Jak wiecie wczoraj mieliśmy dzień otwarty w przytulisku. Otwartość miała polegać na odwiedzinach i jak najbardziej pożądanych adopcjach. Pogoda niestety pokrzyżowała na plany, nie bez znaczenia jest też odległość. Mieliśmy odwiedzin w sprawie adopcji dwie sztuki( jeden psiak ma dom - Tobi) Jedne odwiedziny dotyczyły wolontariatu. Chętne jednak okazały się osobami zbyt młodymi. Jeśli ich rodzice zechcą im towarzyszyć na spacerach to zapraszamy. Przyjechała Marta z mężem Cyprianem i wreszcie miałam okazję ją poznać osobiście. Oboje bardzo wspierają nasze poczynania zarówno finansowo jak i rzeczowo :) Był też dziadek Heniek no wiecie ten z gazety goleniowskiej, który to jest najprawdziwszym dziadkiem naszej Weroniki. Zdjęcia porobił, pojadł ciasta i porozmawiał z nami. Czy ten dzień był porażką. Oczywiście, że nie. Ja prawie wieczna optymistka wszystko potrafię przerobić na sukces. Bezcenne były dla nas - Marty, Magdy, Eweliny, Agaty, Patrycji, Aliny, Weroniki, Emilki, Karoliny te godziny, które spędziłyśmy na spacerach, na sprzątaniu bud, na wspólnym biesiadowaniu przy cieście i kanapkach. Poznajemy się w takich momentach lepiej i więź między nami staje się trwalsza.
Nasz szatan Smutek przegryzł Magdzie nowego kalosza, mnie ( pomimo, że daje mi się głaskać i zna mnie najdłużej) znów usiłował uchlać. Amigo ze swojego kojca uczynił sadzawkę błotną gdyż namiętnie przewraca miskę z wodą. Nie powstrzymało go naprędce zbudowane korytko z płyt chodnikowych. Wodę wylał dziurę wykopał i uwalił się błotem po łokcie:) Gdy odjeżdżałyśmy wymęczone psiaki układały się w budach do popołudniowej drzemki. Mamy nadzieję, że były zadowolone z naszego towarzystwa.
2 komentarze:
Następnym razem, gdy pogoda bardziej dopisze to i ludzi więcej nas odwiedzi..
Ludzie szykujcie się, takich akcji będzie więcej :)
CO TAM KALOSZ:):):)POPIERAM MARTUŚ- LUDZIE SZYKUJCIE SIĘ TAKICH AKCJI BĘDZIE WIĘCEJ!:) DZIĘKUJE KOCHANYM PSIAKOM ,ŻE MOGŁAM SPĘDZIĆ Z NIMI TEN WSPANIAŁY CZAS!
Prześlij komentarz