"Dzień dobry. Wczoraj znalazłam koło lasu kotkę, z trzema kociakami 2-3 dniowymi, wygląda na to ze je ktoś wyrzucił z samochodu. to miejsce jest na ulicy Ogrodowej na starej drodze na Żdzary. Od wczoraj kotka jest dokarmiana prze zemnie i wygląda dobrze kociaki też są śliczne jednak nie mogę ich do siebie przygarnąć ponieważ sama mam psa, dlatego pisze do pani z prośbą o pomoc "
Takiej treści wiadomość otrzymałam wczoraj. Niestety spodziewam się więcej takich apeli. Kochani niestety niewiele mogę zrobić. Sama mam dwa psy na stałe i kota, plus psa na tymczasie.
Nie prowadzę przytuliska ani schroniska. Pomagam tylko na miarę swoich możliwości. Dwa lata temu mój syn znalazł w lesie miot kociąt. Pojechałam po nie, odchowałam i sama poszukałam im domów. Nie mam możliwości reagowania na takie prośby, mogę jedynie podpowiedzieć jakie są możliwości zaradzenia takiej sytuacji.
1. Jeśli kocięta mają najwyżej dwie doby można je zanieść do weterynarza i poddać humanitarnej eutanazji ( lepsze to niż rozszarpanie przez psa, przejechanie przez samochód lub śmierć z głodu lub z powodu kociego kataru) Mamą się zaopiekować ( jeśli są możliwości finansowe to wysterylizować na własny koszt) zrobić jej zdjęcia i wystawić ofertę adopcyjną w paru dostępnych w sieci miejscach ( strona TOZ lub Miau )
2. Odchować miot ( leczyć w razie potrzeby,karmić, nauczyć załatwienia się do kuwety, oswoić) Po ok 6 -7 tygodniach porobić fajowe foty i wystawić kocięta do adopcji.
Wierni czytelnicy doskonale wiedzą, że jestem samotnym żaglem na morzu zwierzęcych potrzeb i w większości przypadków mogę posłużyć jedynie dobrą radą a nie realną pomocą. Cóż mogę powiedzieć. Jest mi przykro:(
Jeśli ktoś z was ma możliwość zabrania kotki z dziećmi z tego miejsca to bardzo proszę o ratunek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz