Przeprowadzając baczną obserwację pewnego portalu społecznościowego zarejestrowałam powstanie kolejnej fundacji pro zwierzęcej, która to ratować będzie czworonogi i zapewne inne zwierzęta pełzające latające i fruwające po polskiej ziemi. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Zawsze zadaję sobie pytanie po co skoro organizacji i fundacji tego rodzaju są setki. Czy one sobie nie radzą w słusznej misji ratowania życia wszelkiego?
Myślałam i wymyśliłam ( nie przymuszam czytelników to akceptacji moich przemyśleń). Otóż tu chyba chodzi o sprawy ambicjonalne. Ktoś ( setny ktoś) w zaciszu swego mieszkanka wpadł na pomysł, że to on właśnie ma lepszy projekt na naprawę świata ,a że kasy trochę ( nie potrzeba tego dużo aby fundatorem zostać) i czasu posiada to własny twór wymyślił. Poczucie wartości się od razu podnosi i ważny się człek czuje . Tak nam trudno jest przystać do innej istniejącej już grupy, założyć filię , współpracować .......
Jak grzyby po deszczu powstają nowe twory. Rozmawiać jest ludziom trudno a razem ramie w ramię stanąć obok siebie to z cudem graniczy.
Na szczęście korzystają ( mam nadzieję) na tym zwierzęta, jednak czy do realnej poprawy ich losu w tym dziwnym kraju dojdzie kiedykolwiek to ja szczerze wątpię.Tysiące wolontariuszy rzeźbi w g........prosząc dobrych ludzi o wsparcie finansowe dla swych podopiecznych nadszarpując niejednokrotnie własne budżety domowe, przyjmując pod swe dachy kolejne porzucane zwierzęta a durni ludzie rozmnażają je ponad miarę, głodzą i nie dbają o nie w sposób wystarczający.
Szczepienie przeciw wściekliźnie i czipowanie to za mało panowie szlachta to za mało .........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz