INTERWENCJE

Aktualne oferty psów przeznaczonych do adopcji:

PSY DO ADOPCJI

wtorek, 31 grudnia 2013

Rok po roku , krok po kroku

no i proszę kolejny rok obciążył moje barki. Już nie młode ale jeszcze nie takie stareńkie:)  Dobry był i życzę ludziom takich lat : radosnych, pełnych przygód śmiechu i łez. Na brak dobrych znajomych tez narzekać nie mogę . Samotna nie jestem - to pewne. To nie są zwykli znajomi tylko tacy, na których pomoc liczyć zawsze można. Oni tez na mnie liczyć mogą . Wiemy to. Grono znajomych, których zainteresowania znacznie odbiegają od moich pomniejszyło się . To zrozumiałe. Jeśli kogoś nie interesują zwierzęta to nikt nie chce słuchać ciągłych o nich opowieści.
Ze wszystkimi staram się otrzymać kontakt życzliwy choć już nie tak bliski jak niegdyś. Ludzie się zmieniają, teraz to wiem, że to dobrze , zwłaszcza jeśli na lepsze :)
Moja praca , choć trudno w to uwierzyć, nadal rozwija mnie i moje pokłady empatii. Jest to już inny poziom. Jestem pewniejsza siebie, bardziej stanowcza. Wiem doskonale czego chcę i czego od ludzi oczekuję.
Boję się nadal złych ludzi, tych unikam jak ognia. Sieją zamęt w sercach i umysłach. Mają złą energię.
Nie udało nam się przenieść z nowym Przytulem do Budna. Cieszę się z tego powodu. Spacery po lesie są o wiele przyjemniejsze niż będą tam . Łyse pole w okół , głusza kompletna.
Naszym sukcesem jest przekonanie Burmistrza, że obiekt jaki tam powstanie jest za mały aby uniknąć wywozu psów do schroniska. Będziemy mogli w całości przenieść też stare przytulisko. Może uda się nam stworzyć tam kwarantannę. Czeka nas mnóstwo pracy z przenosinami , liczymy na pomoc wszelką. 
Ludzie mnie nadal rozczarowują , choć już teraz wiem ile mogę się głupoty po nich spodziewać. Głupota ludzka jest niemierzalna! 
Dzwonią sobie tacy do mnie i myślą, że potrafią zastraszyć , oszukać i sprawić durnymi gadkami, że zrobię to co chcą. Ja sobie myślę wówczas - Niczego nie muszę robić ale wszystko mogę. To na tę chwile moje życiowe motto.
Nie pomagam zwierzętom tylko dlatego , że  należę do organizacji pro zwierzęcej , pomagam bo chcę. Nie zawszę jednak pomóc mogę. Czy tak trudno to zrozumieć ?
Dobrze mi w miejscu w jakim się znajduję , zarówno jeśli chodzi o sprawy rodzinne ( choć tu zmieniłabym parę rzeczy) i " zawodowe" - tu jeszcze wiele się zmieni na lepsze :) 
Bardzo dziękuję moim znajomym i przyjaciołom za to , że stoją u mego boku, za to, że tak razem spacerujemy sobie przez to życie. To jest dobra życie kochani. Niech nikt nie śmie Wam wmówić, że jesteście wariatami. Dziękuję rodzinie , ktora praktycznie została wchłonięta przez maszynę pomagania i zaangażowania.
Życzę Wszystkim dostatku i spokoju, przygód, szaleństwa, słodyczy, miłości , pracy, lenistwa , samego dobra , każdemu do wyboru. Świat dzięki nam może stać się lepszy. Nie możemy przestać w to wierzyć. Pracujmy nad sobą, wspierajmy się w trudnych chwilach , bądźmy tak blisko siebie jak tylko się da. Rozmawiajmy !!!
Szczęśliwego Nowego Roku !!!!!

piątek, 27 grudnia 2013

Medżik

Piesek podjęty w Krępsku. Bardzo przyjazny, uwielbia kontakt z ludźmi. Przytula się natychmiast i nie chce się odkleić :) Płacze w kojcu .



REDI

Zmienił się ogromnie odkąd trafił do Przytula. Nadal na spacery nie wychodzi … na smyczy. Biega za to luzem po całym terenie . Lubi to miejsce. Czuje się tu bezpiecznie . Zapewne nigdy nie wychodził na spacery uwiązany do jakiegoś sznurka :) Redi bardzo się cieszy gdy przyjeżdżamy. Wygląda na takiego co poznaje nas , każdego z osobna i wszystkich razem. Lata szczęśliwy od rąk do rak wyciągniętych do głaskania. Tyle w nim psiej radości. Piesek ma zdeformowane lewe uszko. Nie wiadomo dlaczego, możne się taki urodził. Chłopak ma cudowny charakter, kocha ludzi.



refi

Grubcie

Trzy suczki w wieku 7 tygodni poszukują nowych, dobrych domów. Kontakt do właścicielki maluszków : 502630841




sobota, 21 grudnia 2013

Życzę Wam

   Kolejna święta nadchodzą ... za szybko jak zwykle. Jeśli już są oznacza to, ze kolejny rok kłania się nam w pas i żegna . Starsi jesteśmy i mam nadzieję, ze mądrzejsi. To czas na podsumowania i składanie sobie i bliskim kolejnych obietnic.  Nie mam czasu liczyć ile psów i  kotów  udało mi się gościć w moim domu tego roku . Nie ma to żadnego znaczenia. Nie startuję w żadnych zawodach więc i liczby są nieważne. Każde z tych żyć jest jedyne, niepowtarzalne, bezcenne dla mnie .Kurczowo trzymam się nadziei, ze dla nowych opiekunów też. Tyle radości a czasem trosk jest moim i rodziny mej odziałem. Chciałabym aby każdy z ludzi mógł doznawać tego uczucia , może nie każdego dnia ale choć parę razy do roku :) 

Wszystkim, którzy dzielnie śledzą nasze losy na blogu, czytają i wyczekują wieści, Wszystkim, którzy adoptowali ode mnie zwierzaka, znajomym, koleżankom życzę radości w te Święta. Nie kupujcie zbyt wiele jedzenia bo okupione jest ono śmiercią żywych istot . Umarły aby zadowolić nasze podniebienia. Okażmy im szacunek i nie wyrzucajmy ich szczątków bezsensownie.
Radujmy się przy drzewku pięknie przystrojonym wraz z rodziną i przyjaciółmi. 
Należy nam się odpoczynek :) Zwierzakolubom życzę jak najmniej porzuceń, interwencji i łez . Niechaj w przyszłym roku zmniejszy się liczba zwierząt w schroniskach z powodu adopcji i szczęśliwych zakończeń . Ludziom życzę empatii i rozumu, przewidywania konsekwencji swych czynów, odruchów współczucia i refleksji nad czynami swymi.
Ding, dąg Wesołych Świąt !!!

Nasze maluchy pozdrawiają z lecznicy






  Zachorowaliśmy na parwowirozę  ale dajemy radę. Jesteśmy razem a w kupie siła jest. Dbają tu o nas i strasznie się martwią. Czujemy się coraz lepiej tylko jeszcze pić i jeść musimy zacząć inaczej nie wypuszczą nas stąd. Czekamy aż wrócimy do Marzenki, która doskonale się nami opiekuje .

czwartek, 19 grudnia 2013

Nowe przytulicko c.d.

   dostaliśmy pozwolenie na przeniesienie starego przytula w całości do Budna. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będziemy mogli to zrobić bardzo szybko.
Oznacza to , ze na terenie działki znajdować się będą dwa obiekty dla psów . W konsekwencji będziemy mogli pomóc większej ilości zwierząt . Będziemy potrzebować pomocy przy przenosinach. Wiem, ze nas ludzie nas zawiodą :)

Figa i Figiel

Trafiły do nas kolejne dwa szczenięta. Niemiłosiernie podobne są do dwóch poprzednich Igraszek . Niestety najpierw przebywaly u mnie co dla obojga skończyło się parwowirozą. Każdy mlodizk, ktory prekroczy próg mojego podwórka jest narazony na zachorowanie. Oprócz troski o nowe domy dla psów dochodzi troska o ich zdrowie, zycie i oczywiście koszty leczenia. 
Kochanie te pieski gdzieś mieszkały, mają matkę , matka ma opiekuna a opiekun sąsiadów. Prosimy o kontakt jeśli ktoś z Was rozpozna maluchy.

Figa

Figiel








Stan ich jest zadowalający. Dostały surowice , wszystko idzie ku lepszemu. Do adopcji będą w przeciągu kilku kolejnych dni.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nowe przytulisko

to kompletna klapa. Cóż z tego, że będzie częściowo zadaszone, oświetlone i z bieżącą wodą  , skoro jego powierzchnia jest kilkukrotnie mniejsza od powierzchni obecnego przytula. Nowy obiekt nie zapewni schronienie tylu psom co stary, nie da się w boksach o kształcie kiszki wstawić dwóch bud ( oby się zmieściły te , którymi dysponujemy). Materiały jakie zaproponował projektant muszą być ściągane z huty ( a mogły być użyte ogólnie dostępne.
Obecnie każdy z kojców w Miękowie ma powierzchnię 25 metrów kwadratowych, prawie w każdym stoją po dwie budy. W krytycznych miesiącach przetrzymywanych tam było 17 psów. Nowe boksy mają po niespełna 2 metry szerokości. jestem pewna, ze będą kłopoty z przeniesieniem bud. Osoby , które miały wpływ na podejmowanie decyzji w związku z tą inwestycją nie widziały przytula w Miękowie, kompletnie nie wiedziały o czym jest mowa gdy mówiłam, ze można zmniejszyć wielkość boksów o metr dzięki czemu zyska się dwa dodatkowe kojca a zwierzętom i tak ciasno nie będzie.
Usłyszałam, że pięć metrów kwadratowych dla psa to i tak powierzchnia większa niż niejeden człowiek w mieszkaniu swoim dysponuje. Przypominam, że mamy trochę inne potrzeby. Ludzie potrzebę ruchu realizują poza mieszkaniem psy też. Psy potrzebują więc więcej powierzchni aby wyładować energię , Kolejny fantastyczny pomysł to wstawienie do kojców mniejszych bud. To nie ważne jakiej wielkości pies tam zamieszka, ważne, że buda jakaś będzie tam stała.
I jeszcze jeden kwiatek - nie ma wskazań w przepisach co do wymagań jeśli chodzi o wielkość powierzchni kojców w schroniskach czy przytuliskach . 
Moje pytanie wobec tego brzmi - po co wydawać 150000 tysięcy na budowę klatowiska skoro można było pospawać klatki, takie dwa na dwa metry i powsadzać doń psy. Taniej by wyszło i cel byłby osiągnięty. Zapewniono by opiekę bezdomnym psom w gminie.
Pan, który projektował owo miejsce nie pokusił się o odwiedziny w Miękowie, gmina pożałowała miejsca na działce zabrakło tu troski o szczegóły. Mówiliśmy tym samym językiem o dwóch różnych obiektach.

psia kupa

    Na wiosnę GG znów zamieści przepiękny artykuł o psich odchodach zalegających na chodnikach i skwerach. Jak co roku oczom naszym ukarzą się odchody poddanie działaniu śniegu, deszczu i mrozu. Widok przepiękny. Kochani moi współmieszkańcy , naprawdę niewiele trzeba aby ten stan rzeczy zmienić. Wystarczy , takiego co się pochylić nad tym co z psiej pupy wyszło nie potrafi,  podejść i grzecznie poprosić aby skarb ów zabrał ze sobą lub do kosza na śmieci wyrzucił. Plonie rumieńcem twarz winowajcy lub ewentualnie stek wyzwisk na nas spada. Jeśli jednak nie podoba się obywatelom fakt , że inny obywatel jest brudasem to wyzwiska nie powinny powstrzymać od okazania postawy obywatelskiej.
Zbieram się w sobie żeby zachować się w tej kwestii jak należy, zbieram ... a jak się zbiorę to będzie bolało. Nasze miasto to nie kuweta jest !!!

inna kategoria

   Czasem mogłabym odnieść wrażenie, że jestem osobą gorszej kategorii. Przyczyn można doszukiwać się kilku. Jedną z nich jest posiadanie licznego stada zwierząt. Kiedy tak sobie spacerujemy po chodnikach naszego miasta okazuje się, że poprawnością  wielką jest ustąpić matkom z wózkami, lub ewentualnie z dzieckiem swobodnie poruszającym się obok. Na pewno należny zejść z drogi rowerzyście poruszającemu się po chodniku. Sama , nie powiem, też czasem jeżdżę chodnikiem, ale zawsze gdy widzę pieszego schodzę z roweru a po pasach to już nigdy nie przejadę tylko rower przeprowadzam.
Krew mi się gotuje , jesteśmy takimi samymi użytkownikami tych trotuarów i co najważniejsze sprzątamy po naszych psach kupy ( Ja i Michalina ). 
Nijak nie mogę się doszukać różnicy między matką dwójki dzieci a mną , posiadaczką w tym momencie czterech psów ( w tym jeden nie wychodzący na ulicę ) . Zbliżam się do pięćdziesiątki, wychowałam dwójkę dzieci, niby dlaczego mam schodzić z drogi komuś kto ze swym przychówkiem zajmuje całą szerokość chodnika.
Nikt z nas ani lepszy ani gorszy nie jest. Posiadanie dzieci czy zwierząt nie uprawnia do tego aby zachowywać się jak cham . Jeśli zaś chodzi o rowerzystów popalających bez oświetlenia i na siłę pchających się na zwierzęta to oświadczam, że zamierzam dać odpór tej masie.Nie ustąpię i koniec. Szosa to jest miejsce dla rowerzystów zaś w miejscach niebezpiecznych można wejść na chodnik i go przeprowadzić . 

wtorek, 3 grudnia 2013

Balbina

   Do domu Marty trafiła , zabrana uprzednio z przytula, ruda malutka suczka. Otrzymała imię Balbina a przydomek - Grubcia. Pulchna jest odrobinę. Znaleziono ją w Białoniu a pochodzić może  zewsząd. Może ktoś z Was rozpozna malutką i da znać właścicielowi, że jest i, że czeka : )






Mikołajki

 Szykujemy się dość intensywnie do Mikołajek. Pierniki już upieczone, torebki na psie ciasteczka zrobione, ozdoby choinkowe w kształcie zwierzaków trzeba pomalować lakierem. W czwartek wielkie pakowanie i szykowanie. Nasze stoisko będzie stało w tym samym miejscu co w zeszłym roku. Po prawej stronie Plant, przy murze. Będzie barszczyk gorący i paszteciki z kapustą i grzybami. Będzie można nabyć nasze gadżety, trochę ozdób, muffiny. Życzenia będzie można złożyć na kartkach zwierzętom pod choinkę, która przy naszym stoisku stała będzie :) . Cały dochód  jaki uzyskamy w tym dniu zostanie przeznaczony dal bezdomnych zwierzaków z naszej gminy.
 Przybywajcie nasi przyjaciele !!!

Co u nas

Malutkie Igraszki mają fajne , doświadczone domy. Ludzie, ktorzy je zabrali do swych serc mieli psinki po kilkanaście lat. wiedzą jak kochać oddanie i prawdziwie. Podoba mi się. W domu już nie słychać tupotu malutkich nóżek ( obie ważyły po dwa kilo) , nie zbieram już małych kupek i nie wycieram ciągle szczochów. Lubię jak są maluchy, cieszę się, że mogę im pomóc . Myślę wówczas o ludziach , którzy je tak po prostu wyrzucają. Nigdy tego nie zrozumiem.
W domu pozostał Ponti, który fantastycznie opiekował się Igraszkami. zaglądał do kojca gdy spały, lizał po mordkach, bawił się z nimi zabawkami, pozwalał ciągać się za uszy. Okazał niezwykłą dojrzałość choć sam jeszcze dzieckiem jest. Ma ogromny potencjał ten piesek, łatwo można skorygować jego niektóre potknięcia. W domu zachowuje czystość i jest spokojny. Czasem poszczeka gdy zaniepokoją go odgłosy z ulicy. Kocha nas wszystkich i z uwielbieniem wspina się po odrobinę pieszczot. Na spacerach coraz rzadziej szczeka na inne psy, podchodzi do nich , wącha i pomerduje ogonem. Bardzo lubi wszystkich przechodniów. Koniecznie chce się witać.
Jestem przekonana, ze znajdzie dobry , kochający dom, bo jak każdy psiak zasługuje na tego jedynego opiekuna :) Czekamy !!!

środa, 27 listopada 2013

Ken i Barbi

  Aby odczarować brak szczególnej urody , przekornie nazwaliśmy w ten sposób te psinki .
Barbi niestety zachorowała na parwo. Trafiła do domu tymczasowego Ilonki. Zapewne przeżyje bo jest w doskonalej kondycji i trafiła do ciepełka. Sunia zapewne mieszkała w domu. Gdy czuje się lepiej pcha się na kanapę i rozkłada na niej swoje prawie rubensowskie kształty. Sunia spokojna. Nie rozumie idei chodzenia na smyczy. Szybko się jednak ogarnia . 


Barbi





   Ken to młodzian w wieku ok. 2 lat. Kocha ludzi i z chęcią przychodzi po pieszczoty. Na smyczy nie ciągnie, lubi inne psy. Niezwykle mądry i skory do nauki.


KEN





):

 Parwowiroza zbiera w tym roku wielkie żniwo. Zachorowało nam kilka psów , niektóre nie dały rady. Zaczyna brakować nam miejsca w domach tymczasowych. Moj dom jest już tak skażony, że przyjęcie kolejnego szczeniaka skończy się chorobą. Aby ustrzec Igraszki przed tą zarazą wczoraj podaliśmy im surowice pochodząca z krwi Pontiego. Jedna z nich niestety poczuła się gorzej. Zacznie się walka o jej życie, trudna i bardzo bolesna. Tak bardzo chciałam tego uniknąć. Niestety nikt nie mógł zabrać dziewczynek do siebie a do Przytula trafić nie mogły . Ważą po niecałe dwa kilogramy.
     Błagam o domy tymczasowe dla szczeniąt i psów, które zachorują. Proszę ludzi o zrozumienie i poświęcenie swego czasu. Moja siła z każdym dniem maleje. Kolejna śmierć będzie ciężką próba.
W Przytulu, w warunkach jakie teraz na dworze panują żaden z psów , który zachoruje niema szans na przeżycie. Stracą siły na utrzymanie ciepłoty ciala.
Wiem, trzeba mieć siłę i ducha aby móc patrzeć na cierpiące zwierzę ale tylko w domu mają szanse na przeżycie.
Wiem trzeba mieć czas aby zaopiekować się szczeniakiem ale tylko w domach tymczasowych wolnych od parwo mają szansę na zdrowy start w życie.
 Wiem , że proszę o wiele , ale właśnie skończyła mi się możliwość zrobienia uniku i przechytrzenia złego losu. 



poniedziałek, 25 listopada 2013

Igraszki

  Znów bydle jakoweś porzuciło dwa maluszki . Sunie maja ok. 6-7 tygodni. Niestety nikt nie odpowiadał na telefon , część ludków była w pracy i inni imprezowali - to był piątek przed 19. Małe trafiły do mnie , na szczęście mąż zrezygnował z wychodnego . Teraz musimy czekać. Mój dom jest skażony parwowirozą więc malutkie mogą zachorować . Może uda się podać im surowicę aby zapobiec tragedii. Na razie wszystko z nimi jest ok. Bawią się , biegają , dużo jedzą i dużo wydalają. Ponton bardzo o nie dba a zwłaszcza o to aby nie miały się czym bawić bo zabiera im wszystkie pluszaki :)

Ta jest niższa i bardziej śmiała

Prawie dalmatyńczyk


Siostry Igraszki

wtorek, 19 listopada 2013

Najbliższe wydarzenia

  Obecnie szykujemy się do Paczki dla Zwierzaczka ( to już piaty raz :) i do Mikołajek, które będą miały miejsce na Plantach 6 grudnia. Zachęcam  gorąca do wzięcia udziału w tych imprezach. Wszystko co uda się nam uzbierać przeznaczamy na zwierzęce  biedy. Dzięki Waszej hojności możemy działać i ratować dla Was świat !!!!!!


Ponton zdobywca

  Pontuś wyzdrowiał. przytył i ma się nad wyraz dobrze. Bardzo zaprzyjaźnił się z moim Marcepanem. Wariowali całymi dniami spinając się w "śmiertelne:"  uściski. Marcepan dziś dostał nowy domek. Nadszedł czas aby i Ponton znalazł swoją przystań. Tchórz trochę z niego ale uczymy się jak dawać sobie radę w wielkim mieście :)
Oto nowa odsłona tego pieska !!!














To był dobry czas, mimo wszystko

  Strasznie Wszystkich przepraszam, że aż tyle czasu nie pisałam . Za każdym razem kiedy sobie myślę, że z zaległymi sprawami wychodzę na prostą to zaraz ktoś dzwoni i na miejsce jednej załatwionej wskakują trzy kolejne do ogarnięcia. wiele przez ten czas się nadziało. Odeszła kolejna sunia Fama , bez jakichkolwiek oznak choroby ):  Zachorował na parwo też kolejny młodzian podjęty w Komarowie. Trafił do lecznicy na 3 doby i przeżył. Odebrał chłopaka właściciel . Na parwo zachorowała też mała sunia Lady , która została wydana do adopcji. Nowi właściciela przeżyli chwile grozy ale wszystko jest już ok. Nowe domy znaleźli : Bozo, Kazimierz vel Hektor, Lusia 1 ( czyli tak naprawdę Tosia, Mira - Mirabelka, Peron i Łapcio. Rzecz jasna jeszcze szaleniec Pegaz którego nie wiedzieć dlaczego nie znacie :)Pod naszą opiekę trafiła sunia  Pasja , którą w lesie przy parku przemysłowym znaleźli moi znajomi a nasza kochana Marzenka dała jej schronienie . Piękną psinkę w typie ON-ka odebrał właściciel .

Zaniedbałam Was, którzy są przy mnie i moich poczynaniach od samego początku - Przepraszam .
 Ponton czuje się fantastycznie , ma już nowe zdjęcia i ofertę - ta w następnym poście. Kochani był moment, że Przytul był przepełniony , mamy wreszcie trochę luzu i wdzięczna opatrzności jestem za ten gest :)


Łapcio


PASJA

Nikon piesek podjęty w Komarowie

Pegaz , gryfon szorstkowłosy

Malutka Lady

poniedziałek, 4 listopada 2013

Chory ponton

  zasadniczo nie wierzę w przesądy . Zasadniczo. Ma pokręcona natura sama sobie czasem wymyśla je na poczekaniu,. To są raczej tabu. Jeszcze nigdy nie zamieściłam zdjęcia psa podczas choroby. Zwyczajnie boję się, ze wówczas nie przeżyje. Nela to co innego ona po prostu była ranna. Jej rany nie zagrażały życiu. To było co innego.
Teraz mieszka u nas Ponton. Chłopak w zeszłą środę był już trochę markotny. W czwartek rano przeniesiono od niego Famę i powiadomiono nas o pogorszeniu. Pojechałyśmy z Eweliną zdając sobie sprawę, że każda minuta jest bezcenna. Test wykonany w lecznicy ujawnił parwowirozę.
To już trwa piaty dzień. Ponton nic nie je i niewiele pije ale za każdym razem gdy do niego podchodzę to merda ogonkiem. Marcepan nie bacząc na cierpienie psa ( nawet chyba sobie z niego sprawy nie zdaje w przeciwieństwie do reszty stada ) zapamiętale ten ogonek atakuje. Ponton nie lubi jak mu jakiś futrzak podgryza część ciała.
Leży sobie ten Ponton na kanapce a my składamy życzenia ( rzecz jasna w odpowiednie miejsce) o zdrowie dla tego dzielnego psa. To trwa już za długo. Powinien zacząć jeść i odzyskiwać siły.
On nie może być pierwszym psem, chorującym na tę zarazę, który dokona w mych podwojach żywota. Nie może.

czwartek, 31 października 2013

Zaduszki

  Chyba jestem nienormalna skoro uwielbiam te święta. To jedyne dwa dni kiedy jestem na cmentarzu po za urodzinami mojej córki. Żal po stracie bliskich odczuwam dotkliwie, żałobę przeżywam intensywnie ale krótko. Prawie cała moja rodzina najbliższa zamieszkała w przestworzach. Żalu do nikogo o to nie mam. Tak miało być i pogodziłam się z tym. Mnie chyba jest łatwiej niż innym ludziom godzić się z dojmująca stratą. Nie wiem ile łez wyleję, zmarłym życia nie przywrócę. Moi bliscy są w mej pamięci i sercu i tak pozostanie dokąd sama oczu na zawsze nie zamknę.
Dziś polerując  płyty nagrobne ujrzałam w nich odbicie słonecznego nieba. Chmury się w nich przeglądały a gałęzie drzew przeglądały się w lśniących kamieniach. Piękny to był widok i nastroił mnie do popełnienia wiersza.
Wszystkim moim bliskim, znajomym i przyjaciołom, którzy są po tamtej stronie. Wszystkim tym, którzy zostali tu. Nasze oczy widza to samo :) 


Nasi zmarli przeglądają się w pomnikach
co lśnią w słońcu niby lustra nieba
nasi zmarli patrzą na nas z wszech obłoków
im tych kwiatów tak na prawdę nie potrzeba
Lampek krocie rozświetlają ciemność nocy
chryzantemy kładą kwiaty na marmury
Nasze tchnienia się mieszają na cmentarzach
i wspomnienia tam szybują prosto w chmury

poniedziałek, 28 października 2013

Peron

   Pozostawiony w piątek na peronie. Opiekun odjechał pociągiem w stronę Świnoujścia. Dwa dni koczował na dworcu dokarmiany przez dobrych ludzi. Znajoma mi o nim wczoraj opowiedziała. Pojechałam . Odwiozłam do Przytula . Bardzo miły piesek. Umie jeździć autem. Towarzyski, przyjazny , radosny.