W środę wraz z Adamem i Marta postanowiliśmy wykonać renesans po pobliskich miejscowościach w celu rozwieszenia plakatów z naszymi psiakami i kotami. Zasięgaliśmy przy okazji języka co do Keli. Po nitce do kłębka i znaleźliśmy jej właścicielkę. Kobieta liczyła, że suczka powróci do domu ( suki w cieczce raczej nie są skore do powrotów), nie miała pojęcia, że można zadzwonić do SM i zgłosić zaginiecie psa.
Takie historie dają nam do myślenia. Ilu takich beztroskich właścicieli licząc na powrót zwierzaka nie zrobiło nic aby go odnaleźć? Ile psów straciło życie w schronisku przez takich ludzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz