Przed świętami trafił do przytuliska pewien piesek. Nie wchodził do budy nawet gdy padał deszcz lub śnieg. Leżał przy siatce i cały czas się trząsł. Nie mieliśmy możliwości wyprowadzić go na spacer bo szczekał na nas bez przerwy i szczerzył zęby. Okazało się, że jago pani trafiła do Domu Opieki i niema nikogo kto mógłby zająć się nieszczęśnikiem. Wszelkie próby poskromienia Smutka spełzały na niczym. Pies jest nieufny i bardzo się boi. W Sylwestra postanowiliśmy siłą zabrać go na spacer. Złapaliśmy go przy zachowaniu wszelkich środków bezpieczeństwa na pętlę zrobioną ze smyczy. Odpięcie łańcucha było nie lada wyczynem ale udało się bez ubytku zdrowia. Smutek szedł przy moich nogach cały czas, dotknąć i pogłaskać się nie dawał. Cieszyliśmy się, że chłopak rozprostuje nogi. Kolejnym trudnym zadaniem było zdjęcie pętli. Niestety w tym wypadku poniosłam porażkę a zwycięzcą okazał się krewki psiak, który ugryzł mnie dotkliwie w udo. Bolało jak sto pieronów i nie obyło się bez łez. Na ratunek przyszedł Pan Marian, który opiekuje się psami i sprytnie zagiętym drutem zdjął Smutkowi pętelkę. Nie mam pojęcia, czy kolejny raz uda się go wyprowadzić. Jego los jest bardzo niepewny a wystawianie oferty wydaje się nie mieć sensu. Czas pokaże.
4 komentarze:
To smutna historia...Szkoda psiaka.:(
Nie ma jak mu pomóc.
Dzięki p.Agacie Smutuś wyszedł na pierwszy spacer:), mam ogromną nadzieję, że pomalutku przekona się do nas i będziemy jeszcze z nim szaleć:)
Wielkie brawa :)
Szkoda mi bardzo tego Smutka. W jego oczach widzę tylko i wyłącznie strach..Do tej pory całe życie spędziła z pańcią w ciepłym domku a tu nagle pańci brak, domu brak, miłości brak.. Ubolewam nad tym, że wczoraj nie udała nam się zabrać go ponownie na spacer, że ze strachu szczeka i szczerzy kły..a już się wydawało, że się przełamał :( :(
Prześlij komentarz