INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

piątek, 24 sierpnia 2012

Ja to maszcęście i jeszcze coś :)

   Miałam odpocząć, zrelaksować się a tu ma Babo placek. Plackiem jest maluszek koci chory, zapchlony, wyniszczony głodem, który grzeje się właśnie o moje ciało. Nie wiem ile ma tygodni. Wielkość wskazuje na dwa jednak jego zachowanie świadczy o czym innym. Dzidziuś łazi chwiejnym krokiem, bawi się i myje łapki mordkę. Drze się w niebo glosy i szuka pociechy przy innych zwierzętach  ( one niekoniecznie są skłonne przytulać małe rozdarte coś) . Mruczy i udreptuje wciskając w skórę maluteńkie ostre pazurki .Dwie noce przerywane karmieniem cosia  strzykawką. Nie mam już na takie manewry siły.
Cały czas zadaję sobie pytanie czy przeżyje. Z apetytem jak się okazuje bywa różnie. Je na raty i kaprysi trochu :) 
Dzieci znalazły podobno i przyniosły do SM . Lekarz dał antybiotyk i krople do oczu i kazał  trzy razy dziennie zakrapiać. Pojechał maluszek do przytuliska. Tm zastaliśmy go leżącego na krawężniku. Marian leci do mnie w dłoni trzymając krople . Czemu Marian nie może zakrapiać maluszka - Nie ma czasu, zarobiony jest gotowaniem , graniem w karty i pilnowaniem zgrai bezdomniaków. którzy mają wywalone na wszystko. Los ich tak doświadczył, że teraz przezywają te straszliwe doświadczenia. Smutne.
Zaglądamy do psów. W części misek zapleśniała psia karma. Ile dni musiała tam leżeć . Wystarczy, że od niedzieli bo byliśmy tam wtedy i dziewczyny pomyły wszystkie miski. W kojcach psie odchody i to nie z jednego dnia. 
Co my możemy w tej kwestii zrobić- NIEWIELE. Przytulisko dla psów  z założenia ma strat nie przynosić i nic nie kosztować. Jeśli zwierzętami opiekują się bezdomni za darmo to faktycznie nic to nie kosztuje ( jedynie utrzymanie ich w tym miejscu z naszych podatków) . Przemawiać do nich się da i nawet sprawiają wrażenie że słyszą co się mówi tylko nie słuchają i tak wsio po swojemu robią. Nie wolno za bardzo się unosić bo do obrazy majestatu dojść może i wtedy klapa.
W naszym mieście podobno problem bezdomności kotów nie istnieje. Skąd zatem w przytulisku znalazło  się dwadzieścia kocich osesków. Marian urodził?
Ludzie znoszą do SM całe mioty twierdząc, że znalezione a my wiemy, ze sterylizować się nie chciało za darmo wolno żyjącej kocicy i to był sposób na pozbycie się kłopotu, że trafiają tam kocięta od kocic domowych. W przyszłym roku będzie to samo. 
Co robić z maluchami skoro wywiezienie ich do przytuliska skazuje je na śmierć głodową, kto ma je ratować, dokarmiać i dbać o nie? Dlaczego nikt nie pomyli o zorganizowaniu przytuliska z prawdziwego zdarzenia, z miejscem dla kotów ?

Brak komentarzy: