Dzisiaj otrzymałam zakaz wstępu na teren przytuliska dla psiaków. Nie wolno mi ich zabierać na spacery. Wszystko w związku z pismem jakie wystosowałam do Pana B. , który sprawuje piecze nad bezdomnymi przebywającymi w ośrodku w Białuniu . Oto to pismo :
Zwracam się z ogromną prośbą o zobligowanie swoich podopiecznych przebywających w Białuniu do wzmożenia czujności co do stanu zdrowia i kondycji psów czasowo przebywających pod ich opieką. W krótkim czasie doszło do sześciu zgonów młodych zwierząt przebywających w przytulisku w Białuniu. Do dnia dzisiejszego nie ustalono przyczyn tych śmierci. Ani razu mężczyźni opiekujący sie tymi zwierzętami nie podjęli próby powiadomienia kogokolwiek o złym stanie zdrowia psów. Wszystkie zdechły gdyż nikt nie udzielił (a nawet nie próbował ) im pomocy. Panowie tam przebywający maja bardzo trudną sytuację ,życiową jednak dzięki Pana trosce i zapobiegliwości ( oraz pieniądzom pochodzącym z podatków mieszkańców naszej gminy) mogą wieść w Białuniu dość bezstresowe życie. Nie kosztuje ich wiele wysiłku ani wyrzeczeń opieka nad psami tam przebywającymi. Zwierzęta powinny mieć stały dostęp do wody i być regularnie karmione. Po ocenie stanu wychudzenia suczki mieszańca wilczura przebywającej obecnie w Białuniu mam poważne wątpliwości czy jest w ogóle karmiona. Znacznie wychudła a nie ma problemów z brakiem apetytu.
Od dłuższego czasu wraz z wolontariuszami wyprowadzamy psy na spacery po lesie. Podczas moich wyjazdów robią to sami wolontariusze wraz z osobami dorosłymi, które im towarzyszom. Niestety podczas ostatniej takiej wizyty wolontariuszka nie została wpuszczona na teren gdzie przebywają psy i te nie zostały wyprowadzone na spacer. Pan sprawujący opiekę nad zwierzętami ( ten ,który rozdziela dyżury ) powiedział wolontariuszce,że Straż Miejska zabrania tych wizyt pod moją nieobecność. Nie pozwolono tym osobom nawet wejść na teren gdzie są budy i nakarmić zwierząt .Cała sytuacje jest bardzo oburzająca ponieważ okazało się ,że komendant ani żaden z pracowników Straży Miejskiej nie wydali takiego polecenia i nie rozmawiali z tym Panem o tym,że może decydować kogo wpuścić na teren przytuliska a kogo nie.
Nasza praca nikogo nie krzywdzi i nie przynosi szkody, ani ludziom ani władzy naszego miasta. Nie wtrącamy się wżycie tych ludzi, nie podważamy niczyich kompetencji. Naszym jedynym pragnieniem jest ( w miarę naszych możliwości) niesienie pomocy tym zwierzętom.
Bardzo proszę o rozmowę z podopiecznymi i nakłonienie ich aby nam w tym nie przeszkadzali.
Brak mi słów.
Panowie poczuli się serdecznie dotknięci prawdą jaką zawarłam w piśmie. Nie wolno ich o nic prosić ani niczego nakazać bo to uwłacza ich godności. Wszyscy tam przebywający są na garnuszku nas, podatników z Gminy Goleniów. Mają wikt i opierunek i nie muszą robić nic aby żyć. Do tej pory nie stworzono żadnego programu wychodzenia z bezdomności więc wszyscy Panowie mogą tam przebywać do końca swoich dni i leżeć do góry brzuchami. Nawet z psami nie chce im się wychodzić..... bo mogą pogryźć. Nie wszyscy jednak są tacy sami. Jest tam kilku, którzy z szacunkiem podchodzą do zwierząt i za to jestem im wdzięczna.
2 komentarze:
Brak slow. By mial jeden z drugim kredyty na glowie, obowiazki i codziennie problemy to by docenili swoje nicnierobienie. Z wdziecznosci mogliby dac cos z siebie, spacer na pewno by im nie zaszkodzil.
TO SI W PALE NIE MIEŚC !!!!!!
Prześlij komentarz