Podobno kiedyś przygarnięta zaczepiona na łańcuch przy przeszywanej wiatrem budzie. Szczyt ludzkiej łaski i dobroci. Patrze w oczy kobiecie, która to uczyniła i widzę, że wierzy iż jest fantastycznym człowiekiem.Początek sierpnia , telefon, ze sunia jest w wysokiej ciąży i prośba o pomoc w sterylizacji. Umówienie terminu możliwe było dopiero na 20 bo w lecznicy nie było już miejsca na tak poważny zabieg. Kobieta ( właścicielka) wyjechała na urlop. Przyjechałyśmy z Eweliną 20 po psinkę a tu brzucha ani widu ani słychu i szczeniaków też nie ma. Okazało się, że psinka poroniła półtora tygodnia temu i jakoś tak zapomniano powiadomić nas o tym więc można by rzec przyjechałyśmy na darmo. Nasz czas się dla ludzi nie liczy, paliwo, kaska..... Jednak dobrze się stało bo okazało się że sunia jest w bardzo złej kondycji. Krwawe upławy i znaczne wychudzenie świadczyły o chorobie. Oczywiście właścicielka twierdziła, ze to z powodu tej ciąży, poronienia i takie tam. W misce obok nawet wody nie było. Poprosiłam Panią aby wezwała lekarza. Okazało się, że to ropomacicze.
Ewelina parę razy w tygodniu jeździła do Saby i wyprowadzała ją na spacery, dokarmiała, nalewała wody bo z tym zawsze był problem. Dostaliśmy od ludków z TOZ Szczecin budę dla psinki . Ewelina z Darkiem zawieźli ją. W międzyczasie właścicielka zapytała czy możemy dowieźć jej karmę bo zapewne dużo jej mamy . Po co był jej ten psiak skoro nie było pieniędzy na jego utrzymanie?
. Naszym warunkiem wykonania i sfinansowania sterylizacji ( przy zerowym wysiłku właścicielki było postawienie suni kojca. Pokazywano nam kilkakrotnie miejsce gdzie ma stanąć, roztaczano perspektywy i w tej kwestii nic się nie działo. Wczoraj przelała się czara goryczy. Zadzwoniła Pani i mówi, że koło Saby kręci się mały piesek i obwąchuje ją ( czytaj w domyśle- może ma cieczkę) no i że może z tym coś zrobić ( sterylizacja ) Odparłam, ze kojca nie ma - nie ma zabiegu. Zrobiło mi się ogromnie żal psiny, przestałam wierzyć, że w jej życiu cokolwiek się zmieni a roszczenia pańci nigdy się nie skończą. po konsultacji z Eweliną postanowiłam zabrać psinkę do naszego kojca w przytulisku. Właścicielka bez zająknięcia zgodziła się podpisać zrzeczenie. W niedzielę wzbogacimy się o piękne zwierzę o fantastycznym charakterze i nienagannych manierach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz