INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

środa, 21 września 2011

Transport- kolejnay smutny dzień

  W dni wczorajszym miał miejsce kolejny transport. Niestety z powodu innych zobowiązań nie mogłam w tym uczestniczyć. Zastąpiła mnie Marta. Dla niej to pierwsze tego rodzaju przeżycie ( które do przyjemnych nie należy) Cały dzień w plecy, łzy i rozpacz z powodu pożegnania. Oto co w przypływie żalu i rozpaczy napisała. Jak że trafne to spostrzeżenia są....

"Psy już pojechały..

Pozostały po nich tylko puste budy i brudne miski..

Wedel jako pierwszy wszedł do klatki śmierci, tuż za nim Cypis i Shrek.

Każdy w oddzielnej, małej, śmierdzącej klatce..

Shrek był dziś dzielny i nadzwyczaj spokojny, nie protestował  wchodząc do klatki.

Cypis zaczepiony na smycz cieszył się bo myślał, że idzie na spacer....

Wedel był bardzo przestraszony, nie wiedział co się dzieje.

W ich oczach widziałam strach, ale także błaganie o wydostanie ich z klatek.

Psy od razu zaczęły sikać pod siebie ( w klatkach). Przy mnie zrobiły to kilkanaście razy każdy z osobna.

Nigdy nie zapomnę tego widoku, tych błagalnych oczu  wpatrzonych we mnie. Tylko we mnie, bo nikt z Panów Bezdomnych (mimo, że tylu ich tam było) nie powiedział do nich nawet słowa na pożegnanie, nawet nie pogłaskał a przecież oni mieli ich na co dzień, codziennie widzieli, karmili... Nikt nie wykazał najmniejszego zainteresowania tym, że Shrek, Cypis i Wedel odchodzą.
 Te psy powinny być przecież bardziej związane z tymi Panami a nie z nami, a jednak nie. To my byłyśmy dla nich rodziną. To tylko my się o nich martwiliśmy. To na nasz widok się cieszyły i skakały. To naszego przyjazdu nie mogły się doczekać. A dlaczego? Bo czuły, że zależy nam na nich, że chcemy im pomóc..

Jednak im pomóc nie mogłyśmy..

Pewnie nigdy nie zapomnę mojego pierwszego wywozu psów do Białogardu..

Słuch o nich teraz zaginie, jednak w naszych myślach ONE zawsze pozostaną.

Dlatego wspominajmy ich miło,tego naszego chuligana Cypisa ciągnącego na smyczy z ochrypłym gardłem, tego energicznego Shreka ciągle skaczącego na łańcuchu i tego małego, rudawego Wedla, który straszył tymi swoimi bialutkimi zębami..

Mam nadzieję że Shrek, Cypis i Wedel mimo tego wszystkiego co czeka ich w Białogardzie poradzą sobie.

Ja półki co nie mogę dojść do siebie po tym co dziś zobaczyłam. I nie pogodzę się z tym, że jeśli nic się nie zmieni taki los czeka Tadzia, Carlosa, Bellę i innych psów w Białuniu oraz wszystkich

innych, którzy tam trafią.."
Marta

1 komentarz:

kabanta pisze...

Wstrząsający opis... i bardzo współczuję osobom, które musiały te psiaki pożegnać. :((( mam nadzieję, że stanie się cud, ale wiem, że życie nie bywa cudowne - mimo to trzymam kciuki, za te, które pojechały i za te, które jeszcze zostały...