , kultury ? Czy my się angażujemy mniej? W czym nasza praca jest gorsza ?
Nie będę wyliczała co robię i jak bardzo się angażuję. Ze względu na to, że w naszym kraju przyjęto iż zwierzęta jako istoty żywe maja prawo do szacunku opieki i ochrony - w moim odczuciu zostały przez przepisy potraktowane jak my, ludzie ! Dlaczego więc praca na ich rzecz nie jest traktowana na równi z innymi pracami? Jesteśmy mniej pracowici, mniej wykształceni, mniej efektywni, czy to co robimy przynosi komuś ujmę ? Czy mamy się wstydzić tego co robimy dla zwierząt?
Kiedyś na spotkaniu z notablem, ten machał mi przed nosem dziesiątkami kartek papieru, na których były skrzętnie zapisane potrzeby naszych obywateli. Myślałam wówczas - dlaczego ma mnie to obchodzić? Dlaczego poczułam się zepchnięta na sam koniec "jęczących" oczekujących?
Nie chcę się więcej tak czuć. Mamy godność, jesteśmy pracowici, uczciwi- jesteśmy dobrymi ludźmi, którzy " uratowali" niejednego zwierza i człeka przed samotnością. Rozdajemy radość, poczucie przynależności, kreujemy szczęśliwe zakończenia smutnych i czasem tragicznych historii. Dajemy nadzieję na lepszy świat, wywołujemy radość międzygatunkową.
Czy ktoś się odważy zmierzyć poziom szczęścia człowieka, który odnalazł czworonogiego przyjaciela, psa , który właśnie dostał pełną miskę karmy i nową ocieplaną budę a dziecka chorego na raka, któremu sprawiono nieoczekiwaną niespodziankę? Staruszka, któremu wolontariusz przyniósł szklankę herbaty?
Dlaczego w tym kraju deprecjonuje się gesty sprawiające, że jakaś istota żyjąca w danym momencie poczuje się wyróżniona, ważna, szczęśliwa? My też pracujemy pośrednio dla ludzi- edukujemy, uczymy wrażliwości i empatii - Jesteśmy ważni, jesteśmy profesjonalistami, mamy godność i prawo do współuczestnictwa w wielkim dziele dawania szczęścia na równi z innymi wolontariuszami !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz