INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

wtorek, 15 października 2013

znów o wdzięczności

   słucham trójki. Powróciłam do tego radia  po kilkuletniej absencji. Nie wszystko mi się w nim podoba ale cóż, na ten czas wydaje mi się być najmądrzejszym i słusznym nośnikiem informacji ważnych. Muza tam puszczana też jest ok, więc słucham codziennie . Dziś  w Instrukcji obsługi człowieka Grażyny Dobroń było o wdzięczności. Temat bliski memu sercu bo wdzięczna za wiele rzeczy jestem.
Naród nasz jako narzekający od zawsze raczej skłania się ku niewdzięczności i psioczeniu. Niewielu ludzi spotkałam, którzy otwarcie mówią, że są optymistami i cieszą się z tego co mają. Nie gnają po więcej , lepszego, droższego, modniejszego.
Z biednej dość rodziny się wywodzę . W latach komuny takich rodzin jak moja było mnóstwo. Nie mieśmy problemu z ciuchami, każdy wyglądał prawie tak samo, tyle samo kasy mieli nasi rodzice. Jak mieli więcej to nie było co w sklepach kupić . Nikt z tego powodu nie czuł się gorszy. Tak po prostu było i koniec. Ważne były inne sprawy. To były lata mego dzieciństwa. O niewiele rzeczy musiałam się troszczyć.
Dorosłam, skończyłam szkołę , wyszłam za mąż. Wówczas nie myśleliśmy o tym, ze nie mamy gdzie mieszkać. Andrzej był w wojsku . Liczyło się tylko to że byliśmy razem. Nie chciałam mieć wiele. W ogóle nie myślałam o tym , że  chcę mieć cokolwiek. Liczyło się tylko to,  że jesteśmy razem. Na świat przyszedł Kuba, Andrzej wrócił z wojska, zaczął pracę. Utrzymywał nas. Dostaliśmy nowe mieszkanko, które urządziliśmy dzięki pomocy naszych rodziców. Pensja starczała ledwo na jedzenie. Mój ukochany musiał dorabiać. Nigdy nie kłóciliśmy się o kasę. Nigdy nie stanowił to dla mnie problem, że nie mogę sobie czegoś kupić.
Przykre rzeczy spadają na nas jak grom z jasnego nieba. Planujesz sobie przyszłość a tu bęc. Ktoś czy coś decyduje, że będzie inaczej. Nikt nie jest przygotowany na taki ból, nie wie co z nim zrobić. Nasi znajomi też nie wiedzą. Omijają nas , bo  zwyczajnie boją się ataku płaczu, histerii. Cały świat jest jedną wielka trwogą. Płaczesz , zastanawiasz się dlaczego Cię to spotkało i znów płaczesz. Nic się nie zmienia. Na przeszłość nie mam wpływu ale mogę żyć nadal. Gdy uzmysłowiłam sobie, że łzy nie pomogą i, że nie ma takiej mocy na tym świecie, która sprawi aby wszystko było tak jak przedtem, moja żałoba dobiegła końca.
Takie doświadczenie daje kopa a przede wszystkim daje do myślenia. 
Od dawna wiem, że mam wszystko. Każdego dnia za to jestem wdzięczna. Za kołdrę w mym łóżku, za poduszkę, za dzień, za noc, za to, że mam siłę wstać rano, za dzieci które są zdrowe,za pogodę, za deszcz i nadmiar słońca, za bliskich i dalekich znajomych, za chleb, za każdy oddech, za liście na drzewach z ich brak, za śnieg i mróz , za kolejkę w sklepie , za jej brak, za złość i śmiech, za męża, którego kocham. Jeśli się modlę to zawsze dziękuję , jeśli proszę o coś to nie dla siebie.
 Boże ja żyję .
Jest wielu, którzy tego nie mogą powiedzieć, młodszych ode mnie i w moim wieku. To życie jest najważniejsze i najcenniejsze. Jego jakości  nie definiują pieniądze, przedmioty ......
Wkurzają mnie wszyscy Ci , którzy narzekają na pryszcze, na pogodę , na źle układające się włosy , na świąd na łokciach, na kolejki przy kasie. 
Mojego Męża czasem do szalu doprowadza mój optymizm i dobre samopoczucie i fakt, ż ew 99% jestem zadowolona. 
No ja doprawdy nie mam powodów do narzekania . Zastanów się czy Ty je naprawdę masz i uśmiechaj się częściej i zarażaj nim ludzi wokół :)

Brak komentarzy: