Chyba jestem nienormalna skoro uwielbiam te święta. To jedyne dwa dni kiedy jestem na cmentarzu po za urodzinami mojej córki. Żal po stracie bliskich odczuwam dotkliwie, żałobę przeżywam intensywnie ale krótko. Prawie cała moja rodzina najbliższa zamieszkała w przestworzach. Żalu do nikogo o to nie mam. Tak miało być i pogodziłam się z tym. Mnie chyba jest łatwiej niż innym ludziom godzić się z dojmująca stratą. Nie wiem ile łez wyleję, zmarłym życia nie przywrócę. Moi bliscy są w mej pamięci i sercu i tak pozostanie dokąd sama oczu na zawsze nie zamknę.
Dziś polerując płyty nagrobne ujrzałam w nich odbicie słonecznego nieba. Chmury się w nich przeglądały a gałęzie drzew przeglądały się w lśniących kamieniach. Piękny to był widok i nastroił mnie do popełnienia wiersza.
Wszystkim moim bliskim, znajomym i przyjaciołom, którzy są po tamtej stronie. Wszystkim tym, którzy zostali tu. Nasze oczy widza to samo :)
Nasi zmarli przeglądają się w pomnikach
co lśnią w słońcu niby lustra nieba
nasi zmarli patrzą na nas z wszech obłoków
im tych kwiatów tak na prawdę nie potrzeba
Lampek krocie rozświetlają ciemność nocy
chryzantemy kładą kwiaty na marmury
Nasze tchnienia się mieszają na cmentarzach
i wspomnienia tam szybują prosto w chmury
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz