INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

czwartek, 9 czerwca 2011

Zawiła historia

   W poniedziałek na początku tygodnia ( ale odkrycie ) moja koleżanka sąsiadka powiadomiła mnie, że jej znajoma z pracy wielce jest zaniepokojona losem pewnej psiej rodziny.Nie będę pisać o szczegółach doniesień w każdym bądź razie obiecałam je sprawdzić. We wtorek ( który rzecz jasna następuje po poniedziałku) wsiadłam w srebrnego szerszenia i pojechałam na wskazaną ulicę. Zastałam na osiedlu baraków pod jedna z szopek mocno starą sunię ( już wiem, że 10 lat jej stuknęło) leżącą w dołku wykopanym w ziemi a przy niej dwie pulchne szczeniaki płci żeńskiej. Sprawdziwszy dobrostan ( suka tłusta, szczeniaki jędrne, obok w talerzach zupa pomidorowa z ryżem), pogadałam z sąsiadami- stwierdzili, że właścicielka dba a jak że. Ja się pytam czy szczepi, czy zaczipowana ta sunia, czy szczenięta może zaszczepione- znaczący ruch ramion. Suczka rodzi po każdej cieczce, szczeniaki rozchodzą się jak świeże bułeczki. Standard w tym kraju. Poinformowałam Państwa kim jestem i poprosiłam aby przekazali właścicielce, że skoro nie ma kasy na sterylizację niech choć ją blokuje.Otrzymałam też zapewnienie, że na jedną z suczek jest zamówienie i, że ta druga też znajdzie dom.
 Środa rano - telefon od dobrego znajomego, który wie czym się zajmuję i opowieść, którą słyszałam nie raz.
    Jego żona była świadkiem jak we wtorek wieczorem dwóch podrostków przerzuciło przez płot sąsiada  dwa szczeniaki koloru brązowego z czarnymi grzbietami. Zawiadomiono straż miejską, która maleństwa zabrała i teraz wszyscy się martwią co z nimi będzie? Ja na to, że zapewne wylądowały w słynnej klatce w Bialuniu, że jadę tam i zrobię co się da i, że chyba domyślam się skąd te szczeniaki. Pojechała z nami żona znajomego. I oczywiście potwierdziły się moje podejrzenia. To te same, które widziałam rano we wtorek. Jak zadziałała moje interwencja...... Jak zwykle nie zawiodła Alinki mama ( ANIA), która zgodziła się na jedną sztukę , ewentualnie w drodze wyjątkowego wyjątku sztuki dwie. Całe szczęście dla Aliny i jej mamy, żona znajomego ( Iwonka) zabrała na tymczas jedną sunię. Spacer wczorajszy był krótki jednak owocny we wrażenia. W lesie zastała nas burza z piorunami. Przemokłyśmy do szczętu, psy też. Dziewczyny były lekko przerażone a ja dawno się tak nie ubawiłam. Ostatni raz kąpałam się w deszczu   ( nie mogę powiedzieć tak dawno to było) Czadzior. Zabrałyśmy szczeniaki do kontenera i wróciłyśmy do miasta. Obie sunie trafiły do lecznic ( każda do innej) jedną zaszczepiono drugą odrobaczono. Pojechałam z Aliną i szczeniakiem na rzeczoną ulicę. Usłyszałyśmy historię o wydani suczek do adopcji . Poinformowałam Panią, że taka adopcja grozi dwuletnią odsiadką.
    Dziś mamy czwartek i jedna z suczek ( Tosia) mieszka już w swoim nowym domu a po drugą przyjeżdża jutro rodzina ze Szczecina. Po nitce do kłębka......


 Mimi leżakuje

MIMI po kąpieli
  Tosi nie zdążyliśmy nawet zrobić zdjęć.

Brak komentarzy: