INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

poniedziałek, 14 marca 2011

Luzik pies z rowu

     Sobota godzina 21.48 telefon wyrywa mnie z drzemki na fotelu ( film nie byl tak ciekawy jak się zapowiadał) dyżurny SM w Goleniowie mówi, że to długa historia ale psa ratować trzeba, że oni nie mogą bo pies z innej gmina, i że impas w sprawie jest. Zapytałam tylko czy duży ten impas. Odpowiedziano mi, że nie - no to dawajcie. Psiaka przywieźli dwaj młodzi mężczyźni, którzy od wielu godzin usiłowali znajdę gdzieś ulokować. Oto ich relacja

"Nie wiem jak mam opisać cała to historie może zacznę od tego ze w raz z przyjacielem chcieli byśmy podziękować bardzo dwóm panią które nam pomogły Pani ze stowarzyszenia Arka z Warszawy która od razu zajęła się sprawa i pomogła nam oraz pani ..... z TOZ która zgodziła się przygarnąć pieska .Cala ta historia zaczęła się od spaceru na którym to znaleźliśmy niedużego pieska w rowie który kulał na prawą łapkę. Piesek był wyziębiony i głodny widać było ze wymaga pomocy i tu zaczęły się schody celem ustalenia kto się zajmuje takimi rzeczami zadzwoniłem na numer alarmowy 112 nikt nie odbierał wiec wykręciłem normalnie 997 i dodzwoniłem się na komisariat w Goleniowie Pan policjant grzecznie powiedział ze on się tym nie zajmują i odesłał mnie do starzy miejskiej do wójta z Przybiernowa i policji w Przybiernowie. Problem polegał na tym ze policji nie było na Komedzie bo była sobota i tam chyba nikogo nie ma w soboty a w ujedzie powiatowym tym bardziej wiec kolejny telefon był do straży miejskiej w Goleniowie tam pan powiedział ze tez nic nie może zrobić bo Przybiernów to gmina i jeśli oni by przyjechali to przekroczyli by swoje uprawnienia chętnie by pomogli ale nie mogą podali mi 3 kolejne nr telefonów gdzie mogę się kontaktować wcześniej jeszcze dzwoniłem do weterynarza pełniącego dyżur w Goleniowie zostałem bardzo niemiło potraktowany i po malej sprzeczce rozłączyłem się z panem weterynarzem bo uznałem ze dalsza rozmowa nie ma sensu potem był telefon do powiatowego inspektora weterynarii w Goleniowie z siedziba w Nowogardzie tam zostaliśmy jeszcze gorzej potraktowani wręcz zrugani że jak to mamy czelność dzwonić i co oni maga poradzić. Sytuacja była naprawdę niemożliwa nie było osoby ani nikogo kto by temu psu pomógł piesek został tam sam wraz z rodzina udałem się do domu by szukać pomocy i nr telefonów przez Internet zadzwoniłem do schroniska w Szczecinie tam powiedzieli że to za daleko jest i dali mi nr do jakiegoś pana tu sorka nazwiska nie pamiętam który zajmuje się takimi rzeczami ten pan udzielił mi informacji ze on sam po psa nie przyjedzie jeśli gmina lub powiat mu zapłaci to ok. bo nikt za darmo tego nie zrobi i na tym skończyły się moje telefony do instytucji pomocy dla zwiedza wróciłem do Goleniowa i z powrotem na Internet i znalazłem nr do Warszawy do stowarzyszenia Arka pomagającym zwierzakom i tam trafiłem na przemiła panią która od razu zajęła się sprawa chwyciła za telefon i z Warszawy zaczęła nam pomagać słownie telefonicznie itd. Po czym wraz z moim przyjacielem Markiem wsiedliśmy jeszcze raz w auto i pojechaliśmy do Przybiernowa tam zorganizowaliśmy poszewkę żeby przykryć pieska i miskę z woda po czym już tu na miejscu czekaliśmy na człowieka który udzieli pieskowi dalszej pomocy po godzinie czekania i po bóg wie ilu telefonach pani Anieli do wójta pojawił się urzędnik z Przybiernowa niejaki pan Łukasz z podbierakiem na ryby w reku i zaproponował ze on zabiera psa do siebie do obory na siano a rano go zawiezie do weterynarza [ale nie jestem pewien czy by tak naprawdę było bo mówił jeszcze ze pies w poniedziałek trafi do schroniska] potraktował chorego psa strasznie zaczął się dziwnie zachowywać sfotografował rejestracje naszego auta i twierdził ze policja już wie o tym psie od 3 dni i oni go nawet szukali ale ten pies się przemieszczał a kiedy my go znaleźliśmy nie bardzo miał siły żeby wstać po rozmowie telefonicznej z panią Aniela był bardzo zły i stwierdził że co on może to nie jego sprawa i ze pies jedzie do niego i nie zawiezie go dziś do weterynarza jeszcze w efekcie nerwów pan wrzucił nam psa na tylne siedzenia mówiąc ze jaki jesteśmy tacy mądrzy to proszę możemy sami pieska zawieść do niego. Jak dojechaliśmy do niego pod dom stwierdziliśmy ze nie oddamy mu pasa i wieziemy pieska do Goleniowa do weterynarza w Goleniowie zbadał psa pan Wolańczyk weterynarz piesek był naszczepcie zdrowy był tylko potłuczony dalej z pieskiem udaliśmy się na straż miejskiej w Goleniowie gdzie piesek nie mógł być przyjęty bo nie podlegał pod Goleniów bo był znaleziony w Przybiernowie ale panowie ze straży miejskiej byli bardzo mili pomocni zaraz wykonali 2 telefony i zorganizowali nam miejsce gdzie piesek mógł trafić odwieziony trafił do pani Agaty z TOZ i był już bezpieczny. Cała ta akcja nie udała by się gdyby nie to że wspierała nas pani Aniela ze stowarzyszenia Arka w Warszawie wszystkie instytucje do których dzwoniła po prostu jej się bały a zwykłemu człowiekowi nie pomogły odkąd ja zacząłem dzwonić i szukając pomocy minęło 5 godzin po 5 godzinach i jakiś 30 telefonach piesek znalazł tymczasowy dom. Niemoc wszystkich służb i znieczulica wszystkich ludzi do których dzwoniłem jest straszna żeby nie to że zadzwoniłem do Warszawy to nie wiem jak by to wyglądało a ktoś powinien za to odpowiedzieć że taka sytuacja miała miejsce"

    Ktosia, który ma za to odpowiedzieć łatwo można palcem wskazać. Władze gminy Przybiernów na terenie której pies został porzucony. No i co z tego, że odpowiedzialny znany jest jak i tak nic nam po tej wiedzy.

1 komentarz:

Monika Tomporek pisze...

Każdy umywa ręce od odpowiedzialności :-((( Smutny jest ten kraj z takimi beznadziejnymi ludźmi :-( Wytrwałości życzę ponad miarę! Pozdrawiam :-)