Dzisiejszy dzień zaczęłam od zebrania z ulicy zwłok psiaka sąsiadów moich. Kuba - tak miał na imię nieszczęśnik- był pieskiem samobieżnym maści czarnej o charakterze dość wybuchowym. Wybuchowość owa polegała na szczekaniu na wszytko co się ruszało. Gdy Kuba z balkoniku swego ujrzał innego przedstawiciela swojej rasy natychmiast dawał sygnały swego niezadowolenia z tego iż osobnik kręci się w pobliżu jego domostwa. Odkąd mieszkam tu gdzie mieszkam Kuba był zawsze, oceniam więc jego wiek na co najmniej 10 lat. Nigdy nie widziałam go na smyczy odkąd jego Pańcia doznała wylewu i trafiła do szpitala. W domu pozostali dwaj mężczyźni w tym jeden na wózku inwalidzkim. Gdy zabrakło kobiety Kuba był po prostu wypuszczany na ulicę. Wiódł szczęśliwe życie i radośnie, czasem w podskokach przemierzał i patrolował dzielnicę w której mieszkał. Wczoraj na wieczornym spacerze widziałam go żywego po raz ostatni. Leciał nad Iną , promenadą . W ciemnościach prawie niewidoczny gdyż czarnym był pieskiem z lekko posiwiałą brodą. Luzik jak zwykle naszczekał na kolegę gdyż Luzik szczeka na każdego pieska- takie ma założenie życiowe :)
Jakie emocje towarzyszą człowiekowi, który zabiera jeszcze ciepłe ciało psa z jezdni ? Może powinnam napisać kobiecie?
Pierwsza myśl- Dlaczego kierowca nie zatrzymał się i nie sprawdził czy pies żyje, dlaczego jeśli stwierdził zgon nie odciągnął jego zwłok na pobocze ?
Druga myśl- Dlaczego żaden z przechodniów nie zabrał jego ciała skoro kierowca aż tak się śpieszył ?
Dlaczego ludzie pozwalają aby zwłoki naszych barci mniejszych były rozjeżdżane przez auta, przez obojętność , przez znieczulicę ?
Cała czynność zajęła mi 20 sekund mojego cennego życia. Kuba został pochowany w całości. Dla niego być może nie ma to znaczenia jednak ja wiem, że zachowałam się godnie i z szacunkiem dla jego szczątek. Bo tak zwyczajnie należy się zachować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz