Dzisiejszy ranek przyniósł łzy rozczarowania i bezsilności. Najmniejszy kociak z przytuliska odszedł w kontenerze w domu tymczasowym. Sześć maluchów mieszkało tam od poniedziałku. Leczyliśmy je na koci katar. Malutka ( została dziewczynka, bo darła się w niebo głosy za każdym razem gdy mnie widziała)była drobniutka i w najgorszym stanie, jednak nic nie wskazywało na tragedię. Nie opłacało się nam ich wozić co drugi dzień na zastrzyki aż z Miękowa. Dzięki uprzejmości i ogromnym sercom Małgorzaty i Jacka mogliśmy ulokować je u nich. Koci katar przeszły już wszystkie małe kociaki jakie trafiły do przytuliska. Leczenie ich tam jest zwyczajnie niemożliwe.
Kocie pochowałam w Miękowie . Leży w lesie razem z Kropelka i kocurem , którego ciało zabraliśmy z ulicy. Kolejny pochowek, kolejny smutek na nasze głowy spadł..........
Kochani w przytulisku mamy cztery czarne maluchy przepięknej urody, jedna kotkę trikolor ( Kropę) jej brata Maru i jeszcze jednego biało czarnego samca. Wszystkie są młode i dają się głaskać. Nie pozwólmy im zamarznąć w przytulisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz