Gdy poznamy już nasze psiaki dość dobrze i stwierdzamy, że możemy im zaufać w kwestii trzymania się stada to spuszczamy je w lesie żeby pobiegały sobie swobodnie. Wiele ryzykowałyśmy spuszczając Fisię, w której natychmiast odzywał się zew natury i gnała po chaszczach ile sił miała w czterech łapkach. Nie raz się śmiałam, że tyle ją widziałyśmy. Jednak ona zawsze wracała, cała mokra ale bardzo szczęśliwa. Uśmiech z jej mordki nie schodził. Teraz puszczamy luzem Saszę, której młody wiek sprawia, że jeszcze trochę boi się świata, przecież dopiero go poznaje. Sasza lata od psiaka do psiaka i wszystkie zachęca do zabawy. Niestety wprowadzona do kojca bardzo rozpacza i żali się nie wiedzieć komu. Ta młoda urocza sunią chyba najbardziej potrzebuje choć domu tymczasowego. Jest psia pierdołą, plączą się jej nóżki podczas spaceru, rozgląda się na boki taj jakby po raz pierwszy widziała znane już elementy krajobrazu. Śmieszna jest z tą swoją nieporadnością i dziecięcą radością życia.
Dziś po raz pierwszy na krótko spuściłyśmy Maszę. Na szczęście trzymała się stada i przybiegała na zawołanie. Chłopaków nie ma co puszczać bo na przykład taki Norek to w las pójdzie i jeszcze nam sarnę przytarga, Orlando może pozostał by z nami, Teodor chciałby "zaprzyjaźnić" się z każdym samcem, Smutek też :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz