Marcepan, kolejny kot z przytuliska, który wraz z kocim katarem trafił pod mój dach. Koci katar odszedł , Marcepan został i rozwija skrzydła,. Z posmarkanego, zakichanego zdechlaka przeistoczył się w żwawe, pełne życia i szalonych pomysłów zwierzę. Zwierzę z pomysłem na spędzanie wolnego czasu.
Marcepan nie boi się niczego i napada na wszystko. Notorycznie poluje na psie ogony, pyski i uszy plączące się po moim domu. Żywy nikt nie ujdzie. Nawet Gandzia jest molestowana przez co nowy duch oporu w nią wstąpił. Szczeka na Marcepana i ugryźć go usiłuje bezzębną szczęką. Kot nic sobie z tych usiłowań Gandziowych nie czyni. Wszystko dla niego może stać się zabawką: opuszczone jabłko turlające się po drewnianej podłodze, listek, śrubka, gumka recepturka, rurka do picia.
Kot ma swą bazę na pralce w łazience co by reszta stada nie pożerała mu posiłków. Kotu mój czarny odkrył ten fakt i czasem okupuje miejscówkę malucha wyżerając suchą karmę .
Marcepan rozpełzł się po całej chacie, był już wszędzie. Rano wraz z resztą stada przychodzi do sypialni i zamiast pójść spać jak przystało na porządne zwierzę ( szanujące spokój pańci) lata po wszystkim i atakuje ma nogi . Zabawa w najlepsze trwa 15 minut. Z dalszego spania nici.
Marcepan wymiata. Ten kto go adoptuje będzie miał super ubaw i dużo wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz