dzisiejszej nocy. Od środy chorował na nieznaną i nierozpoznaną chorobę. Stracił władzę we wszystkich kończynach. Jadł jednak i pił. Wczoraj zbudowaliśmy mu daszek aby nie padał na niego deszcz, wyczesałyśmy go z Eweliną, wygłaskałyśmy. Nie mam pojęcia czy był zadowolony. Nigdy nie pozwolił się dotknąć , pogłaskać. Taki miał już charakter. Szczekał jak nas widział merdając przy tym ogonkiem.
Żegnam cię piesku ..............................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz