Pogoda dziś nas rozpieściła, choć poranek zwiastował raczej deszcz. Ruszyliśmy w trasę około 11. Szlak powiódł nas ku wsi Skolity, przepięknej miejscowości umiejscowionej wśród pól. Podjazdy były przyjemnością zaś zjazdy mogły kończyć się wywrotką. Moje opony nie tolerują piachu. Przez skolity , setki lat temu wiódł szlak napoleoński i ludzie tu o tym pamiętają, są z tego dumni. Podjazd do wsi prowadzi drogą z kamiennych łbów, które pamiętają zapewne zamierzchłe czasy. Wita nas staw po środku wsi porośnięty rzęsą wodną, przepiękny kościół i autochton z przemiłym bezzębnym uśmiechem rzeczowo wyjaśniający gdzie, po co i dlaczego. Zajeżdżamy nad jezioro Skolickie, czyste, tego dnia spokojne. Trasa wiedzie pośród pojedynczych gospodarstw rolnych . Wjeżdżamy podjazdem w Starym Kawkowie, morderczym dal mnie ale się nie poddaje. Mijamy cmentarz. W Nowym Kawkowie przed sklepem na drzewie wisi obraz , nikt go tu nie ukradnie :) Przystanek autobusowy upiększony malunkami Uli, miejscowej artystki. Trasa miała 15 kilometrów, lecz nie ilość a o jakość tu chodzi. serce me uradowane. Na podwieczorek sprawiliśmy sobie ciasto truskawkowe z kruszonką - pyszności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz