Rodzina Grzanki jechała na kilka dni urlopu i nie mogła zabrać jej ze sobą. Z pomocą przyszła Marta, która zaopiekowała się sunią na chwilę. Wyrosło psisko i stało się niepodobne do nikogo. Uszy jak radary porośnięte rzadką sierścią. Radość w oczach pozostała ta sama, żywiołowość i oddanie człowiekom. Pięknie było patrzeć na to zwierze przepełnione ufnością. dzięki Marcie i Adamowi udało się ją wyciągnąć z parwowirozy. Na ich oczach słabła a potem odzyskiwała siły i zdrowie. Dzięki pomocy wielu ludzi może dać radość swoim właścicielom.
Normalnie kojarzy mi się z palmą daktylową |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz